„Puls Biznesu”: Powołanie pana na szefa Ministerstwa Rozwoju i Technologii (MRiT) jest oznaką umocnienia się premiera Morawieckiego, który wcześniej odwołał Piotra Nowaka, kandydata wspieranego przez Jacka Sasina. To niekończąca się przepychanka, nie boi się pan, że za chwilę znowu będzie zmiana?
Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii: Decyzje w obozie rządzącym podejmują prezes Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki. Potwierdzam – jestem człowiekiem premiera. Nie obawiam się zmiany. Dobrze współpracuje mi się z panem premierem.
Co udało się panu zrealizować na poprzednich stanowiskach?
Zajmowałem się wdrażaniem funduszy europejskich. Statystyki dowodzą, że jest się czym pochwalić, system bardzo dobrze działa i jesteśmy liderami w Europie. Równolegle do KPO negocjowaliśmy perspektywę na lata 2021-27 na poziomie 70 mld EUR. Kosztowało to dużo pracy, ale mam satysfakcję, że udało się zrealizować. W ubiegłym tygodniu zakończyłem negocjacje w ramach KPO.
No właśnie, kiedy ruszą programy?
Uchwaliliśmy ustawę wdrożeniową. Wielu osobom pewnie umknęło, że zapewniliśmy w niej prefinansowanie dla KPO, nie czekając na unijne fundusze. Z końcem kwietnia uruchomiliśmy programy. Inwestycje są już przygotowywane, PKP PLK rozpisują przetargi. Po dwóch kwartałach br. złożymy wnioski, KE będzie miała kilka tygodni na ich rozpatrzenie. Zatem w sierpniu, wrześniu - czyli tak jak każdy inny kraj - spodziewamy się przekazania pierwszych pieniędzy.
Uchwaliliśmy ustawę wdrożeniową. Wielu osobom pewnie umknęło, że zapewniliśmy w niej prefinansowanie dla KPO, nie czekając na unijne fundusze. Z końcem kwietnia uruchomiliśmy programy. Inwestycje są już przygotowywane, PKP PLK rozpisują przetargi.
Jakie pan dostał zadania do wykonania?
Mamy na wielu rynkach perturbacje związane z wojną. Nie jesteśmy w stanie zniwelować inflacji, ale możemy wspierać gospodarkę podażą, czyli dostępnością towarów. Skoro zamknęło się wiele rynków wschodnich, musimy szukać innych źródeł towarów i zapewnić ciągłość dostaw strategicznych. Tego dotyczyło moje pierwsze zadanie. Druga rzecz to przygotowanie planu wsparcia odbudowy Ukrainy. Jak tylko pojawi się światełko w tunelu, przedstawimy plany działania. Trzecia sprawa to mieszkalnictwo i budownictwo. Ten sektor oddziałuje na całą gospodarkę, zależy mi na postępie w budowie mieszkań i uzdrowieniu sektora, który znajduje się w trudnym momencie, ma wiele problemów. Jeśli ich precyzyjnie nie zidentyfikujemy i nie zaczniemy przeciwdziałać, za rok-półtora sytuacja będzie trudna.
Co robi ministerstwo, żeby zapewnić dostępność towarów?
W przypadku stali staramy się zabezpieczyć dostawy i stabilność cen, które na początku wojny poszybowały. Musimy wzmocnić lokalną produkcję. Dziś w Polsce działają duzi międzynarodowi gracze, którzy nie mają obowiązku sprzedaży wyprodukowanej w Polsce stali na lokalny rynek. Hutnictwo jest energochłonne i potrzebne są inwestycje w nowe technologie. Tylko w ten sposób produkcja będzie opłacalna. Musimy się przyglądać, by firmy nie zamykały działalności po wyeksploatowaniu hut z obecną technologią. UE ma świadomość, że utrzymanie hutnictwa w Europie to jedyny kierunek, dostawy chińskie czy z innych kierunków są niepewne. W Szwecji VW zakontraktował całą dwuletnią produkcję w niskoemisyjnej hucie. Szukamy w Europie partnera, który jest w stanie dostarczyć nowoczesne technologie dla hutnictwa.
Z drewnem jest inaczej. Monopolistą są Lasy Państwowe. Część drewna z Polski jest eksportowana. Rozmawiamy z Ministerstwem Klimatu i Środowiska nadzorującym LP, żeby skorygować zasady sprzedaży tak, by drewna było więcej, a jego ceny były konkurencyjne. Dostępność i konkurencyjność cenowa surowca są kluczowe dla polskiej branży meblarskiej.
Jak jest z przygotowaniami do odbudowy Ukrainy?
Analizujemy, czego przedsiębiorcy będą potrzebować, żeby móc się zaangażować w ten proces. To ubezpieczenia, gwarancje, reasekuracja. Nie chcemy być postrzegani jako kraj, który chce wyłącznie na tym zarobić. Chcemy w Ukrainie sprzedawać, ale też tworzyć konsorcja polsko-ukraińskie. Zamierzamy być partnerem ukraińskiego biznesu, mamy do niego zaufanie oparte na doświadczeniach niesionej przez firmy pomocy humanitarnej.
W jakich branżach?
Na przykład w przetwórstwie spożywczym czy budowlance. Przecież polscy pracownicy nie wyjadą odbudowywać Ukrainy, będzie potrzebny ukraiński partner. Mamy dużo małych firm budowlanych, rynek jest rozdrobniony, mamy potencjał wzrostu. Konieczne będzie dostarczanie produktów, np. sprzętu budowlanego i maszynowego. To jednak perspektywa średnioterminowa. Krótkoterminowa to odbudowanie szlaków gospodarczych w związku z zablokowaniem dystrybucji towarów z Ukrainy przez porty morskie. Musimy zbudować nowe szlaki handlowe z Ukrainy do Polski i dalej do krajów Europy Zachodniej. Podobne plany ma Litwa. Zboże i żywność były eksportowane głównie przez Morze Czarne nawet do Afryki. Możemy stać się hubem logistycznym. Musimy udrożnić granice. Minister rolnictwa podpisał z ukraińskim odpowiednikiem porozumienie. Wkrótce kontrole fitosanitarne będą się odbywać 24 godziny na dobę. Ponieważ kolej polska i ukraińska nie są zintegrowane, potrzebne będą huby przeładunkowe, centra logistyczno-magazynowe dla różnych towarów zlokalizowane po polskiej stronie przy granicy. Musimy takie centra zbudować z ukraińskimi partnerami.
Kto ma je budować? Rząd?
Rząd musi dać przykład, polsko-ukraińskie konsorcjum powinno zbudować kilka takich obiektów, a potem można przekazać to wolnemu rynkowi. Problemem będą ubezpieczenia. Dziś żadna firma nie ubezpiecza transportu w Ukrainie, jest np. kłopot z przewozem paliwa. Szykujemy specjalny program w KUKE, który by ubezpieczał i reasekurował taki transport w tym trudnym okresie, ale też zabezpieczał transakcje przy odbudowie.
Co z trzecim zadaniem: budownictwem i mieszkalnictwem?
26 maja wchodzi w życie ustawa o mieszkaniu z gwarantowanym wkładem własnym, czyli program dla osób, które mają zdolność kredytową, ale nie mają wkładu. Wkład zagwarantuje bank, a program ma zaszyte umorzenia: jeśli urodzi się drugie dziecko – 20 tys. zł, a przy kolejnym 60 tys. zł. Program był przygotowany w listopadzie, dużo się zmieniło, dlatego zaproponowaliśmy uelastycznienie, które dopiero będzie przedmiotem prac i wejdzie w życie później.
Jakie to zmiany?
Dziś program przewiduje, że można wnieść do 10 proc. wartości mieszkania jako wkład własny, a pozostałe 10 proc. zapewnia państwo. Limit jest niepotrzebny. Jeśli ktoś ma 15 proc., niech państwo doda 5 proc. Będziemy też promować kredyty ze stałą stopą oprocentowania, które są normą w USA i Francji, gdzie to nawet 90 proc. całości koszyka kredytów hipotecznych, a w Polsce – 4 proc. Po ustabilizowaniu się stóp procentowych będziemy się starać, żeby udział kredytów ze stałym oprocentowaniem zwiększał się co roku o 5-7 proc.
Jak ministerstwo pomogło polskim przedsiębiorcom, którzy w związku z wojną w Ukrainie stracili rynki zbytu, partnerów w Rosji i Białorusi?
Pozyskiwanie zagranicznych rynków to praca ciągła, zapotrzebowanie w różnych miejscach świata się zmienia. Pomoc w poszukiwaniu nowych rynków koordynuje Polska Agencja Inwestycji i Handlu. Dziś ubytki wielu branż uzupełniamy przez sprzedaż wewnętrzną zwiększoną dzięki 2-3 mln uchodźców.
Czy na pomoc państwa mogą liczyć przedsiębiorcy, którzy sprzedają teraz aktywa w Rosji? Czy któryś zwrócił się do ministerstwa?
Zakładamy, że firmy zwiększą produkcję w Polsce i zrekompensują sobie utracone rynki. To oczywiście długotrwałe procesy. Wyzwaniem są również firmy z rosyjskim kapitałem, które działały w Polsce i zatrudniają pracowników, a zostały wciągnięte na listę sankcyjną. Zależy nam, by nie generować bezrobocia. Szukamy odpowiedniej formuły prawnej, która pozwoli kontynuować prowadzenie działalności w nowej formule właścicielskiej.
Problemy ma m.in. firma Maga Foods, która twierdzi, że została niesłusznie wciągnięta na listę sankcyjną.
Większość firm wpisanych na listę sankcyjną zaczęło sprzedawać udziały funduszom, spółkom słupom i po dokładnej analizie widać, że mimo przekształceń stoi za nimi kapitał rosyjski. To są działania pozorne, by uciec przed odpowiedzialnością. Są firmy, które znalazły się na takich listach w innych krajach, kamuflują się więc, żeby uniknąć tego w Polsce. Lista firm będzie rosła, bo służby mogą wskazywać kolejne. Kilkanaście firm odwołało się od decyzji o wpisanie na listę. Weryfikuje to MSW, dużą rolę ma ABW, które kontaktuje się ze służbami zagranicznymi. Co ciekawe: od unijnych sankcji nie ma odwołania, w Polsce można wszcząć procedurę odwoławczą w trybie administracyjnym, a potem sądowym, procedura jest transparentna.

Czy dużo ukraińskich firm chce przenosić produkcję do Polski?
Są takie firmy, m.in. farmaceutyczne i budowlane, osobiście rozmawiałem z ich przedstawicielami. Staramy się pomagać im indywidualnie, pokazywać potencjalne tereny, ułatwiać współpracę z firmami z tej samej branży. Niektóre już się przeniosły.
Wysoka inflacja, wysokie stopy procentowe – to nie są wymarzone warunki dla gospodarki. Jaki poziom osiągną w tym roku?
Wzrost gospodarczy zostanie utrzymany. Kryzys wojenny spowoduje ok. 1-procentowy spadek we wszystkich krajach europejskich, ale utrzymamy 3 proc. wzrostu PKB do końca roku. Inflacja w III kw. dojdzie do szczytu, potem nastąpi stabilizacja i spadek. Trudno jednak prognozować precyzyjnie, bo scenariusze nie są od nas zależne. Utrzymanie się wojny do września nie będzie sprzyjało spadkowi inflacji, gdyby zakończyła się wcześniej, ceny zaczęłyby spadać szybciej.
Jak w takim otoczeniu mają się zwiększyć inwestycje prywatne, co przewiduje przyjęta przez resort Strategia Produktywności 2030?
Wysokie stopy procentowe to zjawisko przejściowe, zresztą tylko w ostatnich dwóch latach były tak niskie, średnia od lat 90 to 5-6 proc. Długo nie będą z powrotem tak niskie jak w 2020 r., co jednak nie blokuje możliwości rozwoju gospodarczego. Inwestycje prywatne na moment zostały wstrzymane, ale już wiadomo, że Rosja nie jest potencjalnym zagrożeniem na obszarze NATO. W Strategii Produktywności 2030 wskazaliśmy przede wszystkim najbardziej efektywne branże, na które biznes powinien stawiać. Często inwestujemy w sektory, które za 10-20 lat nie będą istniały, bo powstają nowe technologie, albo mające za duży ślad węglowy albo takie, na których produkty nie będzie popytu. To element otwarcia, polska polityka przemysłowa, której wcześniej nie było. Chcemy ją w najbliższym czasie pokazać.
Czy to polityka przemysłowa, nad którą prace trwały za czasów wicepremiera Jarosława Gowina?
Każdy, kto był na moim miejscu, próbował się zmierzyć z takim wyzwaniem. Nie kwestionujemy prac poprzedników, lecz je pragmatycznie poprawiamy.
Jeśli o pracach poprzedników mowa, to co z ustawą 10 h, nad którą resort pracował za czasów wicepremier Jadwigi Emilewicz?
Gotową ustawę przekazałem do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, bo mieliśmy spór kompetencyjny, który blokował postęp procesu legislacyjnego. Otrzymałem zapewnienie, że projekt będzie niebawem przyjmowany przez Radę Ministrów.
Czy szósty pakiet sankcji na Rosję, nad którym trwają prace, wystarczy i będzie ostatnim, czy też będą kolejne?
To jest proces. Im dłużej będzie trwała wojna, tym więcej będzie sankcji. Państwa UE będą miały więcej czasu, by się przygotować na działania odwetowe.
Jak idzie uniezależnienie się od dostaw ropy z Rosji? Czy za pół roku cała UE faktycznie przestanie ją kupować?
Potrzebne są okresy przejściowe dla krajów, które nie mają wybrzeża i tankowców, a jedyną opcją dostawy jest rurociąg. Każdy kraj próbuje dywersyfikować dostawy na swój sposób. Rosja doprowadziła do sytuacji, gdy dynamika uniezależniania się od niej wzrosła wielokrotnie. Kiedyś wydawało się, że rosyjskie eldorado surowcowe będzie trwało dziesiątki lat. Dziś już wiadomo, że za 10 lat nikt nie będzie kupował od Rosji surowców energetycznych.
Waldemar Buda urodził się w 1982 r. w Turku, po ukończeniu prawa na Uniwersytecie Łódzkim i aplikacji radcowskiej od 2011 r. był radcą prawnym. Zaangażował się w działalność polityczną w Prawie i Sprawiedliwości, w 2014 r. został radnym miejskim w Łodzi, a w 2015 r. działał w biurze pomocy prawnej kandydata na prezydenta RP Andrzeja Dudy
W wyborach parlamentarnych w 2015 r. otrzymał 15 tys. głosów i wszedł do Sejmu, gdzie został członkiem Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, Komisji Ustawodawczej oraz Komisji Nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach. Zajął się prawami lokatorów i ochroną praw spółdzielców, m.in. w ramach bezpłatnych porad prawnych udzielanych przez jego biuro poselskie. Współtworzył też ustawę dotyczącą komorników sądowych.
W 2018 r. był kandydatem PiS na prezydenta Łodzi, z wynikiem 23,65 proc. przegrał z Hanną Zdanowską. W czerwcu 2019 r. został powołany na urząd sekretarza stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju.
W wyborach parlamentarnych w 2019 r. zdobył 50,1 tys. głosów (najlepszy indywidualny wynik w okręgu). W listopadzie 2019 r. po zmianach w strukturze resortów, został sekretarzem stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej, a 7 kwietnia 2022 r. otrzymał tekę ministra rozwoju i technologii.