Upadłość i 430 tys. zł w pudełku: nowe fakty

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2025-05-05 20:00

Prokuratura uznała, że syndyk Bio-Energio-Chemii popełnił przestępstwo, a sędzia prowadzący upadłość spółki - nie. Jej zdaniem sprawa pierwszego się przedawniła. Wobec drugiego trwa postępowanie dyscyplinarne.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak wyglądały kulisy upadłości spółki Bio-Energio-Chemia (BECh), których kulminacyjnym punktem było przekazanie pudełka z 430,5 tys. zł za doprowadzenie do zakupu tej firmy od syndyka Sebastiana L.
  • jaki zarzut usłyszał ten syndyk i dlaczego prokuratura umorzyła zarówno śledztwo przeciwko niemu, jak i w sprawie podejrzenia przyjęcia łapówki przez sędziego-komisarza BECh, Marka S.
  • dlaczego obie te decyzje są nieprawomocne
  • w jaki sposób pozew przeciwko PB za pisanie o tej sprawie połączył skazywanego prawomocnie biznesmena Grzegorza N., wręczającego pudełko z 430,5 tys. zł oraz przyjmującego je prawnika Ryszarda Zymka
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W październiku 2023 r. ujawniliśmy w PB kulisy upadłości niewielkiej spółki Bio-Energio-Chemia (BECh), których kwintesencją było wręczenie przez biznesmena Grzegorza N. prawnikowi Ryszardowi Zymkowi pudełka z 430,5 tys. zł za doprowadzenie do zakupu tej firmy od syndyka Sebastiana L. (w obecności tegoż syndyka). Co wydarzyło się w tej sprawie przez półtora roku? Wiele.

Syndyk Sebastian L. usłyszał zarzut niedopełnienia obowiązków, ale sprawa została umorzona ze względu na przedawnienie. Prokuratura umorzyła też śledztwo w sprawie nadużycia uprawnień przez Marka S., sędziego-komisarza BECh, i przyjęcia przez niego łapówki. Obie decyzje są nieprawomocne, bo zaskarżył je Marcin Kubiczek, syndyk spółki Stal-Met Nieczaj (SMN), faktycznie kontrolowanej przez Grzegorza N. Z kolei w postępowaniu dyscyplinarnym Marek S. został uniewinniony, ale decyzję uchylił Sąd Najwyższy i sprawa toczy się na nowo (właśnie w związku z postępowaniem dyscyplinarnym nie ujawniamy pełnych danych sędziego, dziś już w stanie spoczynku).

Cenny złom i świadek z przypadku

Upadłość BECh katowicki sąd ogłosił w kwietniu 2017 r., jednocześnie zatwierdzając tzw. pre-pack, czyli sprzedaż firmy za 940 tys. zł. Formalnym nabywcą był Dawid S., ale transakcję finansowała spółka SMN Grzegorza N., potentata branży rozbiórkowej oraz odzyskiwania i handlu złomem, który ma na koncie prawomocne wyroki za oszustwo, niepłacenie podatków, sfałszowanie dokumentu i działanie na szkodę wierzycieli.

To właśnie ten biznesmen w październiku 2016 r. podpisał w imieniu SMN umowę na obsługę prawną z Ryszardem Zymkiem, radcą prawnym specjalizującym się m.in. w sprawach upadłościowych, a w przeszłości też syndykiem wyznaczanym do tej roli głównie przez sąd w Katowicach. Umowa dotyczyła m.in. nabycia nieruchomości należącej do BECh, zlokalizowanej na terenie Zakładów Azotowych Kędzierzyn z Grupy Azoty. Grzegorz N. był zainteresowany działką, bo znajdował się na niej cenny złom: tzw. kwasówka, czyli stal kwasoodporna.

Syndykiem BECh był Sebastian L., jeden z niewielu doradców restrukturyzacyjnych, któremu odebrano licencję (w 2022 r. za rażące uchybienia w wykonywaniu obowiązków w innej upadłości). To on 6 czerwca 2017 r. podpisał z Dawidem S. umowę sprzedaży przedsiębiorstwa BECh za 940 tys. zł, czyli za kwotę prawie dwa razy mniejszą niż wartość, na jaką nieruchomość BECh została oszacowana w podobnym czasie na zlecenie komornika (1,72 mln zł).

Dwa dni później Grzegorz N. wręczył Ryszardowi Zymkowi 430,5 tys. zł. To, że pieniądze przekazał w pudełku, wiadomo z… zeznań Sebastiana L., które złożył w sądzie w Opolu przed sędzią-komisarzem SMN (w styczniu 2019 r. ta spółka również zbankrutowała). Syndyk BECh był świadkiem tej nietypowej transakcji.

W artykule z października 2023 r. Sebastian L. twierdził, że znalazł się tam… przypadkowo, „bo miał coś akurat do załatwienia” w kancelarii Ryszarda Zymka. Ten z kolei pytanie PB o obecność syndyka BECh przy wręczaniu pudełka z prawie 0,5 mln zł pozostawił bez odpowiedzi, a Grzegorz N. zasłonił się niepamięcią. I on, i Ryszard Zymek rozliczenie gotówkowe tłumaczą tym, że SMN miał zablokowane rachunki bankowe. Podkreślają, że przekazana kwota wynikała z umowy z października 2016 r. (przewidywała wynagrodzenie za sukces w wysokości właśnie 430,5 tys. zł brutto).

Nagrania i zaprzeczenia

Co innego Grzegorz N. mówił w trakcie rozmów z Marcinem Kubiczkiem, syndykiem SMN, i jego pełnomocnikami (PB dysponuje nagraniami z tych rozmów). Biznesmen przyznawał, że 430,5 tys. zł przekazał Ryszardowi Zymkowi w ramach rozliczeń za załatwienie, by w sądzie katowickim została ogłoszona upadłość BECh, a w ramach tej procedury SMN mógł przejąć jej nieruchomość. Według Grzegorza N. cały proces, którego częścią było przeniesienie siedziby BECh do Katowic (co sprawiało, że to sąd z tego miasta rozpatrywał wniosek o upadłość), miał być zaproponowany m.in. przez Sebastiana L. I to on, jak twierdzi na nagranych rozmowach Grzegorz N., miał nie tylko zostać tymczasowym nadzorcą sądowym i syndykiem BECh (do czego potem doszło), ale nawet przygotowywać wniosek o upadłość spółki.

Pytany o to przez PB w 2023 r. Grzegorz N. twierdził, że „nie formułował takich wypowiedzi” i kategorycznie wszystkiemu zaprzeczał. W całości kwestionował i odrzucał te „insynuacje” również Ryszard Zymek, a Sebastian L. zapewniał, że stwierdzenia, które przywołujemy, „nie są zgodne z prawdą”.

Śledztwo w sprawie syndyka

Tuż po naszym artykule Prokuratura Okręgowa w Katowicach wszczęła śledztwo w sprawie działań Sebastiana L. I jak się okazuje, już w marcu 2024 r. przedstawiła mu zarzut niedopełnienia obowiązków. Miało ono polegać m.in. na tym, że syndyk nie poinformował sądu, iż opublikował nieprawidłowe ogłoszenie o upadłości BECh. Nie zawierało ono bowiem punktu dotyczącego zatwierdzenia warunków sprzedaży, co naruszyło prawo wierzycieli BECh do zażalenia pre-packu, a równocześnie uniemożliwiało syndykowi skuteczną sprzedaż firmy.

W lutym 2025 r. śledztwo przeciwko Sebastianowi L. zostało jednak umorzone.

- Badaliśmy, czy Sebastian L. działał w zamiarze osiągnięcia korzyści majątkowej bądź osobistej, co rodziłoby surowszą odpowiedzialność karną i wpłynęło na wydłużenie terminów przedawnienia. Pomimo wykonania szeregu czynności nie uzyskano jednak materiału dowodowego uzasadniającego przedstawienie takiego zarzutu i stąd umorzenie – tłumaczy Miłosz Bystrzycki z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Zażalenie na to postanowienie złożył Marcin Kubiczek, ale prokurator uznał, że nie miał do tego prawa. Syndyk SMN zaskarżył jednak i tę decyzję, i sprawę rozpatrzy Sąd Rejonowy Katowice-Wschód w Katowicach.

Śledztwo w sprawie sędziego

Z kolei Sąd Rejonowy Katowice-Zachód rozpozna zażalenie Marcina Kubiczka na umorzenie drugiego ze śledztw, dotyczących upadłości BECh. Chodzi o postępowanie wszczęte już w 2020 r., które prowadził specjalny Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej (PK), zajmujący się m.in. sytuacjami, gdy o przestępstwa podejrzewa się sędziów.

Wydział ten za poprzedniego rządu nazywany był przez media „specgrupą Ziobry do ścigania niezależnych sędziów i prokuratorów”, czy „narzędziem represji wobec krytyków PiS”. I to właśnie te „polityczne” śledztwa były traktowane priorytetowo przez prokuratorów spec-wydziału, często delegowanych do „krajówki” z prokuratur niższego rzędu.

Jednym z takich śledczych był Kamil Kowalczyk, który za rządów PiS zasłynął z wielu kontrowersyjnych i nieskutecznych działań, zgodnych z linią tzw. „reformy” wymiaru sprawiedliwości, wdrażanej przez Zbigniewa Ziobrę (patrz ramka). Równocześnie prowadził śledztwo, dotyczące działań Marka S., o którym już w 2023 r. pisaliśmy, że mocno się ślimaczy, i że dopiero po naszym artykule nabrało jakiejkolwiek dynamiki (m.in. wezwani na przesłuchania zostali byli współpracownicy Grzegorza N.).

Być może dlatego prokuratura wtedy nie chciała ujawnić nawet tego, w jakiej sprawie prowadzone było śledztwo. Dopiero po zmianach we władzach PK otrzymaliśmy potwierdzenie, że toczyło się zarówno w sprawie nadużycia uprawnień przez Marka S., jak i wręczenia przez Grzegorza N. i przyjęcia przez Marka S. łapówki w postaci pieniędzy w kwocie 430,5 tys. zł w związku z pełnieniem przez sędziego funkcji publicznej sędziego-komisarza BECh, w zamian za zachowanie stanowiące naruszenie przepisów prawa i dokonywanie rozstrzygnięć korzystnych dla Grzegorza N.

- Wątki dotyczące podejrzenia przyjęcia i wręczenia korzyści majątkowej zostały umorzone ze względu na brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia tych czynów, a wątek nadużycia przez sędziego Marka S. uprawnień [został umorzony - red.] ze względu na to, że czyn nie zawierał znamion czynu zabronionego – mówi Przemysław Nowak, rzecznik prasowy PK.

I dodaje, że Kamil Kowalczyk postanowienie o umorzeniu śledztwa podpisał 10 października 2024 r., czyli… w dniu, w którym weszła w życie decyzja z lipca 2024 r. o odwołaniu jego delegacji do PK (trafił z powrotem do macierzystej Prokuratury Okręgowej w Krakowie). O tym, czy decyzja prokuratora była słuszna, zdecyduje katowicki sąd.

Działania prokuratora Kowalczyka:

Kamil Kowalczyk jako prokurator Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej, mimo licznych orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Sądu Najwyższego (SN), uznawał za legalne zarówno Izbę Dyscyplinarną SN, jak i Izbę Odpowiedzialności Zawodowej SN. Zasłynął próbami nieskutecznego ścigania sędziów Włodzimierza Wróbla, Marka Pietruszyńskiego i Andrzeja Stępki (cała trójka z SN) oraz Andrzeja Sterkowicza i Piotra Raczkowskiego, a także prokurator Justyny Brzozowskiej ze Stowarzyszenia Lex Super Omnia. Głośno było też o jego decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie sędziego Macieja Nawackiego, byłego prezesa sądu w Olsztynie i członka tzw. neo-KRS (decyzję tę, w wyniku audytu w wydziale spraw wewnętrznych PK, uchylił prokurator krajowy Dariusz Korneluk).

Dyscyplinarka i sądowe decyzje

Równocześnie toczy się postępowanie dyscyplinarne wobec Marka S. Sędzia w stanie spoczynku obwiniony jest o to, że pełniąc funkcję sędziego komisarza BECh dopuścił się rażących uchybień w nadzorze nad syndykiem, który nie wykonywał swoich ustawowych obowiązków. Tym samym Marek S. miał dopuścić się w sposób rażący i oczywisty obrazy przepisów prawa i uchybić godności urzędu sędziego, bo nie podejmował w ogóle lub podejmował przewlekle czynności procesowe, dopuszczając się istotnych i rażących uchybień.

W lutym 24 r. Sąd Dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Katowicach uniewinnił Marka S., powołując się głównie na to, że nieprawidłowości w działaniach sędziego nie naruszały prawa w sposób rażący i oczywisty. Decyzję tę zaskarżył jednak Minister Sprawiedliwości i Sąd Najwyższy we wrześniu 24 r. wyrok uchylił i przekazał do ponownego rozpoznania.

To, że upadłości BECh towarzyszyły nieprawidłowości, już wcześniej potwierdziły sądy w wyniku działań Grupy Azoty Zakłady Azotowe Kędzierzyn, czyli największego wierzyciela BECh. Z jednej strony zostały uchylone postanowienia o upadłości spółki w formie pre-packu i o prawomocności tej upadłości. Z drugiej prawomocnie uznano, że umowa sprzedaży BECh jest nieważna i jako taka nie mogła wywołać żadnych skutków prawnych.

To m.in. dlatego Marcin Kubiczek jako syndyk SMN zażądał zwrotu 430,5 tys. zł. Początkowo Ryszard Zymek nie chciał tego zrobić, odmowę tłumacząc szerokim zakresem czynności wykonanych w ramach realizacji umowy z października 2016 r., a dotyczących nie tylko BECh, ale też upadłości innych firm. Ostatecznie zwrócił jednak pieniądze w lutym 2020 r. – już nie w pudełku, lecz przelewem. Tłumaczy, że zrobił to ze względu na zwrotne przeniesienie nieruchomości z Dawida S. na BECh, mimo że usługi prawne wykonał „w całości i w sposób należyty”.

Grzegorz N., Ryszard Zymek i pozew przeciwko PB na 0,5 mln zł

Po tym jak Ryszard Zymek zwrócił 430,5 tys. zł syndykowi Stal-Met Nieczaj (SMN), o taką samą kwotę pozwał Grzegorza N. i jego żonę Jadwigę (formalną właścicielkę SMN). Grzegorz N. w odpowiedzi na wezwanie do zapłaty napisał (dziś twierdzi, co innego), że nie przypomina sobie, by jako prokurent SMN odbierał „jakiekolwiek opinie lub analizy” autorstwa radcy prawnego, które ten wskazał w wezwaniu. Ostatecznie w styczniu 2023 r. Ryszard Zymek pozew cofnął.

Niecały rok później, w grudniu 2023 r., obaj panowie… złożyli wspólny pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko autorowi niniejszego artykułu, redaktorowi naczelnemu PB oraz wydawcy. Biznesmen i prawnik domagają się w nim usunięcia z portalu pb.pl dwóch artykułów z 2023 r. dotyczących upadłości Bio-Energio-Chemii (BECh), orzeczenia przez sąd zakazu publikowania informacji na ich temat oraz opublikowania przeprosin na pierwszej stronie PB i na stronie głównej pb.pl. A Ryszard Zymek dodatkowo żąda zapłaty aż 0,5 mln zł tytułem zadośćuczynienia za rzekome naruszenie dóbr osobistych.

Równocześnie z pozwem Grzegorz N. i Ryszard Zymek złożyli wniosek o udzielenie zabezpieczenia, które zakazałoby PB i pb.pl na rok publikacji artykułów na ich temat w kontekście BECh. Sąd w lutym 2024 r. wniosek oddalił jako bezzasadny, uznając, że powodowie nie uprawdopodobnili naruszenia ich dóbr osobistych ani tego, „by podane w artykule informacje nie odpowiadały prawdzie lub oparte były na nierzetelnych źródłach”. W kwietniu 2024 r. Grzegorz N. i Ryszard Zymek się odwołali. Ich zażalenie wciąż czeka na rozpoznanie, podobnie jak sam pozew, który uważamy za bezpodstawny.