Senat przyjął ustawę o metryczkach. Źli urzędnicy nie będą już anonimowi i łatwiej będzie ich ukarać finansowo.
Pełnym sukcesem zakończyła się akcja "PB", której celem było wprowadzenie w Polsce majątkowej odpowiedzialności urzędników za wydawanie bezprawnych decyzji krzywdzących firmy i obywateli. Najpierw zmobilizowaliśmy rząd i parlament do uchwalenia ustawy o odpowiedzialności funkcjonariuszy publicznych za łamanie prawa (obowiązuje od 17 maja), a w piątek Senat przegłosował naszą ustawę o metryczkach urzędniczych (za 52 głosy, przeciw 35). Jako że senatorowie nie wnieśli ani jednej poprawki, to ustawa nie wróci już do Sejmu. Trafi od razu na biurko prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jeżeli ją podpisze, to metryczki zaczną obowiązywać po 6 miesiącach od opublikowania w Dzienniku Ustaw.
— Te dwie ustawy wzmacniają pozycję obywateli i firm w relacjach z urzędami. Gwarantują, że urzędnik, który swą bezprawną decyzją kogoś skrzywdził, nie będzie już anonimowy ani bezkarny — mówi Adam Szejnfeld, szef komisji Przyjazne Państwo, patron naszej ustawy.
W metryczkach będą wpisywane imiona i nazwiska wszystkich osób biorących udział w przygotowaniu i wydaniu decyzji (także podatkowych). Gdy na skutek złamania prawa skarb państwa będzie musiał wypłacić odszkodowanie, to do akcji wkroczy prokurator. Dzięki metryce łatwo ustali winnego i skieruje przeciwko niemu akt oskarżenia do sądu.
— Obecnie często nie wiadomo, kto tak naprawdę stoi za złą decyzją i kto powinien ponieść odpowiedzialność. Mimo że decyzje są podpisywane przez szefa urzędu, to prawdziwi winowajcy pozostają w cieniu i są bezkarni. To się już wkrótce zmieni — dodaje Adam Szejnfeld.
Sąd będzie mógł nałożyć karę finansową do wysokości rocznej pensji urzędnika. W razie umyślnego złamania prawa urzędnik z własnej kieszeni pokryje całą wyrządzoną szkodę.
— Dzięki wprowadzeniu metryczek w ustawie urzędnicy nie będą mogli się bronić przed odpowiedzialnością, twierdząc, że ktoś nakazał im wydać taką, a nie inną decyzję na podstawie niejasnej instrukcji kancelaryjnej czy jakiegoś zarządzenia urzędowego — przekonywał senatorów prof. Leon Kieres, senator PO, i przekonał.
Ustawa "PB" powstała przy współpracy z kancelarią prawniczą Salans. Pomysł pojawił się prawie dwa lata temu.