Plany ogłoszone na początku lipca zakładają uruchomienie trzech nowych fabryk, które docelowo mają produkować 150 tys. pocisków rocznie. Temat tej inwestycji zdominował dyskusję zorganizowaną podczas XXXIII Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego, który odbył się w Kielcach.
Nowe fabryki, nowe możliwości
Koncepcja PGZ zakładająca rozdzielenie produkcji na trzy fabryki ma rozwiązać dotychczasowe problemy logistyczne, związane z transportem komponentów między różnymi zakładami. Jak wyjaśnia Arkadiusz Bąk, pierwszy wiceprezes zarządu PGZ S.A., projekt obejmuje nie tylko amunicję 155 mm, ale także cały zakres amunicji lufowej: mało-, średnio- i wielkokalibrowej.
- Chociaż media koncentrują się na amunicji kalibru 155 mm, nasze plany obejmują cały zakres amunicji lufowej: mało-, średnio- i wielkokalibrowej, w tym 120 mm do moździerzy i czołgów. Złotym runem są oczywiście pociski 155 mm – mówił prezes Bąk.
PGZ rozpisało projekt na trzy zakłady. Pierwsza z fabryk, oparta na istniejącej licencji od MSM Export, ma zwiększyć produkcję z 5 tys. do 100 tys. pocisków rocznie. Druga, całkowicie nowa inwestycja będzie zajmować się wytwarzaniem skorup, natomiast elaboracja, czyli napełnianie pocisków materiałem wybuchowym, przypadnie Nitro-Chemowi. Trzeci zakład skupi się na produkcji prochów, co jest kluczowe dla pełnej niezależności.
Chociaż media koncentrują się na amunicji kalibru 155 mm, nasze plany obejmują cały zakres amunicji lufowej: mało-, średnio- i wielkokalibrowej, w tym 120 mm do moździerzy i czołgów. Złotym runem są oczywiście pociski 155 mm.
Partnerstwo ponad podziałami
Do realizacji projektu niezbędna była współpraca z kluczowymi podmiotami na rynku. Jednym z najważniejszych partnerów krajowych jest Grupa Azoty, która, mimo że kojarzy się głównie z rolnictwem, odgrywa fundamentalną rolę w tym strategicznym przedsięwzięciu. Jak podkreślał Paweł Bielski, wiceprezes Grupy Azoty, współpraca jego grupy z sektorem zbrojeniowym jest odległa tylko na pierwszy rzut oka.
- Z pozoru to odległe obszary, ale możemy spojrzeć na to inaczej. Po pierwsze, posiadamy kompetencje w produkcji chemicznej. Po drugie, dostarczamy surowce – mówił prezes.
Dla Grupy Azoty tzw. obszar materiałów wysokoenergetycznych zyskał w strategii bardzo ważne miejsce. Firma chce tym samym zbudować kolejną, silną „nogę” dla Grupy, wchodząc w ten segment.
Paweł Bielski ujawnił, że we wrześniu ubiegłego roku podpisano list intencyjny, a od tego czasu przeprowadzono już rozeznanie technologiczne i przygotowano studium wykonalności, co świadczy o tempie prac.
- Deklarujemy zaangażowanie w inwestycje w przemysł obronny na kwotę nawet do 100 miliardów złotych, co wynika z naszego potencjału - podkreślił Artur Kucia, dyrektor Departamentu Klienta Strategicznego w PKO BP.
Deklarujemy zaangażowanie w inwestycje w przemysł obronny na kwotę nawet do 100 miliardów złotych, co wynika z naszego potencjału.
- Nasza współpraca z polskim przemysłem zbrojeniowym nie zaczęła się wczoraj, trwa już od kilkudziesięciu lat. Jesteśmy w stanie dostosować się do bieżących potrzeb – dodał.
Ekspresowe tempo i solidne finansowanie
Realizacja tak dużego projektu wymaga nie tylko strategicznych partnerów, ale także solidnego finansowania.
- Normalnie transfer takiej technologii zajmuje lata - powiedział Arkadiusz Bąk, podkreślając, że uruchomienie nowych zakładów trwa zazwyczaj pięć i więcej lat.
Ambitny harmonogram PGZ zakłada, że pierwsze produkty z nowych linii będą gotowe już za około 2,5 roku, czyli w 2027 r. Według Arkadiusza Bąka takie przyspieszenie jest możliwe wyłącznie dzięki współpracy z takimi podmiotami jak Grupa Azoty i zagranicznymi partnerami. Choć na początek Ministerstwo Aktywów Państwowych przekazało 2 mld zł, to, jak zaznaczył wiceprezes PGZ:
- Te 2 miliardy złotych, które otrzymaliśmy, to dopiero początek. Cały program inwestycyjny, obejmujący zamówienia na kilkaset tysięcy sztuk amunicji, może kosztować nawet 20 miliardów złotych – wyjaśniał prezes Bąk.
W tym miejscu nieoceniona okazuje się rola sektora bankowego. Artur Kucia, dyrektor Departamentu Klienta Strategicznego - Przemysł Ciężki i Wydobywczy w PKO BP, zapewniał, że bank jest gotowy wesprzeć ten projekt.
- Nasza współpraca z polskim przemysłem zbrojeniowym nie zaczęła się wczoraj, trwa już od kilkudziesięciu lat - mówił.
PKO BP deklaruje gotowość do zaangażowania nawet do 100 mld zł w inwestycje w przemysł obronny, a na samą Grupę PGZ może przeznaczyć do 12 mld zł. Artur Kucia wyjaśnił, że bank będzie wspierał projekt głównie poprzez finansowanie pomostowe, pokrywanie VAT-u oraz finansowanie kontraktów, co jest kluczowe dla zachowania płynności finansowej. Jak podkreślił, każda inwestycja musi mieć perspektywę zwrotu. Dlatego bank weryfikuje nie tylko wiarygodność, ale także zdolności techniczne i logistyczne partnerów.
Automatyzacja i potencjał ludzki
W obliczu wyzwań demograficznych i konieczności szybkiego zwiększenia produkcji kluczowe staje się pytanie o optymalizację procesów. A jak mówił prezes Bąk, w PGZ stawia się na automatyzację, przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa i nieuchronnych wyzwań demograficznych. Jednak, jak zaznacza - automatyzacja nie zastąpi głównego potencjału PGZ - techników i inżynierów grupy. To właśnie ich doświadczenie i intuicja kalibrują maszyny i potrafią przyspieszyć procesy produkcyjne dzięki swojej wiedzy technicznej. Taka hybrydowa strategia jego zdaniem – połączenia nowoczesnej technologii z ludzkim kapitałem – jest kluczowa dla sukcesu projektu.
- Kwestia suwerenności nie dotyczy wyłącznie produkcji amunicji, ale również pozyskiwania surowców. Przez lata brak rozwoju technologii produkcji płyt pancernych sprawił, że Polska musi polegać na materiałach zagranicznych. Celem PGZ jest, aby wszystkie opancerzone kabiny były produkowane z polskiej stali – podkreślał prezes Bąk.
Artur Kucia dodał, że local content nie może być tylko pustym hasłem i powinien być wdrażany na wszystkich szczeblach, włączając w to małe firmy produkujące pozornie drobne elementy, bez których skomplikowane wojenne maszyny nie są w stanie działać.
Podobnie do wyzwania kadrowego podchodzi Grupa Azoty. Paweł Bielski przyznał, że firma będzie przesuwać kompetencje z innych instalacji na tory produkcji zbrojeniowej. W tym celu grupa podpisała umowy z Siecią Badawczą Łukasiewicz, mające na celu zapewnienie transferu kompetencji i zapewnienie suwerenności kadrowej.
Na koniec prezes Bąk ujawnił skalę projektu. PGZ to nie tylko ponad 60 spółek, ale także 11 tys. firm w całym kraju, od małych do dużych. W ostatnim tygodniu tysiąc kolejnych firm zgłosiło chęć współpracy, co zdaniem prezesa świadczy o tym, że to otwarcie PGZ jest realne i konieczne, aby nadrobić zaległości i wzmocnić potencjał polskiego przemysłu obronnego.
- Tak szeroka sieć kooperantów stanowi ogromny kapitał ludzki, który sprawia, że polski przemysł obronny jest wiarygodny i odporny na wyzwania – mówił prezes PGZ.
Podsumowując, ambicje polskiego przemysłu obronnego, wzmocnione realnym wsparciem finansowym i strategicznymi partnerstwami, wykraczają daleko poza doraźne potrzeby. Inwestycje w fabryki amunicji, choć imponujące, stanowią zaledwie wierzchołek góry lodowej. To, co dzieje się za kulisami, w dialogu między państwowymi gigantami, bankami i siecią tysięcy małych firm, rysuje obraz kompleksowego, suwerennego ekosystemu obronnego. Dziś bardziej niż kiedykolwiek liczy się szybkość i niezależność, a debata jasno pokazuje, że Polska obrała drogę ku samowystarczalności – przynajmniej w obszarze przemysłu obronnego.
Partnerem publikacji jest Polska Grupa Zbrojeniowa