Wyniki wyborów mało interesują rynek

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2019-10-08 22:00

Jeśli partia rządząca utrzyma władzę, to z politycznego punktu widzenia nic się nie zmieni. Z rynkowego też niewiele. Oczywiście jeśli nie wygra zbyt wyraźnie

Dowiedz się, jakie scenariusze dla rynków finansowych przewidują ekonomiści i zarządzający po wyborach, w zależności od tego, czy wygra PiS, czy opozycja

Wypełnij test preferencji wyborczych i zobacz, który komitety wyborczy najlepiej reprezentuje Twoje poglądy na gospodarkę

Scenariusz: Wygrywa PiS 

— Negatywnym scenariuszem z punktu widzenia rynków byłoby natomiast zdobycie przez PiS kwalifikowanej większości stwarzającej ryzyko, że partia rządząca zdecyduje się na wprowadzenie wielu głębszych zmian, które potencjalnie nie zostałyby dobrze przyjęte przez inwestorów i partnerów w Unii Europejskiej — mówi Mikołaj Stępniewski, zarządzający funduszami w Investors TFI.

Powszechnie zakładany scenariusz to jednak utrzymanie przez PiS samodzielnej większości, ale niespecjalnie dużej. Według Mikołaja Stępniewskiego może to mieć krótkotrwale dobry wpływ na polskie aktywa.

Wszystko jest w cenach

Większość naszych rozmówców zakłada jednak, że taką sytuację rynek przyjmie neutralnie.

— Niemal wszystkie potencjalne konsekwencje zwycięstwa PiS i utrzymania przez tę partię większości w Sejmie są już przez rynek uwzględnione w wycenie złotego i obligacji. Programy socjalne i zapowiedzi dalszego wzrostu transferów budżetowych, czy też plany podwyżek płacy minimalnej będą powodować, że inflacja pozostanie podwyższona, co w kolejnych kwartałach będzie rodzić spekulacje odnośnie do ewentualnej reakcji Rady Polityki Pieniężnej. Obecnie mamy do czynienia z globalną presją na obniżanie stóp procentowych, jednak polityka PiS sprawia, że spadki rentowności polskich obligacji są niższe, niż by to wynikało z ruchów na rynkach bazowych. W przypadku zwycięstwa PiS należy zakładać, że tak nadal będzie — zaznacza Wojciech Stępień, ekonomista ds. Europy Środkowo-Wschodniej w BNP Paribas Bank Polska.

— W przypadku zdobycia bezwzględnej większości polityka obecnego rządu będzie kontynuowana. Należy się spodziewać kolejnych pakietów socjalnych skierowanych do gospodarstw domowych, a także zmniejszania nierówności w wynagrodzeniach. Dalsza poprawa ściągalności podatków oraz dochody jednorazowe powinny utrzymać politykę fiskalną w ryzach, a zapowiadany zrównoważony budżet w 2020 r. pozwoli posiadaczom obligacji cieszyć się zyskami — twierdzi Mariusz Zaród, dyrektor ds. instrumentów dłużnych w Quercus TFI.

Zależy od perspektywy

Z drugiej strony partia rządząca nie stoi w miejscu. Zapowiedziała już m.in. podwyższenie płacy minimalnej oraz 13. i 14. emeryturę. Sztandarowy program PiS, czyli 500+, został niedawno poszerzony o wypłaty na pierwsze dziecko. Nowy rząd PiS nie będzie więc dokładnie tym samym co obecny. Dlatego niektórzy rozpatrują scenariusz utrzymania władzy przez PiS w perspektywie krótko- i długoterminowej.

— Jeśli PiS wygra, ale nie uzyskując większości prezydenckiej i konstytucyjnej, to rynek obligacji i złoty zareagują neutralnie. Dalsza perspektywa nie musi być jednak tak dobra. Wszystko bowiem wskazuje na to, że świat wchodzi w spowolnienie gospodarcze, Niemcy są w recesji, a u nas problemy pojawiają się 1,5 roku po tym, jak pojawią się w Niemczech. W 2021 r. będziemy zaś po tzw. górce wydatkowania funduszy unijnych i jednocześnie w szczycie wydatków socjalnych. Obawiam się, że PiS nie będzie chciał w tej sytuacji dopuścić do spowolnienia gospodarczego i, stymulując wydatki, wygeneruje duże potrzeby pożyczkowe. Może to oznaczać, że rząd naruszy regułę wydatkową i deficyt sektora finansów publicznych przekroczy 3 proc. PKB — tłumaczy Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

Rynek akcji również nie powinien szczególnie zareagować na utrzymanie się obecnego rządu przy władzy. Nie oznacza to jednak, że dla wszystkich spółek sytuacja będzie jednakowa.

— Rynek założy kontynuację dotychczasowej polityki, czyli duże wsparcie socjalne. Korzystać na tym w dalszym ciągu powinny spółki, gdzie konsument bezpośrednio jest głównym źródłem popytu. Z drugiej strony będzie to negatywna informacja dla rzeszy spółek przemysłowych, ze względu na planowane podwyżki płacy minimalnej i przez to wzrost ogólnej presji płacowej, która będzie oddziaływać negatywnie na marżowość. Spodziewałbym się także utrzymania obecnej polityki niskich stóp procentowych, co powinno dalej wspierać segment deweloperski, natomiast będzie wywierać coraz większą presję na rentowność sektora bankowego — zaznacza Bartłomiej Cendecki, zarządzający funduszami w Quercus TFI.

Scenariusz: PiS oddaje władzę

Wyborcze zwycięstwo opozycji oznaczałoby istotną zmianę na scenie politycznej. Rynek obligacji i złoty zareagowałby na nią pozytywnie. Tyle że krótkotrwale, bo bez fundamentalnych podstaw

— Jeśli wygra opozycja, to na krótko złoty powinien się umocnić, a rentowności obligacji spaść. Wynika to z ogólnego postrzegania rządu PiS jako takiego, który wymaga od rynków podwyższonej premii za ryzyko polityczne — chociażby w związku z konfliktem z instytucjami europejskimi — uważa Wojciech Stępień, ekonomista ds. Europy Środkowo-Wschodniej w BNP Paribas Bank Polska.

— Jeśli wygra opozycja, to pierwsza reakcja rynku obligacji i złotego może być pozytywna, ale raczej ze względów bardziej ogólnej natury niż typowo rynkowych. Wiele bowiem wskazuje, że wygaszone zostałyby spory z Komisją Europejską i bardziej przyjazne byłoby podejście do całego biznesu, a nie tylko mikroprzedsiębiorstw. Ale to byłaby pierwsza reakcja. Później mogłoby być inaczej — dodaje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

I to wcale niedługo później. Scenariusz, w którym PiS traci władzę, wydaje się bowiem realny tylko w przypadku powstania koalicji wszystkich innych sił, które wejdą do parlamentu.

Problematyczny sojusz

Koalicja wszystkich przeciwko PiS nie wróży szczególnie trwałego zaplecza ewentualnemu nowemu rządowi. Zresztą już jego tworzenie może być problematyczne.

— Hipotetyczne zwycięstwo opozycji w bloku jednoczącym poglądy umiarkowanie konserwatywne i socjalistyczne niekoniecznie musiałoby przynieść wiele pozytywnych prorynkowych rozwiązań i prowadziłoby do pewnej konsternacji co do przyszłego kierunku działań. Niepewność wynikałaby m.in. z trwającej licytacji na obietnice wyborcze, sprowadzające się do zastąpienia wielu kosztownych rozwiązań innymi w zbliżonym kształcie — zaznacza Mikołaj Stępniewski, zarządzający funduszami w Investors TFI.

— W przypadku zdobycia większości przez obecne partie opozycyjne z Koalicją Obywatelską na czele należy spodziewać się większej zmienności i wzrostu ryzyka politycznego. Rozmowy koalicyjne nigdy nie są proste, a formowanie rządu może trwać tygodniami — twierdzi Mariusz Zaród, dyrektor ds. instrumentów dłużnych w Quercus TFI.

Jego zdaniem utworzenie rządu zmniejszy ryzyko polityczne. Choć więc uruchomione przez PiS wydatki socjalne zostaną utrzymane, obligacje powinny drożeć. Wojciech Stępień również uważa, że wydatki socjalne prawdopodobnie by się nie zmieniły. Nie spodziewa się jednak bardziej trwałych zamian wartości złotego czy obligacji skarbowych. Ze względu na zaplecze ewentualnego rządu Rafał Benecki radzi jednak brać pod uwagę gorszy scenariusz.

— Ewentualny rząd byłby rządem koalicyjnym, a to generuje różne tarcia. PSL rozbiło zaś bank, jeśli chodzi o obietnice wyborcze. Byłaby to więc bardzo niestabilna koalicja, która zapewne chciałaby budować swój kapitał polityczny, uruchamiając jakiś własny program socjalny — komentuje Rafał Benecki.

Światełko dla energetyki

Według Bartłomieja Cendeckiego z Quercus TFI na rynku akcji nadal jednak będą korzystać spółki nastawione na konsumpcję indywidualną. Specjalista widzi jednak szansę na poprawę kondycji energetyki, która ma duże znaczenie w indeksach.

— Opozycja zapowiada utrzymanie polityki wsparcia socjalnego zaproponowanej przez PiS, co powoduje, że konsument będzie silny w każdym wariancie. W przypadku dojścia do władzy opozycji spodziewałbym się za to mniejszej ingerencji państwa w kształtowanie mechanizmów rynkowych, np. cen energii. Zakładałbym powrót do wyższych dywidend ze spółek skarbu państwa. Natomiast może się okazać, że również obecna partia rządząca będzie musiała w swojej drugiej kadencji mocniej sięgnąć po dywidendy ze względu na duże potrzeby gotówkowe na różne programy socjalne — wskazuje Bartłomiej Cendecki.

Rafał Benecki radzi jednak nie przesadzać z nadziejami wobec spółek energetycznych. Przypomina, że będą pod dużą presją zainicjowanych już inwestycji w odnawialne źródła energii. Jeśli bowiem Polska nie osiągnie odpowiedniego ich udziału w produkcji energii, to w następnym budżecie unijnym może być odcięta od dotacji na ten cel. Nasi rozmówcy wspominają też, że koncepcje regulowania płacy minimalnej w inny sposób niż proponuje obecny rząd mogą być korzystne dla spółek przemysłowych. Z drugiej strony wskazują jednak, że ich uzależnienie od koniunktury globalnej powoduje, że w przypadku światowej recesji niewiele im to pomoże. [KOS]