Spółka Tex, właściciel hoteli Vivaldi w Poznaniu i Karpaczu, żąda od właściciela hotelu Wiwaldi w Elblągu zmiany jego nazwy. Zdaniem przedstawicieli firmy, konkurencja hotelarza z Elbląga obniża wartość ich marki.
Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku od 2 lat toczy się spór właściciela hoteli Vivaldi i Wiwaldi o markę. Nic nie wskazuje na to, żeby znalazła ona rychły finał. Kilka miesięcy temu sąd wydał orzeczenie, w którym przyznał rację Mieczysławowi Walentynowiczowi, właścicielowi elbląskiego Wiwaldiego, twierdząc, że jego oznaczenie towarowe różni się wyraźnie od oznaczenia wykorzystywanego przez właściciela hoteli Vivaldi w Poznaniu i Karpaczu, poznańską spółkę Tex. Spółka złożyli apelację. Dzisiaj sąd ma wydać kolejny werdykt.
Poznański hotel Vivaldi działa od 1997 r. Jego właściciel zarejestrował w Urzędzie Patentowym nazwę, która miała być wykorzystywana w kategoriach hotelarstwo i gastronomia. Obecnie pod tą nazwą działają dwa hotele — w Poznaniu i Karpaczu, które należą do spółki.
— Obydwa hotele to trzygwiazdkowe obiekty na kilkadziesiąt miejsc — mówi Marek Sławiński, dyrektor ds. marketingu hoteli Vivaldi.
Działający od 2000 r. hotel Wiwaldi w Elblągu jest także obliczony na kilkadziesiąt miejsc. Jednak hotel dopiero obecnie przechodzi proces kategoryzacji. Wiwaldi ubiega się także o trzy gwiazdki.
Spółka Tex, która do tej pory wydała około 20 mln zł na swoje obiekty w Poznaniu i Karpaczu, myśli o kolejnej inwestycji.
— W kontekście rozwoju sieci sprawa praw do korzystania ze znaku nabiera dla nas dużego znaczenia — twierdzi Marek Sławiński.
Na ugodę się nie zanosi. Mieczysław Walentynowicz nie zamierza rezygnować z nazwy. Twierdzi, że nazwa Wiwaldi, którą nadał swojemu hotelowi, nie nawiązuje do włoskiego kompozytora, lecz do gatunku róż, które hoduje.
— W żadnym wypadku nie jest to działanie mające cechy nieuczciwej konkurencji — mówi Mieczysław Walentynowicz.