Pół roku temu niepewność na światowych giełdach sięgała zenitu. Indeksy spadały, a hossa trwała jedynie na rynkach surowcowych. W oczach słabł dolar. Media chętnie publikowały opinie znanych ekonomistów zza oceanu przestrzegających przed największym od dziesiątek lat kryzysem finansowym i poważną recesją. To tylko potęgowało strach i niepewność na giełdach. Portal Pb.pl pół roku temu zapytał internautów co myślą o całej tej zawierusze. Poprosiliśmy o przedstawienie autorskich prognoz. Dzisiaj przyszedł czas na „rozliczenie”. Spośród setek komentarzy z forum Pb.pl wybraliśmy trzy, które okazały się prorocze. Uważamy, że takich, spełniających się prognoz nie powstydziliby się nawet najlepsi, zawodowi analitycy. Stąd pomysł na ich opublikowanie. Autorów poprosiliśmy też o przedstawienie scenariuszy na najbliższe miesiące. Miejmy nadzieję, że się sprawdzą. Płynie z nich nadzieja na poprawę.
Waldemar
Borowski vel Wiktoria:
17 marzec 2008:
Od dziewięciu miesięcy powtarzam sobie i znajomym, że
to tylko kryzys finansowy. Świat przeżył kilka takich w ostatnich dekadach.
Można przypomnieć sobie 98 rok. Korea, Tajlandia, Brazylia, Turcja, Rosja.
Kolejne kraje zarażone. Bank Światowy, MFW i banki pompowały ogromne pieniądze i
jakoś świat się nie zawalił (…) A teraz po kilku latach hossy przyszedł czas na
bessę. Jak głęboką? To pytanie za milion. Zakres spadków na DJ to okolice
11-10.5 tys., Nikkei pewnie jakieś 11 tys. Stara Europa 10-16 proc. Gorzej z
Chinami. Dna można się spodziewać pewnie na przełomie kwietnia i maja. Wiadomo
okres raportów. Giełdy są przygotowane na złe odczyty i może się okazać, że te
są już w akcjach.
Na światowych rynkach jest mnóstwo kapitału. Chiny, Tajwan,
Indie, Rosja, a o Arabach nie wspomnę. Pieniądz nie lubi próżni. Teraz znalazł
sobie ujście w surowcach, ale patrząc na dynamikę zwyżek, czas realizacji zysków
chyba się zbliża wielkimi krokami. Optymizmu dodaje niesłabnąca koniunktura w
krajach rozwijających, a także szereg danych z gospodarki USA (nie potwierdzają
głębokiej recesji). Myślę, że należy bacznie obserwować kapitał na surowcach i
jego zachowanie. Na naszym podwórku paradoksalnie największe zagrożenie jest
nadal ze strony TFI. To tam w ostatnich latach trafił najmniej doświadczony
kapitał nastawiony na wielkie i nieprzerwane wzrosty. Dlatego jest taki
wrażliwy. Ale poziom 2600-2400 pkt. na WIG20, jest chyba kresem akceptacji strat
lub topniejących zysków z poprzednich 3-4 lat. Pozwolę sobie zachować dozę
optymizmu sądząc, że dołek nie będzie na 2000 pkt. A nuż nie przełamiemy 2500
(choć głowy nie dam). Trochę większe oczyszczenie nam się przyda.
Co dalej?
6 wrzesień 2008:
Ostatnie spadki na Wall Street
mają uzasadnienie fundamentalne. III kwartał w gospodarce USA będzie gorszy niż
II. Przestaje działać efekt „150 mld od Busha”, umocnienie dolara przyhamuje
dynamikę eksportu, a zniżka cen surowców negatywnie przełoży się na wyniki firm
z sektora wydobywczego. Wall Street stara się to przewidzieć. Istnieje też drugi
powód spadków. Zarządzający już dwa miesiące temu nie ukrywali, że będą
gromadzić kapitał, a pod koniec roku ich celem będzie amerykańska giełda.
Tanieją więc surowce, żywność, zniżkują też giełdy „surowcowe”, czyli w Moskwie,
Toronto, Sao Paulo oraz w Chinach (...)
Ponieważ pieniądz nie lubi próżni, a
widać jego koncentrację, pod koniec roku zostanie podjęta próba odwrócenia
trendu na Wall Street. Nawet, gdy spowolnienie w Stanach przedłuży się na I
półrocze, to w myśl zasady, że giełda wyprzedza przyszłe zdarzenia gospodarcze,
jest to odpowiednia pora.
Polskie fundusze (OFE i TFI, które mają za sobą
najgorszy okres z umorzeniami), również mogą się przygotowywać na taki
scenariusz. Nasze indeksy z małym poślizgiem, powinny podążyć za giełdą
nowojorską. Wydaje się, że poziom 10,5 tys. pkt dla Dow Jones’a i 2400 dla WIG20
są zagrożone. Nie sądzę jednak, aby te poziomy zostały wyraźnie przełamane.
Nadal obowiązuje trend boczny z fajerwerkami na plus i minus, a w okresie
raportów firm amerykańskich lub tuż przed ( październik/listopad) można się
spodziewać jeszcze jednego niespokojnego okresu. I to chyba będzie dobry czas do
powiększenia portfeli akcji. Liczę, że tym razem w grudniu będziemy mieli do
czynienia z prawdziwym rajdem św. Mikołaja, a WIG 20 zakończy rok w przedziale
2800-3000 pkt. W okresie styczeń-luty warto zachować ostrożność, gdyż przejście
w fazę rynku byka może być okupione głębszą korektą.
Robert
Zielonka:
17.03.2008:
To, czy mamy recesję w USA, czy nie,
zależy jak ją interpretujemy. Czy z definicji czy realnych zdarzeń, które mają
wpływ na najważniejsze gałęzie gospodarki. Inna sprawa, czy przyjmiemy za
prawdziwe szacunki podawane przez USA dotyczące różnych wskaźników, choćby
inflacji – można ją liczyć na różne sposoby (…) Obecnie mamy stagnację, ale o
mocnej recesji nie ma mowy. Dzięki taniemu dolarowi eksport w USA kwitnie.
Amerykańska gospodarka nie rozwijała się ostatnio w szalonym tempie to i jej
dramatyczny spadek jest mało prawdopodobny. Trudno przewidzieć ruch tłumu przy
takim rynku. Kolejne odpisy i bankructwa po wynikach za II i III kwartał mogą
być już zdyskontowane. Ten kto ma akcje dobrej firmy przynoszącej stabilne
zyski, niech nie reaguje nerwowo. Instytucje finansowe i możniejsi inwestorzy
tylko czekają, aby odkupić od Was przestraszonych akcje. Warunek jest jeden:
musisz być inwestorem długoterminowym (..) Dużo zależy od surowców i inflacji,
które są ze skorelowane. Przy dalszej rosnącej presji inflacyjnej w II półroczu
2008 roku nie widzę oznak trwałej poprawy koniunktury giełdowej. Oczekuje w tym
okresie solidnej korekty na surowcach i towarach.
Co dalej?
2 wrzesień 2008:
To dobry moment na akumulację
akcji, ale nie na ochocze ich kupowanie. Na GPW powinniśmy zejść jeszcze niżej,
lecz w perspektywie ponad dwóch lat zakup dziś akcji jest wart uwagi. Co do
kondycji USA - prawdopodobnie w ciągu kilku miesięcy zapowiedzi czołowych
polityków ze względu na wybory wyniosą indeksy na nowe roczne maksima. Trzeba
śledzić rynki surowcowe. Prawie zawsze wszystko wokół nich się kręciło (lub
przynajmniej dyskontują szereg zależności). Jest raczej pewne, że cena ropy
spadnie poniżej 100$ za baryłkę, ale może jeszcze raz wrócić na szczyty. RPP
powinna dać wyraźny sygnał w komunikacie, że po podwyżce o kolejne 25 pkt. baz.
przynajmniej zrobi przerwę w podwyżkach, a w kolejnych miesiącach zauważając
trwały spadek inflacji komunikować zakończenie cyklu podwyżek. To pomogłoby
naszemu eksportowi, a krótkoterminowy kapitał opuściłby złotówkę na co najmniej
dwa lata (…) Warto szukać okazji tam, gdzie tłum jeszcze ich nie dostrzega i
poczekać aż nastąpi przepływ kapitałów na nasz instrument (np. akcje). Obecnie
przyglądam się rynkowi New Connect, który może być najlepszym polskim indeksem w
2009 roku.
Lukasz Kasperski:
18 marzec 2008:
Dziwią mnie ciągłe krzyki o recesji. Minęło już ponad
pół roku od pojawienia się pierwszych głosów o groźbie jej nadejścia i nadal
słyszymy w zasadzie tylko te groźby. Patrząc szerzej na rynki, poprzez cykl
giełdowy 10-letni, to znajdujemy się w jego siódmym roku. Mamy do czynienia więc
z korektą całej pięcioletniej hossy, rozpoczętej w 2002r. Dołek styczniowy na
WIG20 miał miejsce na wysokości 38,2 proc. zniesienia całej fali wzrostowej od
dołka w 2002r. Odnoszę wrażenie, że czeka nas w najbliższym czasie podniesienie
rynków, ale w kwietniu zapewne nie będzie brakowało w raportach kwartalnych
spółek negatywnych informacji związanych z zawirowaniami na rynku kredytów. Tu
powinna nastąpić ostatnia fala spadkowa, po której zakup akcji powinien być
dobrą okazją inwestycyjną, nawet w skali dwu-trzy letniej (cykl giełdowy
10-letni).
2 wrzesień 2008:
W ostatnich miesiącach za Oceanem przewijał
się temat bankructw banków oraz wysokich cen ropy. Instytucje finansowe wciąż są
balastem dla rynku. Jeśli chodzi o ropę i jej wpływ na giełdy to należy się
obawiać tego, co może nastąpić. Jeśli przez ostatnie tygodnie trwała na
surowcach silna korekta, a indeksy tylko w niewielkim stopniu na to zareagowały,
to co się stanie, jeśli teraz ropa zakończy swoją pierwszą falę korekty i jej
cena będzie rosła (zapewne do czasu listopadowych wyborów). Rynek amerykański
czeka więc spadek, a na zmianę trendu zapewne będziemy mogli liczyć dopiero po
wyborach prezydenckich.
Jeśli w USA będą spadki to w Polsce nie możemy
oczekiwać korzystniejszej sytuacji. Przyjmując, że poruszamy się w cyklu
10-letnim, to z końcem lipca 2007 roku rozpoczęła się korekta kilkuletnich
wzrostów. Analizując zaś zachowanie warszawskich indeksów to można wysnuć
wniosek, że zanim nastąpią wzrosty czeka nas jeszcze kilka miesięcy spadków.
Bessa trwa u nas ok. 18 miesięcy, więc dołek na warszawskiej giełdzie wypadałby
około lutego-marca 2009r.