Wzrosła nerwowość na kontraktach

Tadeusz Stasiuk
opublikowano: 2023-01-11 13:44

Wczorajsza sesja na amerykańskich giełdach znów mogła zaskoczyć swoim przebiegiem. Choć wszystko wskazywało na kontynuację spadków, wystarczyło by prezes Fed „wymigał” się od odpowiedzi na pytanie co dalej ze stopami, by inwestorzy uznali to za brak wyraźnego wsparcia dla dalszych agresywnych podwyżek i rzucili się na akcje. Już jutro może okazać się, czy ten optymizm nie jest zbyt przesadzony.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja
fot. Bloomberg

Po porannej dominacji dobrych nastrojów, te zaczęły powoli siadać. W efekcie kontrakty wraz ze zbliżaniem się sesji na rynku kasowym oddały znaczną część wcześniejszych zdobyczy, a nawet zeszły pod kreskę. Na około dwie godziny przed otwarciem handlu na Wall Street futures na średnią przemysłową Dow Jones drożały już tylko 0,05 proc., choć wcześniej aprecjacja sięgała nawet powyżej 0,2 proc. Kontrakty na indeks szerokiego rynku S&P500 zwyżkowały o 0,03 proc. Z kolei na technologiczny Nasdaq zniżkowały symbolicznie o 0,01 proc.

Dzisiaj ponownie kalendarium danych makro z amerykańskiej gospodarki jest niemal puste. Przewidziana jest jedynie prezentacja odczytu dotyczącego cotygodniowej zmiany liczby kredytów hipotecznych oraz zmiany zapasów ropy wg EIA. W tym drugim przypadku oczekuje się spadku rzędu 2,3 mln baryłek w przeciwieństwie do zaskakującego wczorajszego odczytu konkurencyjnego raportu API, zgodnie z którym zapasy surowca wzrosły aż o 14,86 mln baryłek. W rezultacie doprowadziło to do spadku wyceny ropy na światowych rynkach i dopiero około godzin południowych w środę ropa zaczęła odrabiać straty i wyszła na plus.

Pozostając w temacie rynków surowcowych, drożeje dzisiaj również złoto, któremu sprzyja zarówno spokojne zachowanie dolara, jak i wzrost akceptacji ryzyka przy niższych oczekiwaniach wobec kolejnych podwyżek stóp w USA.

O tym jakie będą przyszłe decyzje Fed przesądzić mogą jutrzejsze dane o inflacji cen konsumpcyjnych w grudniu w amerykańskiej gospodarce.

Oczekiwania są dosyć optymistyczne. Zakładają brak zmiany CPI w grudniu względem listopada zaś w ujęciu rocznym wyhamowanie dynamiki do 6,5 proc. z 7,1 proc. miesiąc wcześniej. Bardzie problematycznie wygląda to w przypadku inflacji bazowej, która ma pozostać uporczywie wysoka na poziomie 0,3 i 5,7 proc.

Inwestorzy czekać też będą na dane z rynku pracy o zmianie liczby tzw. nowych bezrobotnych. Tutaj spodziewany jest wzrost do 215 tys., choć ta wartość bliska wielomiesięcznego minimum. A kondycja rynku pracy to jeden z najważniejszych elementów puzzli, które próbuje dopasowywać Fed. I dopóki władze monetarne nie zauważą wyraźnego osłabienia potencjału rynku pracy, będą znajdować argument do zacieśniania swojej polityki.

Inwestorzy nerwowo też wyczekują na formalne otwarcie sezonu raportów kwartalnych. Już w najbliższy piątek swoimi dokonaniami pochwali się kilka największych banków z USA i przekonamy się, czy prognozy spadku zysków faktycznie się potwierdzą.

Rentowności obligacji skarbowych zmniejszyły swój wzrost w porównaniu z poprzednią sesją, a zyski z benchmarkowego 10-letniego długu spadły do nieco poniżej 3,6 proc.