Prowadzenie robót w warunkach nocy polarnej i przejezdność placu budowy dla skuterów śnieżnych jawiły się jeszcze niedawno jako główne problemy Vistalu Gdynia przy budowie mostu w norweskim Tana Bru. Obecnie nie jest jednak w ogóle pewne, że to Vistal zbuduje most nieopodal Przylądka Północnego. Bo choć wspólnie z norweską firmą HAK Enterprenor złożył najtańszą ofertę, to wybór polsko-norweskiego konsorcjum oprotestowała konkurencja. Z punktu widzenia Vistalu chodzi przy tym nie tylko o większość z 332,6 mln NOK (160 mln zł), na które opiewała oferta, ale również strategiczny plan spółki dotyczący funkcjonowania na rynku.
Na własny rachunek
Norweski most miał być dla Vistalu pierwszym zagranicznym zleceniem infrastrukturalnym, które spółka miała realizować jako generalny wykonawca.
— Kończy się czas dla polskich firm, by być trzecim i kolejnym podwykonawcą czegoś, co wyróżnia się pracochłonnością.Trzeba mieć technologie, a nie tylko realizować coś, co wymyśli ktoś inny. Jako kraj jesteśmy już na to za drodzy — uważa Robert Ruszkowski, wiceprezes Vistalu. Jego zdaniem, Vistal szuka w Skandynawii kolejnych partnerów, z którymi mógłby tworzyć konsorcja, by stawać do przetargów jako generalny wykonawca. Chce to robić w konsorcjach, bo — tak jak dotychczas — zamierza specjalizować się w konstrukcjach stalowych. Do prac ziemnych potrzebuje więc partnerów. W Polsce Vistal zaistniał jako generalny wykonawca w 2008 r., kiedy zdobył zlecenie na most w Puławach. Przez następne kilka lat nie pozyskiwał jednak istotnych zamówień jako generalny wykonawca i tak naprawdę zaczął w tym charakterze występować od 2015 r. Od 2016 r. chce już działać wyłącznie w ten sposób. Jako podwykonawca musi jednak zakończyć roboty przy trasie S7. Z Budimeksem współpracuje tam przy obwodnicy Ostródy, a dla czeskiego Metrostavu zobowiązał się wykonać 16 wiaduktów.
— Wydaje się, że to koniec podwykonawstwa — twierdzi Ryszard Matyka.
Potem dźwigi i suwnice
Podwykonawstwo spółka chce też porzucić w segmencie dźwigów portowych. Zaczynała w nim od produkcji pojedynczych elementów, niedawno dostarczyła do portu Vancouver dźwigi w częściach. Teraz dla klienta z Hiszpanii realizuje budowę całego dźwigu.
— Zbudujemy go w całości, ale jeszcze nie na podstawie własnej dokumentacji, przy czym dopiero ona jest drogą do sukcesu. Jej przygotowanie jest jednak trudne, bo wymaga nakładów inwestycyjnych nie na infrastrukturę produkcyjną, ale na myśl techniczną — wyjaśnia Ryszard Matyka. Nie ukrywa, że generalne wykonawstwo ma podnieść rentowność biznesu. W pierwszych dziewięciu miesiącach 2016 r. spółka miała 326,1 mln zł przychodów, 33,3 mln zł EBITDA i 14,4 mln zł zysku netto.
— W generalnym wykonawstwie mniej chodzi o rentowność, ale bardziej o cykl spływu gotówki. Generalny wykonawca dostaje zaliczkę, a podwykonawcy otrzymują pieniądze dopiero kilka miesięcy po tym, gdy prace zostaną wykonane. To podwykonawców najbardziej boli — komentuje Jakub Szkopek, analityk mBanku. Vistal ma w związku z tym 205,9 mln zł krótkoterminowych pożyczek i kredytów bankowych. Według Jakuba Szkopka, to podstawowy problem, który firma musi rozwiązać.
— Ryzyko niepowodzenia jakiejkolwiek umowy przekłada się w tej sytuacji na bardzo duże ryzyko dla całej spółki — uważa Jakub Szkopek.
