Po ataku amerykańskich sił powietrznych na irańskie cele nuklearne i wojskowe rynki finansowe reagują ostrożnie, ale zauważalnie. Ceny ropy poszły w górę – notowania ropy Brent wzrosły o 2,6 proc., do poziomu 79 dolarów za baryłkę, a amerykańskiej WTI – do 75,76 dolara. W tle trwa niepewność związana z eskalacją wojny izraelsko-irańskiej i możliwym odwetem Teheranu.
Na rynkach akcji również widać napięcie – kontrakty futures na S&P 500 i Dow Jones spadły o 0,4 proc., Nasdaq o 0,5 proc. Inwestorzy w Azji zareagowali podobnie – japoński Nikkei stracił 0,6 proc., południowokoreański Kospi 1 proc., a tajwański Taiex aż 1,5 proc., co nie dziwi, bo oba kraje są silnie uzależnione od ropy transportowanej przez cieśninę Ormuz.
To właśnie możliwość zakłócenia tranzytu przez Ormuz – przez którą przepływa jedna piąta światowej ropy – stanowi największy czynnik ryzyka. Choć zamknięcie cieśniny byłoby dla Iranu ciosem we własne interesy, inwestorzy nie wykluczają eskalacji. Gdyby doszło do całkowitej blokady, ceny ropy mogłyby sięgnąć 120–130 dolarów, co oznaczałoby nie tylko droższe paliwo, ale też presję inflacyjną i przeszkodę w obniżaniu stóp procentowych.
Rozpoczynamy pierwszy tydzień lata od solidnej dawki danych gospodarczych – zarówno z Polski, jak i z największych światowych gospodarek. To dzień, który przyniesie odpowiedzi na pytania o kondycję przemysłu, usług i rynku pracy.
Zaczynamy od danych Głównego Urzędu Statystycznego. Punktualnie o 10:00 GUS opublikuje pakiet najważniejszych wskaźników za maj. Prognozy są ostrożnie optymistyczne. Produkcja przemysłowa ma wzrosnąć o 4,3 proc. rok do roku – wobec 1,2 proc. miesiąc wcześniej. Oczekuje się, że inflacja producencka (czyli PPI) pozostanie ujemna – na poziomie -1,4 proc., tak jak w poprzednim miesiącu. Z kolei produkcja budowlano-montażowa wciąż może być pod kreską – w kwietniu spadła o 2,9 proc. Ciekawie zapowiadają się dane z rynku pracy: przeciętne wynagrodzenie ma wzrosnąć o 8,8 proc., a zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw – spaść o 0,7 proc., czyli nieco wolniej niż miesiąc wcześniej.
Ale to nie wszystko. Dziś dzień PMI – czyli wskaźników wyprzedzających koniunkturę w przemyśle i usługach. Te dane są szczególnie ważne, bo pokazują, jak przedsiębiorcy postrzegają swoją sytuację: czy zwiększają produkcję, zatrudniają ludzi, jak wyglądają nowe zamówienia. PMI, czyli Purchasing Managers’ Index, to zestaw ankiet wśród firm, które dają wczesny sygnał, czy gospodarka rośnie, czy się kurczy. Wynik powyżej 50 punktów oznacza wzrost, poniżej – spowolnienie.
Zaczęliśmy w nocy od Australii i Japonii, teraz czas na Europę: o 9:15 poznamy PMI dla Francji, o 9:30 – Niemiec, o 10:00 – całej strefy euro, a o 10:30 – Wielkiej Brytanii. Na deser dane z USA – o 15:45. Dzisiejsze odczyty powiedzą nam, czy globalna gospodarka wychodzi z wiosennego dołka – i które branże wracają na ścieżkę wzrostu.
Co czeka inwestorów dziś i w tym tygodniu?
Inwestorów czeka dużo i wszystko może mieć znaczenie – zarówno dla rynku amerykańskiego, jak i globalnych nastrojów, w tym w Europie Środkowo-Wschodniej.
Po tym jak Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych utrzymała stopy procentowe bez zmian, uwaga rynków przenosi się na wystąpienia jej przedstawicieli – przede wszystkim Jerome’a Powella. Przewodniczący Fed złoży w tym tygodniu zeznania przed Kongresem – we wtorek przemówi w Izbie Reprezentantów, a w środę w Senacie. Oczekuje się, że wyjaśni powody utrzymania restrykcyjnej polityki pieniężnej i skomentuje aktualny stan inflacji oraz perspektywy dla gospodarki. Przemówienia Powella mogą wywołać silniejsze reakcje rynkowe, zwłaszcza że niektórzy członkowie Partii Republikańskiej, bliscy byłemu prezydentowi Trumpowi, mogą naciskać na szybsze cięcia stóp.
W piątek opublikowany zostanie raport PCE za maj – wskaźnik wydatków konsumpcyjnych, na który Fed patrzy z największą uwagą przy podejmowaniu decyzji o stopach. W kwietniu inflacja PCE była nieco powyżej celu 2 proc., ale widoczny był trend spadkowy. Jeśli maj przyniesie kontynuację tego trendu, presja na Fed może wzrosnąć.
Oprócz polityki monetarnej, na horyzoncie mamy wysyp danych gospodarczych: sprzedaż domów na rynku wtórnym i pierwotnym, wskaźnik zaufania konsumentów, drugi odczyt PKB za I kwartał, dane o zamówieniach na dobra trwałe i tygodniowe dane o bezrobociu. Z punktu widzenia inwestorów ważne będzie też to, jak kształtują się zapasy hurtowe i detaliczne oraz bilans handlu zagranicznego.
Wracamy również do publikacji raportów istotnych spółek. We wtorek poznamy wyniki FedEx – firmy, której kondycja często odzwierciedla sytuację w globalnym handlu i logistyce. W środę raport opublikuje Micron Technology – producent chipów, który niedawno zapowiedział ogromne inwestycje w produkcję półprzewodników w USA. W czwartek z kolei oczy inwestorów będą zwrócone na Nike – spółkę z indeksu Dow, która ostatnio ostrzegała przed wpływem ceł na wyniki finansowe. Wyniki tej firmy będą analizowane również w kontekście niedawnego połączenia Dick’s Sporting Goods z Foot Lockerem – wydarzenia, które może pomóc Nike odbić się po słabszym kwartale.
Dziś w PB BRIEF wspominamy człowieka, który realnie zmienił światowy biznes — nie przez modne hasła, lecz dzięki konsekwentnej realizacji wizji. Frederick W. Smith, założyciel FedEx, zbudował globalną firmę opartą na prostym założeniu: szybkość, niezawodność i zaufanie. Jego historia to lekcja dla każdego przedsiębiorcy — o odwadze, wizji i skuteczności.
Smith urodził się w 1944 roku w Missisipi, chorował na dysplazję kości, a mimo to został sportowcem i pilotem w Wietnamie. Tam, obserwując wojskowy system dostaw, dostrzegł potencjał błyskawicznej logistyki. W 1971 roku, inwestując spadek i zdobyte finansowanie, uruchomił Federal Express z flotą 14 samolotów.
Pod jego kierownictwem FedEx stworzył nowoczesny model „hub and spoke”, stał się synonimem punktualności i niezawodności, a także pionierem technologii śledzenia przesyłek. Smith przez ponad 40 lat rozwijał firmę, która dziś działa w niemal każdym kraju świata. Mawiał: „Naszym produktem nie są paczki. Naszym produktem jest zaufanie”. I to właśnie tę wartość zbudował najlepiej.
A o czym piszemy dziś w Pulsie Biznesu i na Pb.pl?
W artykule Inwestora Wojtka “Ufaj, ale kontroluj, czyli po co jest walne” nasz kolega opisuje swoje pierwsze doświadczenia z udziału w walnym zgromadzeniu spółki giełdowej. Choć tylko 4 proc. inwestorów indywidualnych bierze udział w takich spotkaniach, to — jak podkreśla — warto to robić, by zdobyć wiedzę, zadawać pytania zarządowi i monitorować decyzje korporacyjne. Wojtek wskazuje na trzy typy uczestników walnych: aktywnych inwestorów, pracowników spółek oraz pozostałych akcjonariuszy, często pasywnych lub aktywistycznych. Eksperci cytowani w tekście, m.in. Piotr Haiduk i Michał Masłowski, zwracają uwagę na rosnącą świadomość i profesjonalizację drobnych inwestorów, ale też na bariery — brak wiedzy, czasu i możliwości głosowania zdalnego. Autor podkreśla, że choć realna siła głosu jest ograniczona, to obecność na walnym to przejaw dbania o własny interes i odpowiedzialności za swój kapitał.
„Movens odpala drugi fundusz” – pod tym tytułem Marcel Zatoński opisuje w „Pulsie Biznesu” kolejne otwarcie jednego z aktywniejszych polskich funduszy venture capital. Movens Capital zebrał już 40 mln euro, głównie od prywatnych przedsiębiorców, i liczy na domknięcie rundy do 60 mln. Fundusz celuje w około 30 spółek – od wczesnego etapu (pre-seed) po rundy wzrostowe, z naciskiem na AI, fintech i zielone technologie. Co najmniej połowa środków ma trafić do spółek z Polski. Partnerzy Movensa przyznają, że warunki rynkowe są trudniejsze niż jeszcze kilka lat temu, ale to daje szansę na inwestycje przy bardziej realistycznych wycenach. Jak mówi jeden z partnerów, Artur Banach, Movens stawia nie tylko na pieniądze, ale też na wsparcie strategiczne – w ekosystemie tworzonym przez przedsiębiorców dla przedsiębiorców.