LONDYN (Reuters) - Czwartkowe sesje w Europie rozpoczną się prawdopodobnie od spadków, bo inwestorzy pójdą zapewne w ślady swoich kolegów z Wall Street, którzy wczoraj także sprzedawali akcje.
W środę notowania na Starym Kontynencie zakończyły się zwyżkami, ponieważ inwestorzy liczyli, że sekretarz stanu USA, Colin Powell - którego przemówienie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ trwało w chwili zamykania się sesji - zdołał przekonać światową opinię publiczną, że wojna z Irakiem może być jedynym sposobem na jego rozbrojenie.
Ponieważ jednak kluczowe państwa wchodzące w skład Rady Bezpieczeństwa nadal sprzeciwiają się wojnie, indeksy na Wall Street, które początkowo także wzrosły, zakończyły notowania na minusie.
Napięcie geopolityczne wzrosło dodatkowo z powodu informacji o ponownym uruchomieniu przez Koreę Północną swojego centrum atomowego, w którym, jak podejrzewają USA, może być produkowana broń jądrowa. Wiadomość ta spowodowała spadki na giełdach azjatyckich.
Wśród spółek, które mogą mieć dziś największy wpływ na przebieg sesji, znajduje się drugi pod względem wielkości koncern paliwowy na świecie - Royal Dutch/Shell, który poda wyniki kwartalne.
Analitycy prognozują, że londyński indeks FTSE 100 straci na otwarciu 35 punktów, paryski CAC-40 spadnie o 30 punktów, a frankfurcki DAX o 50 punktów.
Bank Anglii i Europejski Bank Centralny (ECB) podejmą decyzje w sprawie stóp procentowych odpowiednio o godzinie 13.00 i 13.45. W obu przypadkach analitycy spodziewają się pozostawienia kosztów pieniądza na dotychczasowym poziomie. O godzinie 14.30 rozpocznie się konferencja prasowa prezesa ECB, Wima Duisenberga.
W środę Dow Jones i Nasdaq spadły o 0,35 procent. W momencie zamykania giełd europejskich oba indeksy zyskiwały po około 0,9 procent.
((Tłumaczył: Tomasz Krzyżanowski; Redagował: Adrian Krajewski; Reuters Messaging: [email protected]; Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, [email protected]))