Słowa „Pracownie Konserwacji Zabytków” (PKZ) nie nadają się na markę, bo niosą tylko informację o tym, czym zajmuje się firma, i nie można ich zawłaszczać — stwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Warszawie. O rejestrację znaku ubiegały się Polskie Pracownie Konserwacji Zabytków (PPKZ), powołując się na renomę — i oznaczenia, i firmy.
— Spółka zajmuje się działalnością konserwatorską na całym świecie od ponad 50 lat. Nie chcemy, aby jej renomę wykorzystywały przedsiębiorstwa dopiero co powstałe, a też chcące się nazywać pracowniami konserwacji zabytków — mówi Elżbieta Szcześniak-Tymińska, rzecznik patentowy spółki.
Urząd Patentowy uznał jednak, że znak nie ma tzw. zdolności odróżniającej, charakteryzującej usługi konkretnego przedsiębiorcy i w marcu po trwającym blisko siedem lat postępowaniu oddalił wniosek o rejestrację. Słuszność tej decyzji potwierdził WSA.
— Oznaczenie jest tylko informacyjne i wbrew twierdzeniom PPKZ, nie nabyło też wtórnej zdolności odróżniającej — mówił sędzia Andrzej Wieczorek.
— Występuje ona wtedy, gdy znak wskutek długotrwałego używania jest w świadomości odbiorców kojarzony z daną firmą. Zdaniem sądu, to prawda, że PPKZ używały przez kilkadziesiąt lat oznaczenia „Pracownie Konserwacji Zabytków”, ale tylko w skojarzeniu z zarejestrowaną marką graficzną w postaci wieżyczki. To oznacza, że tylko takie połączenie funkcjonuje w świadomości klientów.
Wyrok jest nieprawomocny, a PPKZ mogą się odwołać.