Opłaty w funduszach są możliwe do negocjacji tylko przy bardzo wysokich wpłatach. W przypadku opłat manipulacyjnych często więcej zależy od dystrybutora niż TFI.
Fundusze pobierają z reguły dwa rodzaje opłat. Są to: opłata manipulacyjna (procentowa i często złotowa, przy pierwszych wpłatach) oraz pozostałe koszty — limitowane — związane z działalnością funduszu — w tym m.in. opłata za zarządzanie, wynagrodzenie TFI, opłata dla depozytariusza. Czasami TFI pobierają oddzielnie opłatę za zarządzanie.
Pierwszy typ opłaty — manipulacyjna, czyli pobierana z wpłacanej składki — jest wyższa w funduszach inwestujących w akcje, a niższa w funduszach bezpiecznych. W funduszach obligacji jest często nie pobierana. Pozostałe opłaty są już pobierane z aktywów. Ich znaczenie wzrasta wraz ze wzrostem oszczędności.
Część TFI zapowiedziało obniżenie kosztów funduszu w tym roku. Większość towarzystw prowadzi okresowe promocje opłat.
Zasady, którymi kierują się TFI, wyjaśnia Grzegorz Świetlik, prezes CA IB TFI:
Koszty polskich funduszy akcyjnych są porównywalne z zachodnimi. Koszty funduszy obligacji są zaś wyższe, bo stopy procentowe są wyższe niż w Europie.
Fundusze obligacji dają niższe stopy zwrotu, niż w przypadku funduszy akcyjnych w dobrym okresie. W funduszu akcyjnym zarządzający może wykazać się, stąd wyższy poziom kosztów, które można odrobić w zarządzaniu.
Prowizje od wpłat są możliwe do negocjowania, ale z reguły przy wpłatach od 100 tys. zł. Więcej jednak zależy w tym przypadku od dystrybutora, niż od TFI. To dystrybutor bowiem bierze większość tej opłaty. Gdyby TFI obniżało, musiałoby właściwie dopłacać z własnych środków.
Przy opłacie za zarządzanie szanse na zniżki są niewielkie. Dopiero przy wpłatach rzędu kilku milionów złotych można mówić o zwrocie opłat poniesionych z tego tytułu.
Przy wpłatach do funduszy wynoszących 100 zł niższe opłaty są możliwe w planach systematycznego oszczędzania. Gdy klient decyduje się na długookresowe oszczędzanie z reguły ponosi niższe opłaty.