Ujednolicony nadzór nie dzieli finansistów
Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, Państwowy Urząd Nadzoru Ubezpieczeń, Komisja Nadzoru Bankowego oraz Urząd Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi powinny stanowić jeden nadzór — uważa część przedstawicieli rynku finansowego. Są jednak przeciwnicy takiego rozwiązania.
Instytucje nadzorujące rynek ubezpieczeniowy, fundusze emerytalne, banki i fundusze inwestycyjne sprawują bardzo podobne funkcje — uważa część przedstawicieli rynku finansowego. Ich działalność sprowadza się do kontroli m.in. wypłacalności firm, jak również do udzielania koncesji i zezwoleń. Żadna z instytucji nadzorujących nie pełni funkcji regulacyjnej — choć często tego typu zarzuty padają pod ich adresem.
Zygmunt Kostkiewicz, prezes PZU, uważa, że ujednolicony nadzór powinien być zorganizowany tak, jak nadzór bankowy.
— Taka organizacja miałaby osobną instytucję policyjno-inspekcyjną, zajmującą się koncesjami, a także orzekaniem w drugiej instancji. W ten sposób udałoby się utrzymać równowagę między zaangażowaniem rządu, autorytetów, a także być może środowiska rynku finansowego— twierdzi Zygmunt Kostkiewicz.
Część specjalistów twierdzi, że w połączonym nadzorze mogliby się znaleźć przedstawiciele wszystkich obecnych instytucji obserwujących rynek finansowy. Pozwoliłoby to także pozbyć się części niepotrzebnych kosztów. Są jednak także przeciwnicy takiego rozwiązania. Argumentują, że nie wiadomo, kto w połączonym nadzorze miałby więcej do powiedzenia: bankowcy czy też na przykład środowisko ubezpieczeniowe.