„Puls Biznesu”: Długo było o was cicho, a teraz strach otworzyć lodówkę, bo wypadnie z niej Visa: Iga Świątek, olimpiada, a na Millennium Docs Against Gravity pojawił się film o Visie.
Adrian Kurowski, dyrektor generalny Visa w Polsce: Udział w festiwalu jest częściowo dziełem przypadku. Chcieliśmy opowiedzieć historię Visy w Polsce i zaprosiliśmy do projektu Grzegorza Szczepanika, który powiedział, że jeśli ma to być kolejny korporacyjny film, to on dziękuje. Zaproponował natomiast, że zrobi klasyczne kino dokumentalne. I tak powstał film „Na drodze rozwoju: Visa”, którego głównymi bohaterami jest troje naszych pracowników. Dodam, że sponsor festiwalu Docs Against Gravity, Millennium, wydał pierwszą kartę Visa w Polsce.
Jedna z pracownic Visy mówi w filmie, że nie było jej wtedy jeszcze na świecie. Inna, która pracuje w firmie od początku, podaje datę: 21 maja 1991 r.
Wydawcą był Bank Inicjatyw Gospodarczych, czyli poprzednik Banku Millennium.
Przez długie lata Visa była potentatem rynku płatności. W 2009 r. osiągnęła szczyt, jeśli chodzi o udziały w polskim rynku - 66,7 proc. Potem nastąpił stopniowy zjazd. Największy dołek zaliczyła w 2020 r., kiedy na koniec II kwartału udziały spadły do 50,9 proc. Znaleźli się państwo blisko parytetu z największym konkurentem - Mastercardem.
Teraz idziemy w drugą stronę.
Zakładam, że wzrost do 55,7 proc. w I kwartale z 54,2 proc. na koniec 2023 r. to efekt wygranego przetargu dla PKO Banku Polskiego. Mówi się, że wjechali państwo na rynek z furmanką pieniędzy.
Na każdym rynku występują cykle koniunkturalne, związane również z procesami zarządczymi. Visa przez wiele lat działała jako stowarzyszenie największych banków w Europie. Na etapie budowania płatności elektronicznych ta forma prawna się sprawdziła, ale potem okazała się mniej efektywna. Przejęcie Visy Europe przez Visę International wzmocniło naszą pozycję konkurencyjną. Lokalnie mamy duży zakres decyzyjności w zakresie inwestycji w relacje z partnerami biznesowymi i możemy przekierować fundusze na konkretne projekty. Przykład: Iga Świątek. Zaproszenie jej do współpracy to nasza lokalna inicjatywa. Uzyskaliśmy wsparcie centrali i w ten sposób Iga została członkinią Teamu Visa.
Generalnie zespół w Polsce mocno się rozrósł.
Kiedy przychodziłem do Visy w 2011 r., byłem 12 albo 13 pracownikiem. Tyle osób obsługiwało Polskę. Dzisiaj w warszawskim biurze pracuje ponad 120. Jest też globalny hub technologiczno-produktowy w Warszawie, w którym docelowo będzie pracować 1500 osób.
Jaki cel stawia państwu centrala w Londynie – 60 proc. rynku?
Nikt nie mówi o udziale w rynku, ale o celach biznesowych. Visa jest spółką giełdową, o kapitalizacji przekraczającej 0,5 bln USD i wysokiej rentowności. Żeby globalnie osiągnąć wzrost wartości akcji rzędu kilkunastu procent rocznie, wszystkie kraje muszą się złożyć.
Czyli muszą państwo rosnąć w tempie powyżej 10 proc.
Co najmniej. Polska jest zwinna i bardzo szybko rośnie.
Jak polski rynek plasuje się w ramach grupy Visa w Europie?
Odgrywamy istotną rolę. Naszą regionalną centralą jest Londyn. Najważniejszym rynkiem jest Wielka Brytania. Kraje na Zachód od Polski są od nas bogatsze, co przekłada się na wyższe wolumeny płatności, ale my - nie dość, że szybko rośniemy - jesteśmy rynkiem bardzo otwartym na innowacje w płatnościach.
W kilku europejskich krajach działają lokalne schematy płatnicze, a Komisja Europejska mocno wspiera paneuropejski projekt, którego jednym z celów jest uniezależnienie UE od amerykańskich firm kartowych.
Każda konkurencja coś wnosi do biznesu. Od Blika odebraliśmy lekcję i zrobiliśmy Visa Mobile - płatność numerem telefonu w e-commerce, nawet na jeden klik. Natomiast, żeby zbudować paneuropejski system płatniczy, trzeba mieć pomysł, czas i mnóstwo pieniędzy na zapewnienie wysokiego poziomu cyberbezpieczeństwa, zbudowanie unikatowego UX [z ang. user experience, czyli doświadczenie klienta - red.], a także partnerów biznesowych, którzy będą chcieli być ambasadorami tego nowego systemu. Wierzymy, że kluczem do zapewnienia dalszego rozwoju płatności jest równe traktowanie wszystkich rozwiązań, zarówno nowo powstających, jak i już istniejących. To szczególnie ważne, gdy mowa o bezpieczeństwie i odporności na zagrożenia, które są wymagane do utrzymania zaufania do całego ekosystemu.
Na polskim rynku taka sztuka udała się operatorowi Blika - Polskiemu Standardowi Płatności, który jest państwa konkurentem.
W Polsce nigdy nie byliśmy silni w e-commerce. Ale chcemy to zmienić. Naszą przewagą nad lokalnymi graczami jest bezpieczeństwo naszych rozwiązań i skala dokonanych w nie inwestycji. By chronić swoich klientów i konsumentów, w ciągu pięciu lat Visa zainwestowała ponad 10 mld USD w technologię, w tym 500 mln USD w sztuczną inteligencję i infrastrukturę danych.
Co z tego można wykorzystać w Polsce?
Chociażby wspomnianą już Visę Mobile.
Niewiele banków ma Visę Mobile w ofercie: mBank, ING Bank Śląski, Nest Bank, trochę spółdzielczych i SKOK-i. Jak na technologię, która ma już kilka lat, to mało. Nie próbują państwo trochę na siłę konkurować z Blikiem?
Do Visy Mobile dodano kilkaset tysięcy kart, a od wdrożenia aplikacji w pierwszym banku minęły nieco ponad dwa lata. Działa ona szczególnie płynnie tam, gdzie jest uruchamiana przy otwieraniu konta. Od początku podkreślamy, że nasza aplikacja to krok na drodze do integracji z aplikacją mobilną każdego banku. Pracujemy nad uproszczeniem procesu rejestracji. Traktujemy Polskę jako nowoczesne laboratorium, w którym możemy eksperymentować. Inwestujemy w usługę, obserwujemy zachowania klientów i wyciągamy wnioski.
Jakie mają państwo argumenty, żeby przekonać banki do tego rozwiązania?
Czego klient chce od banku, gdy chodzi o płatności? Coraz częściej – otwarcia na świat, możliwości realizowania płatności zagranicznych. Lokalną metodą płatności możemy zapłacić w sklepie czy w internecie. Jeżeli jednak pojedziemy za granicę i zechcemy zarezerwować hotel czy wypożyczyć samochód, potrzebujemy karty funkcjonującej w ramach międzynarodowego schematu. Możemy to zaoferować. Mamy też rozwiązania dla bardziej wymagających klientów: szybki dojazd na lotnisko, dostęp do saloniku. Możemy wynegocjować umowę z globalną siecią hoteli, dając dodatkowe benefity posiadaczom karty.
W przeszłości, przed obcięciem interchange niemal do zera, konkurowali państwo z Mastercardem właśnie rozmaitymi dodatkami do kart: cashbackiem, programami lojalnościowymi, punktowymi. Jak podbijać rynek przy tak niskich prowizjach transakcyjnych?
Spójrzmy na to zagadnienie przez pryzmat dojrzałości poszczególnych krajów w zakresie dostępności płatności cyfrowych. Polska charakteryzuje się pewną specyfiką - jest rynkiem dojrzałym, który nadal ma potencjał wzrostu. Jesteśmy po transformacji cyfrowej, którą przyspieszył covid. Po drugie, ludzie uwierzyli, że mogą wyjść z domu, mając w kieszeni wyłącznie kartę, także taką zapisaną w telefonie, i praktycznie zapłacić wszędzie. Wielką rolę w upowszechnieniu infrastruktury płatności odegrała Fundacja Polska Bezgotówkowa, której Visa była jednym z założycieli.
Są kraje, w których sytuacja jest zupełnie inna - nie ma nawet rozbudowanego systemu łączności. I teraz wróćmy do interchange. Uważam, że jest to regulacyjne narzędzie do mitygacji ryzyka, opłata, która ma pokryć koszty ryzyka związanego z transakcją, gdyby została wykonana w sposób naruszający zasady lub była oszukańcza. Dlatego interchange otrzymuje wydawca karty i pozwala mu ono pokryć potencjalne straty.
Sieć akceptacyjna rozwinięta, bezpieczeństwo transakcji zapewnione, to jakie mają państwo plany na polskim rynku?
Jako firma globalna, działająca w prawie każdym kraju i mająca łączność z niemal każdym bankiem świata, jesteśmy w stanie błyskawicznie zrealizować przelew z jednego kraju do drugiego. Możemy być bardziej efektywni, dostarczyć lepszy UX i to wszystko niższym kosztem niż obecnie funkcjonujące rozwiązania.
Sprowadzając to do naszego podwórka - według danych ZUS w Polsce na koniec grudnia ubiegłego roku zarejestrowanych było ponad 1 mln pracowników z zagranicy. Nie są to wyłącznie Ukraińcy, jak mogłoby się wydawać, lecz także przybysze z Kolumbii, Indii, Nepalu, Pakistanu. Wśród pierwszych 100 pracowników Hubu Technologiczno-Produktowego Visa w Warszawie były osoby z 17 różnych krajów. Teraz mamy reprezentantów 35 nacji. Cudzoziemcy tu pracują i zarabiają, ale rodziny mają czasem daleko stąd.
Odnoszę wrażenie, że instytucje finansowe jeszcze nie zauważyły transferów z Polski. My widzimy je w skali globalnej. Chcemy udostępnić usługi przelewów do prawie każdego kraju na świecie w ponad 180 walutach, bo tyle obsługujemy. Na całym świecie jest 4,3 mld kart z logo Visa i 3 mld powiązanych z nimi kont, ale we współpracy z lokalnymi operatorami możemy przelać pieniądze do ekosystemów w prawie każdym miejscu na świecie.
Pamiętajmy, że w wielu krajach nie ma rozwiniętej infrastruktury bankowej. Tak jest np. w Chinach, gdzie system finansowy rozwinął się w inny sposób niż na Zachodzie. Dla przedsiębiorców np. z Europy płatność dla chińskiego kontrahenta stanowi wyzwanie. On wcale nie musi mieć klasycznego konta, tylko elektroniczny portfel u któregoś z lokalnych dostawców, którego z kolei nie ma zagraniczny partner. Z naszą pomocą przelew trafi do takiego odbiorcy w czasie zbliżonym do rzeczywistego. Możemy również obsłużyć niewielkie płatności, np. za próbki towarów, które chce sprawdzić odbiorca, zanim złoży zamówienie.
Polski przedsiębiorca obecnie rozlicza się z dostawcą z Chin w klasyczny sposób, poprzez sieć banków korespondentów. To zajmuje czas i kosztuje.
Wysłanie pieniędzy do Chin może stanowić problem, ale w Europie realizacja takiej płatności jest bardzo prosta. Można skorzystać z usług kilku pośredników, np. Wise'a czy Revoluta.
W Europie mamy wiele rozwiązań płatniczych ułatwiających międzynarodowe transfery, ale wystarczy przejść po ulicach Warszawy, żeby zobaczyć, ile jest fizycznych punktów zajmujących się przesyłaniem pieniędzy za granicę, należących do wyspecjalizowanych firm. Nie mam wrażenia, żeby ich liczba malała, choć na rynku dostępnych jest wiele elektronicznych rozwiązań. Świadczy to o dużym popycie na usługi zagranicznych transferów.
Dlaczego Revolut zauważa ten rynek, a polskie banki nie? Niedawno HSBC ogłosił, że nową linią biznesową będą międzynarodowe transfery.
Tu faktycznie widzę pewne wyzwanie. Jak sądzę, jest to związane z tym, że rynkami walutowymi w bankach zajmują się piony korporacyjne, które realizują duże transakcje FX dla klientów firmowych. Z kolei detal koncentruje się na zaspokajaniu potrzeb klientów u nas, w kraju. Proszę zwrócić uwagę, jak późno w ofercie banków pojawiły się kantory internetowe. Konta w polskich bankach mają Wietnamczycy, Ukraińcy, Nepalczycy czy Hindusi. Mogą w banku załatwić wiele rzeczy, lecz tanie, efektywne przelewy międzynarodowe trudno wśród nich znaleźć. Chcemy zwrócić uwagę banków, że odłogiem leży kawał lukratywnego biznesu, z którego na świecie żyją tysiące firm pośredniczących w transferach międzynarodowych. Jako Visa mamy kompetencje, narzędzia, sieć kontaktów i wspólnie możemy wnieść sporą wartość dodaną do usług bankowych.