Trzeba zmniejszyć oczekiwania względem zysków z akcji

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2021-05-12 20:00

Fundusze obligacji skarbowych to pułapka. Utrzymuje się za to korzystne otoczenie dla rynków akcji. Oczekiwań nie należy mieć jednak przesadnych - uważa Bartosz Pawłowski z mBanku

Z tego artykułu dowiesz się m.in.:

  • czemu nie powinni dać się zwieść inwestorzy giełdowi,
  • czy możliwe jest jeszcze zarobienie na funduszach obligacji,
  • jaki jest powód słabości rynków wschodzących,
  • na które spółki warto postawić,
  • jakich zysków z akcji mogą oczekiwać inwestorzy

Na duże kilkudziesięcioprocentowe, lub nawet 100-procentowe, 12-miesięczne stopy zwrotu na rynkach akcji można liczyć bezpośrednio po katastrofalnej wyprzedaży. Jako że od koronawirusowego krachu minął niedawno rok inwestorzy powinni więc spuścić z tonu jeśli chodzi o oczekiwane zyski.

- W długim okresie indeks MSCI World rósł średnio o 8 proc. rocznie. Stopy zwrotu z rynku akcji kształtują się więc przeciętnie między 5 a 10 proc. rocznie. Zatem nie dajmy się zwieść wyobrażeniom o rynku akcji opartych na tym co się stało w ostatnich 12 miesiącach – podkreśla Bartosz Pawłowski, szef inwestycji bankowości prywatnej mBanku.

Jego zdaniem nie ma łatwej odpowiedzi na pytanie czy to co się stało w marcu 2020 r. było tylko korektą w trendzie wzrostowym trwającym od kryzysu lat 2008-2009, czy też początkiem nowego trendu wzrostowego, które trwają zazwyczaj około 10 lat.

- Z technicznego punktu widzenia poprzedni trend wzrostowy się skończył. Mieliśmy przecież spadek o ponad 20 proc. Ale dla mnie jest to cały czas ten sam trend, który był. Dlaczego? Bo dużą część poprzedniego, 10-letniego trendu wzrostowego, stanowiło wychodzenie z kryzysu 2008 r., stymulowane bardzo niskimi nominalnymi i realnymi stopami procentowymi. COVID-19 był oczywiście szokiem zewnętrznym, ale sprawił, że ta odpowiedź na kryzys została jeszcze wzmocniona. Do działań banków centralnych dołączyły rządy. Z tego punktu widzenia, przyczyna wzrostu na światowych rynkach akcji w poprzednich latach, czyli przesuwanie kapitału z rynku obligacji na rynek akcji w poszukiwaniu zysków, jest taka sama jak teraz. Poza tym, zeszłoroczne spadki były zbyt krótkie, bym je traktował jako jakiś restart rynków. Zresztą odpowiedź na pytanie czy mamy do czynienia z kontynuacją poprzedniego trendu wzrostowego czy zupełnie nowym trendem nie determinuje tego, czy zwyżki będą trwały jeszcze rok czy 10 lat – komentuje Bartosz Pawłowski.

Według naszego rozmówcy maj jest historycznie najgorszym miesiącem na giełdach, ale powiedzenie “sell in may and go away” z perspektywy trendu jest mało istotne. Fundamentalne perspektywy dla rynku akcji są zaś dobre.

- Rynek amerykański wycenia obecnie, że przez najbliższe 5 lat realne stopy procentowe będą wynosiły minus 2 proc. rocznie. Pomijając więc nawet procent składany, jeśli przeciętny Amerykanin nic z tym nie zrobi, to za 5 lat jego dolar będzie wart 90 centów. To jest sytuacja, która generuje przepływy kapitału na rynek akcji – zaznacza Bartosz Pawłowski.

Problem realnie ujemnych stóp procentowych

Według szefa inwestycji bankowości prywatnej mBanku trudno jednak jednoznacznie stwierdzić, że przez najbliższe kilka lat fundusze obligacji można sobie darować. Bartosz Pawłowski wskazuje, że rentowności niemieckich obligacji są ujemne już od dobrych kilku lat, a mimo wszystko można było na nich zarobić, bo rentowności stawały się jeszcze bardziej ujemne.

- Zarabianie na obligacjach w tych warunkach nie jest niemożliwe, ale bardzo trudne. Natomiast widzę pewien problem z punktu widzenia polskich inwestorów. To co się wydarzyło ze stopami procentowymi i rosnąca inflacja sprawiają, że coraz więcej osób stwierdza, że trzeba w coś zainwestować. To jest generalnie dobra decyzja. Kłopot w tym, że ludzie zaczynają inwestować w fundusze obligacji, które miały w ubiegłych latach atrakcyjne stopy zwrotu, ale obecnie nie są dobrym obrońcą przed inflacją – ostrzega Bartosz Pawłowski.

Nasz rozmówca zwraca uwagę, że rentowność światowego indeksu obligacji wynosi 1,1 proc. Jego lwią część stanowią zaś obligacje rządowe, z czego co piąta ma ujemne oprocentowanie. Dlaczego zatem globalni inwestorzy mieliby je kupować mając w perspektywie wzrost gospodarczy i podwyżki stóp procentowych? Tym bardziej, że na początku 2021 r. obligacje nie okazały się stabilizatorem wartości portfela. Spadały wraz z rynkami akcji. Nie zadziałało więc tradycyjne podejście do rynku obligacji.

Bartosz Pawłowski przypomina, że w 2006 r. by osiągnąć 4 proc. rentowność portfela na rynku obligacji wystarczyło angażować się wyłącznie w fundusz działające na rynku polskiego długu skarbowego. Obecnie taka rentowność wymaga zaangażowania w przeważającej mierze w obligacje śmieciowe, czyli korporacyjne o ratingu spekulacyjnym, z ewentualnym udziałem funduszy obligacji rynków wschodzących.

Spółki technologiczne nie będą spadać

Szef inwestycji bankowości prywatnej mBanku przyznaje zarazem, że to co się w 2021 r. dzieje z giełdami rynków wschodzących jest dla niego jednym z większych zawodów i zarazem zagadką. Główne banki centralne – amerykański Fed i Europejski Bank Centralny – zapowiadają pozostawienie niskich stóp procentowych, dolar się nie umacnia, surowce drożeją i panuje ogólny optymizm jeśli chodzi o wzrost gospodarczy. Z historycznego punktu widzenia jest to najlepsza sytuacja dla rynków wschodzących. Tymczasem radzą sobie dość marnie, nawet na tle Europy, której rynek akcji przez wiele lat nic szczególnego sobą nie reprezentował.

- Słabość rynków wschodzących może być spowodowana tym, że w wielu krajach – np. Indiach, RPA i Brazylii – są wciąż poważne problemy z koronawirusem. Chiny są natomiast rynkiem, który ma bardzo dużo technologii w składzie swojego indeksu – rozważa Bartosz Pawłowski.

Jego zdaniem, z ostatniej słabości spółek technologicznych – widocznej też na porównaniu amerykańskich indeksów Nasdaq i S&P 500 – nie można jednak wyciągać zbyt daleko idących wniosków.

- Cały czas uważam, że spółki wzrostowe w warunkach ujemnych realnych stóp procentowych są grupą, która ma dużą szansę bardzo pozytywnie zaskakiwać. Tam gdzie tworzą się nowe technologie widzimy success story za success story. Może to już nie będzie Netflix, ale będzie coś nowego. Inne branże muszą jednak trochę nadrobić gigantyczne zwyżki sektora technologicznego, stąd mamy pewną rotację kapitału. Natomiast prawdopodobieństwo, że wszystko inne będzie rosło, a spółki technologiczne będą spadać jest niewielkie. Choćby dlatego, że gdyby Nasdaq zaczął spadać, to ze względu na to ile jego spółki ważą w innych indeksach, ciężko byłoby tym indeksom rosnąć. Trudno natomiast oczekiwać kolejnych 100 proc. stóp zwrotu ze spółek technologicznych w okresie 12 miesięcy – tłumaczy Bartosz Pawłowski.

Zarazem dobrze i źle:
Zarazem dobrze i źle:
Biorąc pod uwagę stopy procentowe i inflację, dobrze że Polacy zaczynają inwestować. Kłopot polega na tym, że przez brak doświadczenia wybierają fundusze uchodzące za bezpieczne, którym trudno będzie jednak powtórzyć dosyć dobre stopy zwrotu, jakie notowały jeszcze w ostatnich 12 miesiącach – mówi Bartosz Pawłowski, szef inwestycji bankowości prywatnej mBanku.
Marek Wiśniewski