Polska od lat bywa nazywana „montownią Europy” – miejscem, w którym zagraniczne koncerny lokalizują najmniej zaawansowane prace. Coraz większe znaczenie w naszym eksporcie odgrywa jednak nie tania siła robocza, ale innowacyjność – a saldo handlowe Polski jest na historycznym poziomie (w lutym nadwyżka w handlu towarami i usługami wyniosła 5,6 mld EUR). Szalę w kierunku innowacji przechylają takie firmy jak Trumpf Huettinger Polska (THP), należący do niemieckiej grupy Trumpf.
Miliony inwestycji, miliardy przychodów
Spółka specjalizująca się w produkcji elektroniki dla przemysłu uruchomi w lipcu fabrykę na warszawskim Annopolu – od razu na pełnych obrotach, dlatego już zatrudnia i szkoli nowe kadry. Zatrudnienie znajdzie w niej na starcie ok. 250 przeniesionych osób, a docelowo 500.
– Sam zakup maszyn to ok. 30 mln zł, a wartość całej inwestycji to ok. 52 mln zł – liczymy, że zwróci się najwyżej w dwa lata. Do trzech linii produkujących obecnie 70 tys. sztuk płytek PCB na miesiąc, przenoszonych z zakładu w Zielonce, dołożymy kolejne trzy o nawet dwukrotnie większej efektywności. To oznacza zdecydowanie więcej niż podwojenie mocy produkcyjnych – mówi Paweł Ozimek, prezes THP.
To jednak wciąż za mało, by osiągnąć cel - czterokrotny wzrost przychodów w ciągu pięciu lat (do roku obrotowego 2026/27) do ok. 3,7 mld zł.
– Już teraz rozważamy budowę kolejnego dużego zakładu. Myślimy o zainwestowaniu co najmniej kilkudziesięciu milionów złotych – informuje Paweł Ozimek.

Półprzewodniki, fotowoltaika, budownictwo
Trumpf to obchodząca w tym roku stulecie niemiecka firma rodzinna oferująca produkty i technologię dla przemysłu w obszarze techniki laserowej, obrabiarek, elektroniki i elektronarzędzi. Wykorzystuje lasery, do których systemy zasilające wytwarza Trumpf Huettinger, m.in. polski oddział obecny w grupie od 2007 r. Do grupy trafia 35 proc. produkcji z Polski, a za jej pośrednictwem m.in. do ASML, światowego lidera w produkcji systemów do fotolitografii (jeden z podstawowych procesów wykorzystywanych do wytwarzania półprzewodników). Resztę kupują zewnętrzni kontrahenci, w dużej mierze z branży fotowoltaicznej.
Taka była wartość portfela zamówień grupy Trumpf w minionym roku obrotowym (wzrost o 42 proc.). Przychody wyniosły 4,2 mld EUR (+20,5 proc.), a zatrudnienie 16,6 tys. (+12 proc.).
– Zdecydowana większość paneli oferowanych na świecie została wyprodukowana z użyciem naszych zasilaczy. Poza branżą półprzewodnikową zaopatrujemy też producentów szkła architektonicznego – wylicza menedżer.
Trumpf Huettinger Polska powstał w 2007 r. na bazie przejętej przez grupę polskiej spółki Advanced Converters (AC). Założył ją profesor Politechniki Warszawskiej wraz z trzema doktorantami. Jednym z nich był dr Rafał Bugyi – późniejszy prezes firmy Trumpf Huettinger, a obecnie szef całego sektora elektroniki grupy Trumpf na świecie.
- Polska spółka od początku odgrywała znaczącą rolę w grupie dzięki dużemu i zaawansowanemu działowi badawczorozwojowemu dobrze uzupełniała portfolio produktowe Trumpfa. On natomiast zapewnił doświadczenie produkcyjne, w wyniku czego powstała szybko rozwijająca się firma będąca w stanie sprostać wymaganiom przemysłu wysokich technologii, w tym branży półprzewodnikowej wspomina dr Rafał Bugyi.
Skokowy wzrost sprzedaży
THP miał w roku obrotowym 2018/19 377,5 mln zł przychodów, 81,3 mln zł zysku operacyjnego i 71,9 mln zł netto. Trzy lata później było to już odpowiednio: 850, 132,9 i 118,4 mln zł.
– Pandemia koronawirusa i związane z nią zaburzenia w łańcuchach dostaw wpłynęły na nas dwojako. Z jednej strony skokowo wzrósł popyt w branży półprzewodników, zamówienia czasem wręcz podwajały się z kwartału do kwartału. Żeby jednak utrzymać ciągłość produkcji, musieliśmy potroić wartość zapasów komponentów. W niektórych przypadkach płaciliśmy za procesory czy szybkie układy logiczne FPGA – nawet dziesięciokrotnie więcej niż standardowo, co obciążyło nasze wyniki. Sytuacja jednak już wraca do normy – informuje Paweł Ozimek.
Na kończący się w czerwcu rok obrotowy firma założyła wzrost sprzedaży do 1,4 mld zł – już dziś jest niemal pewna, że przekroczy cel. Kolejny - 3,7 mld zł w 2026/27 r. - uznaje za konserwatywny.
– Wzrost ma wynikać w dużej mierze z rozwoju w segmencie fotowoltaiki i półprzewodników. W drugim przypadku już współpracujemy z trzema kluczowymi, globalnymi graczami – z USA, Japonii i Holandii. Poza rozwojem tych relacji planujemy zdobyć czwartego dużego kontrahenta – kolejnego z Doliny Krzemowej. Nasz udział w globalnym rynku wynosi na razie ok. 5 proc., więc potencjał jest ogromny. Sprzyja nam też osiągnięcie masy krytycznej, dzięki czemu światowi klienci sami nas znajdują, szukając konkretnych produktów i obsługi spełniającej wyśrubowane standardy rynku high-tech – wyjaśnia Paweł Ozimek.
Podkreśla, że bariera wejścia na rynek półprzewodników jest niezwykle wysoka, jednak po jej przekroczeniu zapotrzebowanie rośnie lawinowo. THP został kwalifikowanym dostawcą w tej branży w 2017 r., po kilku latach starań.

Cel: trzy tysiące pracowników
Na koniec roku obrachunkowego 2026/27 firma chce zatrudniać ponad 3 tys. osób. Przyszły rok zamierza zakończyć z 2,2 tys. pracowników, a ten z 1,45 tys. Na razie ma ich ok. 1,4 tys., wśród nich ok. 400 inżynierów.
– W ciągu ostatniego roku zatrudnialiśmy mniej więcej 60 osób miesięcznie. Ponad połowa naszej kadry ma wyższe wykształcenie, a kilkanaaście osób - stopnie doktorskie. Średnia wieku nieznacznie przekracza 30 lat, ponieważ stawiamy na samodzielne kształcenie specjalistów we współpracy z uczelniami technicznymi w Polsce, m.in. Politechniką Warszawską – mówi Paweł Ozimek.
THP działa w kilku lokalizacjach – na łącznej powierzchni ok. 60 tys. m kw. Po przeniesieniu produkcji elektroniki na Annopol trzy budynki w Zielonce, o powierzchni 10 tys. m kw., przeznaczy na centrum badawczo-rozwojowe. Powierzchnia warszawskiej fabryki wyniesie 22 tys. m kw. Na starcie będzie w niej działać sześć linii produkcyjnych, a docelowo dziesięć.
– W Markach mamy zakład wytwarzający szafy sterownicze o powierzchni 6 tys. m kw. - robi się w nim ciasno. W marcu 2022 r. uruchomiliśmy na Targówku fabrykę zasilaczy o powierzchni 20 tys. m kw. – mówi szef THP.

W Polsce powstają najczęściej fragmenty kodów i części urządzeń, które integrowane są następnie na poziomie gotowych produktów i usług w centrach R&D globalnych koncernów. To normalne zjawisko, bo realizacja całego procesu w jednym miejscu nie jest możliwa ze względu na zasoby materiałowe i ludzkie oraz logistykę. Polscy inżynierowie są ważnym elementem tej układanki, ponieważ dostarczają innowacje w ścisłym, wyspecjalizowanym obszarze – np. dla centrów rozwoju automotive jak Volvo, Aptiv czy IAV. Właśnie specjalizacja umożliwia im tworzenie najlepszych rozwiązań na rynku.
