Comiesięczne badanie opinii naukowców i analityków pracujących w instytucjach naukowych, badawczych i prywatnych firmach pokazuje rozkład opinii w sprawach ważnych z punktu widzenia polityki publicznej. Ponad połowa ankietowanych ekonomistów twierdząco odpowiedziała na pytanie, czy rosnący odsetek uczniów chodzących do prywatnych szkół zagraża spójności społecznej. Co ciekawe, twierdzącej odpowiedzi udzielali eksperci o różnych inklinacjach ideowych – tych bardziej socjalnych, ale też liberalnych.
Wojciech Paczos, wykładowca Cardiff University, uważa, że szkoły prywatne zyskują systemową przewagę nad publicznymi i jest to groźne: „Nie chodzi o to, że szkoły są prywatne, a o to, że prywatne szkoły mogą być selektywne, a publiczne nie - to prowadzi do tzw. cherry picking uczniów przez sektor prywatny. Szkoły prywatne są w Polsce w pozycji uprzywilejowanej w stosunku do szkół publicznych - mogą pobierać opłaty i selekcjonować uczniów. Dzięki temu mogą zdobyć również najlepszych nauczycieli. To powoduje selekcję na zbyt wczesnym etapie, co jest szkodliwe dla spójności społecznej”.
„To jest koszt, chociaż nie tyle prywatyzacji szkolnictwa, co gentryfikacji miast – jeśli w danej dzielnicy mieszkają tylko zamożni obywatele, to i tak publiczna szkoła nie sprzyja spójności społecznej. W USA ten proces jest już dość zaawansowany, ciężko powiedzieć, co można byłoby tu zrobić, ale na pewno nie sprzyja to demokracji i wzmacnia polaryzację społeczną” – napisał w opinii Maciej Bitner, członek Towarzystwa Ekonomistów Polskich.
„Jest to odpowiedź rodziców na obniżającą się jakość nauczania w szkołach publicznych” – uważa Andrzej Rzońca, profesor Szkoły Głównej Handlowej.
Niektórzy ekonomiści wskazują jednak, że system szkolnictwa publicznego w Polsce nie spełnia roli wyrównywania różnic społecznych. Rafał Trzeciakowski, również członek TEP, który odpowiedział na zadane pytanie „Nie wiem”, tak napisał w uzasadnieniu: „W rejonizowanych szkołach państwowych elita wyklucza poprzez ceny nieruchomości. W selektywnych szkołach państwowych elita wyklucza poprzez dodatkowe przygotowanie do egzaminów wstępnych. W płatnych szkołach prywatnych elita wyklucza poprzez czesne. Ale który efekt przeważa?”.
Podobnie uważa Paweł Dobrowolski, główny ekonomista Polskiego Funduszu Rozwoju, który również wskazuje na zdolności lepiej usytuowanych rodzin do wykorzystywania edukacji publicznej na swoją korzyść: „Polska szkoła zawsze była na bakier ze spójnością społeczną. Nawet w głębokich latach 70-tych, gdy obowiązywała ścisła rejonizacja, a obowiązek meldunkowy był faktycznie egzekwowany, lepsze szkoły w miastach miały tendencję do wysokiej nadreprezentacji dzieci z domów inteligenckich”.