Wsparcie i wyparcie. Jak AI oddziałuje na miejsca pracy

Gabriel ChrostowskiGabriel Chrostowski
opublikowano: 2024-07-10 20:00
zaktualizowano: 2024-07-10 21:46

Wielu ekonomistów zastanawia się, czy sztuczna inteligencja w przyszłości położy kres pracy ludzkiej, jaką znamy dziś. Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, a to, które miejsca pracy zostaną ostatecznie wyparte, zależy od kierunku wpływu AI. Może on przebiegać dwoma kanałami – kanałem komplementarnym (uzupełniającym ludzką pracę) i kanałem substytucyjnym (zastępującym ludzką pracę).

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Im więcej jest zawodów wobec których AI jest technologią komplementarną, tym lepiej, bo szersza część siły roboczej jest w stanie podnosić produktywność pracy. W tym scenariuszu sztuczna inteligencja będzie stanowiła element wzmacniający człowieka na rynku pracy, ponieważ nie wpływa na cały zbiór zadań na danym stanowisku, a tylko na część z nich.

Jednak sztuczna inteligencja ma bez wątpienia potencjał do automatyzacji wszystkich czynności na niektórych stanowiskach. Innymi słowy, jest w stanie w pełni zastąpić kapitał ludzki, czyli zautomatyzować nie część zadań (jak w przypadku efektu komplementarności), a cały zawód.

Te dwa kanały oddziaływania opisane zostały w raporcie "Human Touch. Rola człowieka w czasach wszechogarniającej cyfryzacji", autorstwa Spotdaty (działu analiz Pulsu Biznesu), który został zaprezentowany na kongresie Impact CEE w maju.

Z badań wynika, że sztuczna inteligencja obecnie ma charakter komplementarny wobec większości zawodów. Dla przykładu według Międzynarodowej Organizacji Pracy 75 mln miejsc pracy na świecie może zostać zastąpionych przez technologie AI, ale jednocześnie w przypadku aż 427 mln miejsc pracy może dojść do zwiększenia wydajności pracowników.

Światowe Forum Ekonomiczne wskazuje, że sztuczna inteligencja w nadchodzących latach wykreuje 97 mln stanowisk pracy w uczeniu maszynowym, obszarze big data czy w bezpieczeństwie informacji. Z tych danych płynie wniosek, że sztuczna inteligencja ma znacznie większy potencjał do rozszerzenia roli człowieka, a nie jego zastąpienia. To jednak wniosek na poziomie holistycznym. W przeszłości postęp technologiczny dzielił siłę roboczą na zwycięzców i przegranych. Jedni korzystali na nowych technologiach, a drudzy tracili. Wydaje się, że nie inaczej będzie z AI. Pytanie, które zawody zostaną wzmocnione, a które zastąpione?

W badaniu Gen-AI: Artificial Intelligence and the Future of Work ośmiu ekonomistów bazując na amerykańskich danych oszacowało wskaźniki komplementarności i substytucji dla wszystkich zawodów. Im wyższy wskaźnik komplementarności, tym AI ma większy potencjał do wzmocnienia ludzkiej pracy poprzez efekt rozszerzenia zadań człowieka. Z kolei im wyższy wskaźnik substytucji, tym wyższe ryzyko automatyzacji tego zawodu przez AI. Generalnie w skali świata ok. 40 proc. zawodów posiada jakąkolwiek ekspozycję na AI, z czego mniej więcej połowa będzie wsparta przez technologię, a połowa zagrożona.

Przykładem może być zawód lekarza. Sztuczna inteligencja ma w tym przypadku potężny potencjał do wzmocnienia ludzkiej pracy. Z jednej strony zbiór technologii AI jest w stanie np. na bieżąco kontrolować parametry życiowe, wysuwać potencjalne diagnozy czy sugerować proces leczenia od A do Z. Z drugiej strony ostateczna decyzja zapewne zawsze będzie zależeć od człowieka. Ponadto istotne są w tym zawodzie kompetencje miękkie, ludzki dotyk (human touch), czyli empatyczne, spersonalizowane podejście do pacjenta.

Weź udział w konferencji "AI & Project Management", 19 września 2024, Warszawa >>

Podobnie jest z prawnikami – AI pomoże w przygotowaniu pisma procesowego, ale raczej nie zaprezentuje skutecznej, bazującej na umiejętnościach retorycznych i perswazji, mowy, która przekona sędziego lub ławę przysięgłych.

Ale są też zawody, które mogą wkrótce przestać istnieć, bo technologie AI mają potencjał automatyzacji nie części, a całego zbioru zadań, które jeszcze wykonuje człowiek. To na przykład księgowi oraz specjaliści ds. reklamy i marketingu (np. specjaliści SEO). To zapewne dlatego, że czynności w tych zawodach są schematyczne, nie wymagają „ludzkiego dotyku” i są jednocześnie mocno scyfryzowane, co sprawia, że narzędzia AI są łatwe we wdrożeniu.

Jednocześnie w przypadku niektórych zawodów wpływ AI może być prawie zerowy. To na przykład tancerze, artyści czy sportowcy, będący wciąż niezastępowalni, przynajmniej na tym etapie postępu technologicznego. Trudno wyobrazić sobie wystąpienie robota standupera lub mecz piłki nożnej, w którym grają maszyny.

Zatem pewne zawody mogą wymrzeć, ale jednocześnie w ich miejsce pojawią się inne. Dojdzie do relokacji popytu na rynku pracy – inne umiejętności ludzkie zaczną być w cenie.

Przykład firmy WeNet dowodzi, że proces usuwania w cień niektórych zawodów zachodzi w świecie biznesu. Warto jednak podkreślić, że wymieranie określonych stanowisk pracy to nie jest proces równoznaczny z wypychaniem człowieka z rynku pracy.

Praca ludzka w obliczu fal technologicznych (takich, jak obecny rozwój AI) podlega przemianom. Jedne zawody zanikają, drugie się pojawiają. O ile popyt na produkowanie treści pod SEO zmalał, o tyle wzrósł popyt na pracowników obsługi klienta, gdzie ważna jest interakcja z drugim człowiekiem. To sedno wpływu fal technologicznych na rynek pracy – na jedne czynności popyt spada, na drugie rośnie. Wzrost popytu na miejsca pracy, w przypadku których human touch jest nieodzowny, może być szerszym trendem na wielu rynkach. Pytanie do refleksji brzmi – jak szybko społeczeństwo się zreorganizuje i zaadaptuje do tej zmiany.