Dziennikarze przybyli na środową konferencję wynikową Pekao właściwie po to, żeby zadać jedno pytanie, wcale niezwiązane z półrocznymi rezultatami: jakie są zamiary Unicreditu, inwestora strategicznego, wobec banku? Nie doczekali się odpowiedzi.

— Nie komentujemy — uciął kategorycznie Luigi Lovaglio, prezes Pekao. Na razie jedynym osiągnięciem na niwie repolonizacji drugiej co do wielkości instytucji finansowej w kraju jest stale poprawiająca się polszczyzna szefa banku, w której od pewnego czasu prezentuje okresowe wyniki. W I półroczu 2016 r. Pekao miał 1,26 mld zł zysku (plus 1,6 proc. r/r). Tylko w drugim kwartale bank zarobił 691 mln zł, przy czym 264 mln zł (netto) to jednorazowy zastrzyk z tytułu zapłaty za udziały w Visa Europe.
— To był specyficzny kwartał właśnie ze względu na Visę. Transakcja umożliwiła bankom załatwienie wielu spraw, jak np. dorezerowanie portfeli kredytowych. W Pekao koszty ryzyka są stabilne. Generalnie wyniki są bardzo przyzwoite.
Jakie by nie były, ich wpływ na kurs będzie żaden. Bank nie jest tani: premia za brak franków, mocne kapitały, dywidenda, możliwość wzrostu. Poza tym jest więźniem sytuacji w spółce matce i pogłosek o możliwej sprzedaży Pekao — mówi Dariusz Górski, analityk DM BZ WBK.
Andrzej Powierża z DM Citi Handlowego dodaje łyżkę dziegciu do półrocznych wyników banku, wskazując na hamującą dynamikę sprzedaży kredytów detalicznych. Przed rokiem tempo akcji kredytowej było dwucyfrowe, w tym roku osłabło do 8 proc. W hipotekach Pekao, wieloletni wicelider, a przez pewien czas największy producent kredytów mieszkaniowych, spadł w I półroczu na trzecie miejsce. Dał się wyprzedzić ING Bankowi Śląskiemu, piątemu co do wielkości graczowi w sektorze pod względem wartości aktywów.
— Pekao zawsze kładł nacisk na jakość portfela, co utrudnia wzrost sprzedaży. ING udowodnił jednak, że można pilnować ryzyka i zwiększać wolumen sprzedaży — mówi Andrzej Powierża. O wynikach Śląskiego mówi: „same plusy”. W I półroczu bank udzielił klientom o 13 proc. więcej kredytów niż przez sześć miesięcy 2015 r. Utrzymał przy tym koszty ryzyka na rewelacyjnym poziomie 18 pb. Tak niski poziom udało się osiągnąć dzięki sprzedaży części niepracujących kredytów i zmianom metodologii szacowania ryzyka portfela kredytowego.
— Okres niskich odpisów kiedyś się skończy, ale tym nie należy chwilowo się martwić. Uwagę zwraca większy nacisk nowego prezesa na koszty działania, co w kontekście różnych obciążeń sektora bankowego nie dziwi. Widać jednak, że Śląski nie oszczędza na inwestycjach w nowe technologie. Bank buduje nową platformę cyfrową, co w obecnych czasach wydaje się koniecznością — mówi Andrzej Powierża. Bank Śląski miał na koniec czerwca 666 mln zł zysku — o 10 proc. więcej niż przed rokiem. Z tym że wpływ na wynik, tak jak w Pekao, miała również transakcja z Visą, która przyniosła 190 mln zł brutto dodatkowych wpływów.