Wierzyciele Marcpolu zostaną na lodzie

opublikowano: 01-03-2018, 22:00

Na współpracy z siecią marketów jej kontrahenci stracili ponad 213 mln zł. Prawie nikt nie odzyska ani grosza

Marcpol od zawsze kojarzony był z jego twórcą Markiem Mikuśkiewiczem, a ten — z wielokrotną obecnością na listach najbogatszych Polaków. Dziś zarówno były prezes znanej stołecznej sieci marketów, jak i jego biznesowe dziecko spędzają sen z powiek setkom pokrzywdzonych wierzycieli. Przed ogłoszeniem upadłości Marcpolu w czerwcu 2016 r. wyznaczony przez sąd zarządca przymusowy jego majątek określał w przybliżeniu na 25 mln zł, a długi — na 144 mln zł. Już wiadomo, że druga wartość była mocno niedoszacowana. Lista wierzytelności, zatwierdzona niedawno przez sąd, opiewa bowiem na 213,1 mln zł, a w związku ze złożonymi do niej sprzeciwami może się jeszcze wydłużyć. Tymczasem majątku po Marcpolu zostało jak na lekarstwo. Syndyk Tycjan Saltarski nie jest nawet w stanie regulować zobowiązań powstałych już po ogłoszeniu upadłości spółki. Na koniec 2017 r. niepokryte koszty i zobowiązania masy upadłości (z tytułu dostaw, dla byłych kilkuset pracowników sieci, na podatki i ZUS) opiewały na ponad 10 mln zł. W kasie było natomiast… nieco ponad 3 mln zł. Na razie syndyk walczy głównie o to, by w przyszłości móc pokryć w całości koszty postępowania upadłościowego.

Marek Mikusiewicz
Marek Mikusiewicz
Jeszcze w 2010 r. Marek Mikuśkiewicz, z majątkiem wycenionym aż na 3,9 mld zł, figurował na czwartym miejscu listy najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”. Wyprzedzali go tylko Jan Kulczyk, Zygmunt Solorz-Żak i Leszek Czarnecki. Dziś jego najbardziej znane biznesowe dziecko, sieć sklepów Marcpol, zbankrutowało w niesławie.
Fot. Andrzej Iwanczuk

Krótka kołdra

O jakiekolwiek istotne zaspokojenie wierzycieli będzie bardzo trudno. Powód? Prawie wszystkie sklepy Marcpol prowadził na zasadzie najmu. Spółka była właścicielem tylko jednej placówki, w Częstochowie, ale nawet ta jest trudna do sprzedania. Okazało się, że trzeba rozebrać jeden z budynków, znajdujący się na działce, a ona sama nie ma zjazdu z drogi publicznej. Dwa przetargi, z cenami wywoławczymi 6,3 mln zł i 4,4 mln zł, skończyły się niczym — nie wpłynęła żadna oferta. Niewiele lepiej idzie sprzedaż wyposażenia sklepów (głównie ze względu na jego zużycie) i windykacja należności. Te ostatnie w księgach Marcpolu opiewały na 51,2 mln zł, ale szybko okazało się, że są sporne i kwestionowane przez kontrahentów (chodzi głównie o tzw. usługi marketingowe na rzecz dostawców, ale brak dowodów, by sieć je rzeczywiście wykonywała). Pod młotek mogą jeszcze pójść prawa do znaku towarowego Marcpol, wycenione przez biegłego na 5,1 mln zł. Nie wiadomo jednak, czy znajdzie się jakikolwiek chętny — w związku z upadłością renoma marki mocno bowiem podupadła.

W tej sytuacji nadzieję na częściowe zaspokojenie mogą mieć jedynie wierzyciele uprzywilejowani, głównie ZUS (Marcpol jest mu winny 6,5 mln zł) i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (6 mln zł). Coś mogą uszczknąć też właściciele lokali, którzy wypowiedzieli Marcpolowi umowy najmu i mieli zastaw na ruchomościach znajdujących się w tych lokalach, oraz posiadacze hipotek na nieruchomości w Częstochowie — hurtownia rybna Imperial-Kołobrzeg, Spółdzielnia Mleczarska Mlekovita i Zakłady Mięsne Olewnik-Bis. Ci ostatni mają jednak problem, bo ustanowienie hipotek na ich rzecz kwestionuje syndyk.

Długa lista

Tak czy inaczej — pewne jest, że zdecydowana większość z prawie 700 wierzycieli Marcpolu nie dostanie ani grosza. „Liderem” listy wierzytelności jest Bank Zachodni WBK, który wraz ze swoją spółką faktoringową WBK Faktor zgłosił aż 77,5 mln zł. Prawie 50 mln zł z tej kwoty wynika z poręczenia, jakiego Marcpol udzielił powiązanej z nią spółce, która wybudowała centrum handlowe w Nowym Dworze Mazowieckim. Spośród banków wśród wierzycieli są też PKO BP (9,8 mln zł), Deutsche Bank Polska (9,6 mln zł), Alior Bank (5 mln zł), BOŚ Bank (2,5 mln zł) i Bank Millennium (0,5 mln zł). Smakiem będą musiały się obejść też liczne hurtownie spożywcze, zakłady mięsne, spółdzielnie mleczarskie, piekarnie, spółdzielnie mieszkaniowe, urzędy miast i gmin, dostawcy prądu, ciepła i wody, firmy leasingowe czy kancelarie prawne. W tej grupie są m.in. tacy giganci rynku spożywczego, jak Coca-Cola, Sokołów, Eurocash, Bakalland, Podravka, Grupa Żywiec, Żywiec Zdrój, Superfish, Sante, Woseba, Bonduelle czy Bakoma. Po kieszeni dostaną też fiskus (2,9 mln zł) i Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (2,2 mln zł) oraz ubezpieczyciele — głównie specjalizująca się w ubezpieczaniu kredytu kupieckiego grupa Atradius (prawie 7 mln zł), a także (w mniejszym zakresie) PZU, Euler Hermes i Ergo Hestia.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Dawid Tokarz

Polecane