Jeśli rada nadzorcza Jastrzębskiej Spółki Węglowej przyjmie jutro dymisję prezesa Jarosława Zagórowskiego, to będzie to już trzecia głowa w sektorze węglowym, którą rząd w ostatnich miesiącach poświęcił na żądanie związków zawodowych.

We wrześniu, po protestach związków przeciwko zamknięciu kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu, pracę stracił Roman Łój, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego. Dwa miesiące później rząd odwołał Mirosława Tarasa, prezesa Kompanii Węglowej. W obu przypadkach głów prezesów żądały związki.
Tak jest teraz również w JSW. Kiedy w styczniu Jarosław Zagórowski ogłosił plan oszczędnościowy, związki rozpoczęły strajk. Główny postulat: dymisja prezesa, a o planie oszczędnościowym związki nawet nie chciały słyszeć. Jest jednak szansa, że tym razem rząd sprzeda głowę prezesa drożej niż poprzednie.
— W JSW, i będzie to pierwszy taki przypadek w sektorze węglowym, wypłata czternastej pensji zostanie powiązana z wynikiem spółki. To bezprecedensowe rozwiązanie — podkreślał w sobotę Wojciech Kowalczyk, pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji.
Zapis o częściowym uzależnieniu czternastki od wyników znalazł się w porozumieniu, podpisanym przez związki i zarząd JSW w piątek wieczorem.
Dokument ma jednak charakter warunkowy. Dla związków warunkiem jest dymisja prezesa. Dla prezesa zaś — poza zgodą na zmianę zasady wypłaty czternastek i wprowadzenie sześciodniowego dnia pracy (dla firmy, bo pracownik nadal pracowałby pięć dni w tygodniu) — warunkiem jest powrót górników do pracy w poniedziałkowy poranek. Wtedy poda się do dymisji. Porozumienie w JSW ma wymiar finansowy.
Wojciech Kowalczyk oszacował, że realizacja podstawowej wersji porozumienia pozwoli spółce zaoszczędzić 300 mln zł, a jeśli doda się do tego oszczędności wynikające z wprowadzenia sześciodniowego tygodnia pracy (porozumienie zakłada wprowadzenie go do końca 2015 r.), to będzie to jeszcze dodatkowe 100 mln zł. Porozumienie okupione zostało jednak 17 dniami strajku, oznaczającego wstrzymanie wydobycia i kosztującego 27 mln zł dziennie. Do tego doszły trudności po stronie klientów, czyli koksowni, zmuszonych do szukania alternatywnych dostaw węgla koksowego.
Można przypuszczać, że zaowocuje to w przyszłości gorszymi dla JSW warunkami handlowymi. W resorcie skarbu słychać nieoficjalne komentarze, że te straty to cena za „za uniknięcie dyktatu związków i to się udało”. Oficjalnie rząd nie chce dymisji Jarosława Zagórowskiego, bo „tematy personalne są tematami zastępczymi”, jak wskazuje Wojciech Kowalczyk.
— Jeśli sam złoży rezygnację, to decyzję będzie podejmować rada nadzorcza — twierdzi nasz rozmówca z resortu skarbu. Państwo kontroluje 55,17 proc. akcji JSW.