Ville d'Etroit, miasto upadłe

Marcin Dobrowolski
opublikowano: 2015-07-24 12:05

Lipiec to znakomity miesiąc na dalekie wyprawy. Z tezą tą musiałby się zgodzić Antoine de la Mothe Cadillac francuski podróżnik i urzędnik kolonialny, który 24 lipca 1701 r. założył miasto Ville d'Etroit na zachodnim brzegu jeziora Erie. Nazwy Cadillac i d'Etroit brzmią znajomo? I słusznie.

Cadillac dbał o rozwój francuskich kolonii w Ameryce Północnej, szczególnie na północ od Luizjany, w rejonie Wielkich Jezior. Założone przez niego Ville d'Etroit już w 1796 r. zostało przekazane Stanom Zjednoczonym. Powód cesji był prosty - rewolucyjna Francja potrzebowała pieniędzy na walkę z monarchiami kontynentu, a USA zagarniały kolejne tereny na zachód od Appalachów. 

Nazwisko Cadillac zostało oczywiście upamiętnione w historii motoryzacji. W 1899 roku Henry Ford założył w Detroit pierwsza fabrykę Detroit Automobile Company, którą po kilku miesiącach przekazał Henry'emu Lelandowi, jednemu z pionierów motoryzacji. Do niego po kilku miesiącach zgłosili się inwestorzy Forda niezadowoleni z dotychczasowej współpracy. Otrzymali propozycję rozwijania koncepcji nowego silnika, oraz założenia marki samochodowej, którą Leland (pasjonat historii) nazwał Cadillac na cześć założyciela miasta. Tak w 1903 roku zbudował pierwszy pojazd marki - model Cadillac A wyposażony w jednocylindrowy silnik benzynowy o mocy 10 KM. Od 1909 r. marka Cadillac należy do General Motors. 

A samo Detroit? W 1802 r. otrzymało prawa miejskie i wtedy rozpoczął się jej dynamiczny rozwój znacznie przyspieszony otwarciem żeglugi parowej na Wielkich Jeziorach. Przez kilka dziesięcioleci stanowiło ostatni przystanek punktu przerzutowego zbiegłych z plantacji niewolników uciekających do Kanady. Rozwój przemysłu wieku ściągał do niego również imigrantów, między innymi robotników z Polski. Szacuje się, że po I wojnie światowej w fabrykach (głównie samochodów) pracowało tam 1,3 mln naszych rodaków, z których 250 tys mówiło na co dzień po polsku. 

Duża ilość Polaków sprawiała, że w dwudziestoleciu międzywojennym wielu obcojęzycznych robotników uczyło się polskiego, aby móc porozumiewać się ze swoimi kolegami i współpracownikami. Jednocześnie jednak Polacy byli po Afroamerykanach najbardziej piętnowaną mniejszością, a jeszcze do lat 60. XX wieku mieli zakaz osiedlania się w bogatszych dzielnicach miasta. 

Upadek miasta rozpoczął się w drugiej połowie XX wieku. Przyczyn było wiele, wśród nich wymienić można rozwój przedmieść (uciekło do nich 150 tys osób), postępującą automatyzację oraz konsolidacje likwidujące mniejsze przedsiębiorstwa. Kolejnym dramatem była w latach 60. budowa wielopasmowych dróg przebiegających przez gęsto zaludnione dzielnice. Tylko jedna z nich wymagała wyburzenia 2800 budynków, separując od siebie kolejne kwartały, siekąc miasto na fragmenty paradoksalnie niepołączone ze sobą. 

W 1967 r. wybuchły w mieście wielkie zamieszki. W czasie pięciu dni zginęły 43 osoby, z czego 33 były czarnoskóre; 467 osób zostało rannych: 182 cywili, 167 policjantów, 83 strażaków, 17 członków gwardii narodowej, 16 policjantów stanowych, 3 żołnierzy. Splądrowanych lub spalonych zostało 2509 sklepów, 388 rodzin straciło dach nad głową; 412 budynków zostało spalonych lub uszkodzonych w stopniu nadającym się do rozbiórki. W zgodnej opinii władz i socjologów rozruchy te rozpoczęły schyłek Detroit.

Od lat 50. XX wieku opuściło miasto 60% ludności, głównie białej. Wytworzyła się linia podziału na białych i czarnych, biednych i bogatych. Granice miasta stanowiła droga – „ósma mila”, do której odnosi się m.in. film z udziałem Eminema. Mimo ekstremalnie niskich cen nieruchomości, dochodzących nawet do jednego dolara, i tak większość niesprzedawalna jest przez minimum rok. 

Od początku XXI w. Detroit pretenduje do miana najbardziej zrujnowanego miasta w Stanach Zjednoczonych. 18 lipca 2013 roku ogłosiło upadłość.