Jan Truszczyński, główny negocjator członkostwa Polski w Unii Europejskiej, twierdzi, że to, co Polska dostanie z unijnego budżetu po wstąpieniu do niej, zależy w dużym stopniu od nas samych.
— Znana jest wielkość składki, jaką Polska będzie musiała płacić UE, ile natomiast otrzymamy z unijnego budżetu, zależy od tego, jak szybko przygotujemy projekty i program rozwoju z Komisją Europejską. Musimy więc działać w taki sposób, żeby te prawdopodobne pieniądze stały się pewne — mówi Jan Truszczyński.
W obecnych negocjacjach chodzi o to, aby Polska nie wyszła na tym gorzej, ale lepiej niż w ostatnim roku przed uzyskaniem członkostwa. Główny negocjator zapewnia, że wyliczenia unijnych partnerów są dla naszego kraju korzystne, gdyż wynika z nich, że w pierwszym roku członkostwa Polska otrzymałaby o ponad 1 mld EUR więcej niż będzie wpłacać do unijnego budżetu.
— W walce o jak najwyższe dopłaty bezpośrednie dla rolników chodzi przede wszystkim o to, aby utrzymać dochodowość i konkurencyjność polskiego rolnictwa po wejściu do Unii. Polska będzie starała się uzyskać w inny sposób pieniądze dla rolników poza 25- -proc. dopłatami bezpośrednimi. Przedmiotem twardych negocjacji będzie na przykład sprawa czasowego przesunięcia części pieniędzy z tzw. rozwoju obszarów wiejskich, które Polska ma otrzymywać od Unii, do pozycji dopłaty bezpośrednie — mówi Jan Truszczyński.
Skrytykował też propozycję Komisji Europejskiej ograniczenia sumy funduszy strukturalnych o 10 proc. Wyjaśnienia unijnych partnerów w tej sprawie nazwał „mało wiarygodnymi”