Państwowa Centrala Farmaceutyczna chce przejmować mniejsze hurtownie. Za pieniądze mniejszościowego inwestora.
Warszawski Cefarm Centrala Farmaceutyczna (CF) to spółka nie najlepiej postrzegana przez rynek. Większość inwestorów widzi w nim wyłącznie atrakcyjne nieruchomości w stolicy. Słowem: kąsek raczej dla deweloperów niż dla hurtowników chcących konsolidować rynek farmaceutyczny. Spółka nie ma dobrej opinii m.in. z powodu złego nadzoru państwowego właściciela, który przez ostatnie lata ciągle zmieniał zarządy i spokojnie patrzył na coraz gorsze wyniki. Marek Zaczek, który od kilku miesięcy kieruje firmą, chce zmienić wizerunek spółki.
Dobry początek
— Ten rok będzie dla nas dobry. Wprawdzie nadal tracimy przychody z tzw. przedhurtu [pośrednictwo między producentami leków a hurtowniami — red.], ale nadrabiamy to sprzedażą apteczną i do szpitali — mówi Marek Zaczek.
Ubiegły rok Centrala Farmaceutyczna zamknęła minimalną stratą netto przy przychodach 680 mln zł. W 2008 r. celuje w ponad 700 mln zł obrotu i prawie 10 mln zł zysku netto.
— W pierwszym półroczu mieliśmy 337,5 mln zł przychodów i 6,6 mln zł zysku netto. Wynik podwyższyło o 1,5 mln zł rozwiązanie części rezerw na spór z Medycyną i Farmacją [obciążających m.in. ubiegłoroczny wynik — red.], który udało nam się zakończyć ugodą. Roszczenia sięgały 4 mln zł. Ostatecznie odzyskaliśmy aptekę zlokalizowaną w naszej centrali i zapłaciliśmy 800 tys. zł — mówi prezes Cefarmu.
Kogo, za co i z kim
Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) chce warszawską spółkę sprywatyzować w latach 2009-10 r. Marek Zaczek zapowiada, że do tego czasu skupi się na odbudowie pozycji rynkowej. Spróbuje przekonać resort, by wpuścił mniejszościowego inwestora, który by w tym pomógł.
— Do końca września przedstawimy ministerstwu konkretną propozycję: kto, kiedy, z kim i za ile. Mamy na oku cztery mniejsze hurtownie o łącznych obrotach 350-400 mln zł, zlokalizowane w różnych częściach kraju. Zaczynamy z nimi współpracę i wstępnie rozmawiamy o ewentualnym przejęciu — mówi Marek Zaczek.
W chwili złożenia propozycji w MSP chce mieć w rękach co najmniej listy intencyjne. Na akwizycje spółka będzie potrzebowała około 100 mln zł. Skąd je weźmie?
— Jeśli poprawimy wyniki, banki spojrzą na nas przychylniej, więc połowę pieniędzy mamy szansę uzyskać z kredytów. To jednak dość kosztowne źródło finansowania. Dobrym rozwiązaniem byłaby giełda. Obecni liderzy zbudowali swoją pozycję dzięki pieniądzom zdobytym na rynku kapitałowym. Przeszkodą może się jednak okazać zła koniunktura — uważa Marek Zaczek.
Dlatego właśnie, jego zdaniem, spółce potrzebny jest mniejszościowy inwestor finansowy. Prezes ma już kandydata.
— To fundusz, który ma na koncie inwestycje w różnych branżach, m.in. w energetyce i stołecznej deweloperce. Wstępnie przeanalizował naszą propozycję i jest zainteresowany finansowaniem rozwoju Cefarmu — twierdzi szef spółki.
Pora na apteki
Cefarm CF chce powiększyć skromną sieć aptek własnych i nawiązać współpracę z innymi.
— Rozmawiamy z 200 aptekami. Będę zadowolony, jeśli do końca roku w naszym programie lojalnościowym będzie uczestniczyło 150-180 placówek. Liczę też, że w tym półroczu uda nam się kupić 15. Na razie nasza spółka zależna Purifarma ma osiem aptek. Jedną kupiła w pierwszym półroczu, drugą odzyskała dzięki ugodzie z Medycyną i Farmacją
— mówi prezes Marek Zaczek.
Cefarm nie będzie na razie inwestował w magazyny, ale chce wykorzystać istniejące w Radomsku i Łodzi.
— Rozmawiamy z kilkoma dużymi producentami. Chcemy obsługiwać import leków od strony logistycznej, transportować, magazynować i konfekcjonować. W sierpniu spodziewamy się zezwolenia na prowadzenie składu konsygnacyjnego w naszej łódzkiej hurtowni, która od dwóch lat nie była wykorzystywana — zapowiada prezes.




