Wrześniowe PMI głośnym sygnałem ostrzegawczym

Marcel LesikMarcel Lesik
opublikowano: 2020-09-23 22:00

Druga fala pandemii może przynieść drugą falę kryzysu — ostrzegają analitycy na podstawie pierwszych wskaźników koniunktury za wrzesień ze strefy euro

Zaraz po zniesieniu obostrzeń w unijnej gospodarce nastąpił okres gwałtownego odbicia. Jednak wraz z nadejściem jesieni dane przestały być tak optymistyczne. Złożony wskaźnik koniunktury PMI dla strefy euro we wrześniu wyniósł 50,1 pkt, o 1,8 pkt mniej niż w sierpniu i dokładnie o tyle samo mniej od rynkowego konsensusu analityków na Starym Kontynencie. Głównym czynnikiem zwalniającym rozkwit ekonomii jest pogorszenie się sytuacji w usługach. Przedsiębiorstwa z tego sektora odczuwają skutki znów rosnącej liczby zakażeń koronawirusem i obawiają się, że ta sytuacja przełoży się na ich położenie w średnim okresie, stąd PMI dla usług wynosi jedynie 47,6 pkt.

W tym samym czasie za to przemysł odnotował dalsze polepszenie sytuacji, odnotowując najlepszy wynik od 25 miesięcy — 53,7 pkt. Z punktu widzenia pracowników warto odnotować, że spadek miejsc pracy obserwowany w poprzednich miesiącach postępuje, jednak w coraz słabszym tempie, głównie dzięki poprawie oczekiwań co do sytuacji w przemyśle w następnych miesiącach. Claus Vistesen, główny ekonomista think tanku Pantheon Macroeconomics uważa, że środowe dane są rozczarowujące, ale nie są zaskoczeniem. Ekonomiści i epidemiolodzy spodziewali się drugiej fali pandemii i wszelkich wiążących się z tym negatywnych konsekwencji dla sektora usług.

— Pogląd, że jakikolwiek odczyt poniżej 50 pkt oznacza recesję, nie zawsze ma odzwierciedlenie w rzeczywistych „twardych” danych, ale w tej sytuacji wydaje się rozsądnym wnioskiem. Usługi wyraźnie cierpią z powodu rosnącej liczby zakażeń i związanego z tym ponownego nałożenia ograniczeń, podczas gdy produkcja przemysłowa utrzymuje tempo poprawy, głównie dzięki świetnym wynikom Niemiec — zauważa Claus Vistesen.

— Pełne uzdrowienie gospodarki trudno pogodzić z kontrolowaniem rozprzestrzeniania się wirusa. Stawiamy na to, że deficyt reprezentowany wynikający z pogodzenia tych dwóch przeciwstawnych sił wynosi od 5 do 10 proc. poziomu PKB sprzed wirusa. Patrząc w przyszłość na oficjalne dane, indeksy PMI sugerują teraz, że miesięczne dane pod koniec III kw. ulegną pogorszeniu, z ryzykiem w dół również w przypadku pierwszych danych za IV kw. — przewiduje ekonomista.

Bert Colijn, ekonomista ING Banku, zaznacza, że najnowsze odczyty PMI powinny być sygnałem do działania dla rządów i banków centralnych regionu.

— W tej chwili powinny zostać uruchomione sygnały alarmowe dotyczące tempa zdrowienia unijnej gospodarki w czasie, gdy liczba nowych przypadków COVID-19 ponownie rośnie. Chociaż nowe środki przeciwko wirusowi są lokalne i łagodne w porównaniu z marcem, wygląda na to, że gospodarka już odczuwa skutki wzrostu liczby przypadków. Potwierdza to, że zachowania człowieka związane z obawą przed wirusem są ważnym czynnikiem determinującym działalność gospodarczą i będą mieć dla niej znaczenie w najbliższych miesiącach — uważa Bert Colijn.

Dodaje, że PMI wskazuje w najlepszym przypadku na spowolnienie tempa ożywienia gospodarczego, a w najgorszym na ponowne spowolnienie gospodarcze.