Prawie trzy lata spędzone w areszcie nie zniechęciły Grzegorza Wieczerzaka do robienia interesów (patrz tekst obok). Duża w tym zasługa prokuratury, która spartoliła wielkie śledztwo prowadzone przeciw niemu. Wiele wskazuje na to, że sprawa wielomilionowych nadużyć w PZU Życie, określana największą aferą III RP, skończy się największą kompromitacją organów ścigania. Kolejne wątki śledztwa są systematycznie umarzane, a te prowadzone czekają na umorzenie.
Słabość biegłych
Wszystko
zaczęło się w lipcu 2001 r. Wtedy Grzegorz Wieczerzak, szef PZU Życie, trzęsący
polskim rynkiem kapitałowym, został zatrzymany. Prokuratorzy i ówcześni
ministrowie spraw wewnętrznych i sprawiedliwości nie mieli wątpliwości: słynny
lekarz-menedżer winny jest przekrętów na skalę większą niż afera FOZZ. Ich słowa
uwiarygodniło umieszczenie Wieczerzaka w areszcie i ogromna liczba śledztw
wszczętych w jego sprawie.
We wrześniu 2002 r. pierwszy akt oskarżenia (zarzuty: wyrządzenie PZU Życie ponad 170 mln zł strat) był w sądzie. Proces ruszył w maju 2003 r. I zaczęły się problemy. Wyszło na jaw, że materiał zgromadzony przez śledczych wcale nie jest mocny. Po roku sąd zdecydował, że prowadzenie procesu nie ma sensu. Powód? Głównie olbrzymie nieprawidłowości w pracy powołanych przez prokuraturę biegłych. W rezultacie Grzegorz Wieczerzak w kwietniu 2004 r., po wpłaceniu 2 mln zł kaucji, wyszedł z aresztu.
Prokuratura zapewniała, że poprawi akt oskarżenia, a do sądu wpłyną też inne, będące pokłosiem śledztwa, którego akta liczyły ponad tysiąc tomów. I nic. Przez ponad trzy lata Grzegorz Wieczerzak nie usiadł na ławie oskarżonych ani razu. W żadnej sprawie. Co więcej — pytania o to, kiedy jakieś akty oskarżenia mogą trafić do sądu, prokuratura pozostawia bez odpowiedzi.
Prezent śledczych
— Na
początku śledztwa popełniono takie błędy, że z większości wątków niczego nie da
się „wycisnąć”. Chodzi nie tylko o nieprawidłowe opinie biegłych, ale też o brak
przeszukań siedzib zamieszanych w sprawę spółek czy nieumiejętne przesłuchania —
wyjawia prokurator prowadzący dziś jeden z głównych wątków śledztwa.
Nic dziwnego, że coraz więcej postępowań (patrz ramki poniżej) jest umarzanych, a te, które wciąż są prowadzone, jak mówią śledczy, „utknęły w martwym punkcie”. O braku wiary w sukces świadczy też to, że ostatnio spora część materiałów ze stołecznej prokuratury apelacyjnej trafiła do niższej rangą okręgowej. I tam czeka na umorzenie.
Z PODEJRZANEGO POKRZYWDZONY
Gdy warszawscy
śledczy wciąż formalnie podejrzewają Grzegorza Wieczerzaka o wiele przestępstw,
inna prokuratura sprawdza, czy całe śledztwo przeciwko niemu nie jest wynikiem
wielkiego spisku. Chodzi o postępowanie prowadzone przez Prokuraturę Apelacyjną
w Poznaniu w sprawie „podstępnych zabiegów podejmowanych wobec Grzegorza
Wieczerzaka”. Pod lupę śledczych trafili przedstawiciele spółek Eureko, Deloitte
& Touche, Grupy Doradztwa Strategicznego i Banku Handlowego, funkcjonariusze
publiczni z resortów skarbu państwa i spraw wewnętrznych, policji oraz
prokuratury, a nawet dziennikarze.
Wszyscy oni, zdaniem Wieczerzaka, byli w spisku, którego celem było wdrożenie śledztwa przeciwko niemu i zdyskredytowanie go w opinii publicznej. Choć większość osób znających sprawę uważa to śledztwo za absurdalne, prokuratura podchodzi do niego poważnie. Świadczy o tym choćby to, że od czerwca 2006 r. trzech prokuratorów (dziś nad sprawą pracuje dwóch) przesłuchało blisko 200 świadków, a na liście jest jeszcze około 50 innych. Grzegorz Wieczerzak, który ma w tym śledztwie status pokrzywdzonego, na jego efekty będzie musiał poczekać. Tym bardziej że śledczy wystąpili o pomoc prawną aż do pięciu różnych krajów.
Krok po kroku
Śledczy śledzili, ale
wiele spartolili
Tajne konta
Najbardziej obiecujące ze
śledztw. Kilka miesięcy temu do prokuratury wpłynęło ponad 100 tomów dokumentów
z raju podatkowego: wyspy Jersey. Materiały dotyczące przelewów, jakich mieli
dokonywać Grzegorz Wieczerzak i Władysław Jamroży, jego były partner w
interesach, b. szef PZU, są tłumaczone. Śledczy chcą dowieść, że mieli oni tajne
konta, na które trafiały nielegalne prowizje.
Wątek reklamowy
Chodzi o
wyprowadzanie pieniędzy z PZU Życie dzięki zawyżaniu cen usług reklamowych i PR,
zlecanych wybranym, „zaprzyjaźnionym” firmom. Grzegorz Wieczerzak podejrzany
jest o wyrządzenie ubezpieczycielowi wielkiej szkody majątkowej i poświadczenie
nieprawdy w dokumentach.
Podejrzane pożyczki
Chodzi o
udzielanie przez PZU Życie wielomilionowych pożyczek firmom w marnej kondycji.
Większość zarzutów wobec Grzegorza Wieczerzaka umorzono (m.in. naruszenie ustaw
o rachunkowości i działalności ubezpieczeniowej, poświadczenie nieprawdy w
dokumentach). Wciąż podejrzany jest o wyrządzenie PZU Życie ponad 155 mln zł
szkód i usiłowanie przywłaszczenia 9,4 mln zł.
Nietrafione inwestycje kapitałowe
Większość spraw umorzono. Śledczy nie udowodnili Grzegorzowi
Wieczerzakowi przestępstwa m.in. w zakresie zakupu akcji spółek Sindbad i Kolej
Gondolowa Jaworzyna Krynicka oraz obligacji firmy Anko. Część śledztw się toczy,
ale do tej pory byłemu szefowi PZU Życie nie przedstawiono zarzutów.
Inne śledztwa umorzone
Chodzi
m.in. o sprawę przejęcia przez Grzegorza Wieczerzaka udziałów w stadninach koni
w Plękitach i Jaroszówce, a także naruszenie prawa o publicznym obrocie
papierami wartościowymi. Umorzono również wiele śledztw przeciwko
współpracownikom b. szefa PZU Życie i ludziom, którzy korzystali z pieniędzy
wypływających z kasy ubezpieczyciela.
Inne śledztwa prowadzone
Sporo
postępowań wciąż trwa. W jednym z nich Grzegorz Wieczerzak ma zarzut naruszenia
ustawy o działalności ubezpieczeniowej. Pozostałe są prowadzone nie przeciwko
komuś, lecz wciąż (po 6 latach od wszczęcia) w sprawie. Chodzi m.in. o
działalność spółek zależnych PZU Życie i nabywanie nieruchomości. Zdaniem
naszych informatorów, ich umorzenie jest tylko kwestią czasu.
Puls Biznesu wyd. 2420, s. 4