Pandemia pogorszyła sytuację na rynku pracy. Wiele firm zawiesiło rekrutacje, a te, które szukają pracowników, oferują im skromniejsze warunki niż jeszcze kilka miesięcy temu. Ale bez przesady — głodowe zarobki, bezpłatne nadgodziny lub złe traktowanie nie wchodzą w rachubę. Pracodawcy, którzy uważają, że na ich ogłoszenia odpowiadają głównie desperaci, mogą się przeliczyć. Nieco ponad połowa badanych przez portal Pracuj.pl (55 proc.) ubiega się o zatrudnienie tylko w wybranych firmach. Dla porównania: na początku marca taką deklarację złożyło prawie dwie trzecie respondentów (66 proc.).
Mniejsze oczekiwania
Aplikanci najwyraźniej zdają sobie sprawę, że ich pozycja negocjacyjna osłabła. Nawet przedstawiciele branż nienaruszonych przez kryzys, jak IT, e-commerce i usługi kurierskie, spuścili nieco z tonu. Odrzucić roszczeniową postawę to jedno, a przestać się cenić w ogóle — to coś zupełnie innego.
— Przebudowany został dotychczasowy model oceny firm, a kandydaci odeszli od niekiedy wysokich oczekiwań, kierując się podstawowymi potrzebami i szukając gwarancji szeroko pojętego poczucia stabilizacji i bezpieczeństwa — mówi Iga Pazio, menedżer ds. komunikacji marketingowej B2B w Grupie Pracuj.
Z czego Kowalscy gotowi są zrezygnować? Listę otwiera bogaty pakiet świadczeń pozapłacowych. Spadło też znaczenie renomy przedsiębiorstwa — jeszcze niedawno wielu z nas widziało się tylko w korporacji z rozpoznawalnym logo. W dalszym ciągu cenimy wizerunek przyjaznego pracodawcy. Zanim wyślemy CV, zwracamy uwagę także na adres spółki (im bliżej miejsca zamieszkania, tym lepiej) i branżę (nowe technologie wygrywają m.in. z gastronomią i turystyką, które walczą o przetrwanie). Za jedne z najważniejszych zalet firmy uważamy innowacyjność, elastyczność i możliwość pracy zdalnej.
Wellbeing jak inwestycja
Jakie pozycje w programach motywacyjnych cieszą się niezmiennie uznaniem? Według indagowanych przez Pracuj.pl, najbardziej liczą się: opieka medyczna, home office oraz szkolenia i dofinansowanie kursów bądź studiów. Tuż za podium znalazły się karty i karnety kulturalno-sportowe. Zdaniem Katarzyny Richter, specjalistki ds. HR, troska o rozwój i dobrostan pracowników (wellbeing) to rodzaj inwestycji, której pracodawcy nie mogą lekceważyć pod pozorem oszczędności. Skoro dzisiaj ludzie są zestresowani, pełni obaw i wątpliwości, trzeba podnieść ich na duchu, dowartościować, obdarzyć nową energią. W przeciwnym razie morale kadr spadnie.
— Dzięki świadczeniom z dziedziny odpoczynku, rekreacji i zdrowia przedsiębiorcy dają odczuć zatrudnionym, że są dla nich ważni. Wellbeing sprawia, że pracownicy czują się częścią firmy. Taka identyfikacja jest podstawą wszystkiego, co pozytywne i dobre: zadowolenia, lojalności, optymizmu — podkreśla Katarzyna Richter.
W wielu firmach rozmowy w sprawie pracy prowadzą HR-owcy lub rekruterzy z zewnętrznych agencji. Wygląda na to, że zwyczaj ten trzeba zmienić. Powód? Aż 84 proc. ankietowanych na rozmowie kwalifikacyjnej najchętniej spotkałoby się z bezpośrednim przełożonym — przed pandemią podobnie mówiło tylko 36 proc. respondentów. Z kolei chęć spotkania z rekruterem deklarowało już w okresie nowej normalności tylko 34 proc. badanych — w marcu były to 82 proc.