To nie koniec ery innowacji

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2012-09-28 00:00

Pogłoski o śmierci innowacyjności są przesadzone, bo potencjał rozwoju jest ogromny.

Zdaniem Tylera Cowena, amerykańskiego ekonomisty, rezerwy napędzające od dziesięcioleci gospodarkę, m.in. zasoby ziemi, korzyści wynikające z edukacji czy rozwoju technologicznego, są na wyczerpaniu.

Robert D. Atkinson, szef Informatrion Technology and Innovation Foundation, uważa, że gospodarka rozwija się w cyklach pięćdziesięcioletnich i po okresie wzrostu, kiedy postęp technologiczny osiąga punkt krytyczny, nadchodzi czas stagnacji. W jakim momencie cyklu jesteśmy, czy obserwujemy koniec ery innowacji?

— Pytanie jest oczywiście prowokacyjne. To nie koniec ery innowacji — mówi prof. Benjamin R. Barber z Interdependence Movement, który uważa, że zmiany będą następowały nawet szybciej niż teraz. Jego zdaniem, niewiadomą jest tylko kierunek rozwoju.

— Kiedy wchodzi nowa technologia, zakładamy, że ona zmieni społeczeństwo, a ja uważam, że ona jest odzwierciedleniem społeczeństwa. W latach ‘70, kiedy pojawiła się elektronika, wiele osób, wśród nich ja, przewidywało, że to zmieni społeczeństwo, demokrację, komunikację między ludźmi.

Tak się nie stało. Zmienił się handel, najważniejsze stało się zarabianie pieniędzy. Zmiany technologiczne idą tylko w kierunku zysku i konsumenta. Jeśli to jest jedynym celem innowacyjności, to ja widzę problem — mówi prof. Barber.

Markus J. Beyrer z Federacji Austriackiego Przemysłu również zwraca uwagę na aspekt społeczny, lecz w nieco innym kontekście. Jego zdaniem, konieczne jest przygotowanie społeczeństwa, edukacja, pozyskanie jego akceptacji dla nowych rozwiązań.

— Siłą napędową innowacji jest i powinien być zysk, ale potrzebne są też pozytywne efekty dla społeczeństwa. Dobrym przykładem jest Polska, która jako jedyny kraj w Europie poszukuje nowych źródeł energii, czyli gazu łupkowego. Jest na to przyzwolenie społeczne. Inni trzymają się z daleka — mówi Markus J. Beyrer.

Prof. Michał Kleiber z PAN ujmuje problem w jeszcze szerszym kontekście. W jego opinii, innowacyjność to „synergia między wiedzą, przedsiębiorczością, przemyślanym systemem regulacji a powszechną kulturą szacunku dla kreatywności”.

— Wszystkie te elementy muszą zaistnieć wspólnie — mówi prof. Kleiber.

Zwraca przy tym uwagę na rolę państwa na niwie innowacyjnej. — Mądre państwo powinno sprzyjać innowacjom — stwierdza profesor. Jego zdaniem, ustawa o zamówieniach publicznych, PPP czy offset to przykłady rozwiązań prawnych, które mogłyby wspierać innowacyjność, lecz są „dalekie od optimum”.

— Zgodzę się, że państwo jest konieczne do kontrolowanej dystrybucji finansowania innowacji, ale to ludzie tworzą wynalazki, a nie państwo. Niestety, często jego udział sprowadza się do biurokracji i polega na tym, że ktoś dostaje grant i zostaje przywalony tonami papierów — mówi prof. Elżbieta Frąckowiak z Politechniki Poznańskiej.