ISB: Bardzo wysoki wzrost PKB w I kwartale tego roku to wynik bardzo dużego wzrostu zapasów, uważają ekonomiści. Twierdzą oni, że takie wyniki są nie do powtórzenia w następnych kwartałach, ale wskazują na rosnące inwestycje i niski poziom spożycia indywidualnego, co z kolei zmniejsza obawy o presję inflacyjną.
PKB wzrosło w pierwszym kwartale 2004 roku o 6,9% r/r wobec 4,7% r/r w czwartym kwartale 2003. Wicepremier ds. gospodarczych Jerzy Hausner i minister finansów Andrzej Raczko mówili wcześniej, że wzrost PKB w pierwszym kwartale wyniósł 6,5%, Narodowy Bank Polski (NBP) oczekiwał, że będzie to 6,4%.
„Tak duży wzrost PKB był możliwy dzięki ogromnemu wzrostowi zapasów. Dynamika akumulacji brutto wyniosła 22% wobec 0,5% w czwartym kwartale” – powiedział Łukasz Tarnawa, ekonomista PKO BP.
Zdaniem Macieja Relugi, ekonomisty Banku Zachodniego WBK, udział zapasów we wzroście PKB w pierwszym kwartale wyniósł 2,5 pkt proc.
„Gdyby nie zapasy, wzrost wyniósłby 4,5%” – uważa Reluga.
Znaczny przyrost zapasów to zjawisko jednorazowe.
„Tak duże zapasy wynikały ze zwiększonego magazynowania towarów, ponieważ przedsiębiorcy spodziewali się zwiększonej konsumpcji w związku z akcesją do Unii Europejskiej” – powiedział Reluga.
Obaj ekonomiści są zdania, że tak wysokie tempo wzrostu gospodarczego jest nie do powtórzenia w następnych kwartałach.
„Tak wysokie tempo wzrostu jest nie do utrzymania ze względu na zanikanie efektów jednorazowych, takich jak wejście do Unii Europejskiej, i małe prawdopodobieństwo powtórzenia takiej kontrybucji zapasów do wzrostu gospodarczego” – uważa ekonomista PKO BP.
Z drugiej strony wzrost inwestycji świadczy o tym, że tempo PKB w granicach nieco poniżej 6% może zostać utrzymane. Nakłady brutto na środki trwałe wzrosły o 3,5 % r/r.
„Prognoza Ministerstwa Finansów mówiąca o wzroście na poziomie 5,7% w tym roku wydaje się być rozsądna” – powiedział Tarnawa.
Zdaniem Relugi wzrost ten może wynieść nawet 6%.
Żaden z ekonomistów nie chciał jednak podać prognozy wzrostu PKB w drugim kwartale.
„Trzeba poczekać na dane majowe. Po danych kwietniowych można by wysnuć tezę, że wzrost będzie tak wysoki, jak w pierwszym kwartale. Ale tak nie będzie – czeka nas spowolnienie” – uważa Reluga.
PRESJA INFLACYJNA NIEGROŹNA
Obaj ekonomiści zwracają uwagę na bardzo mały wzrost spożycia indywidualnego na poziomie 4,0% r/r.
„Nie ma akceleracji popytu konsumpcyjnego, mimo efektu Unii Europejskiej, co może wskazywać na to, że sytuacja w zakresie rynku pracy, relatywnie niska dynamika wzrostu płac i spadku zatrudnienia nie świadczy o początku jakiegoś boomu konsumpcyjnego” – powiedział Tarnawa.
„To z kolei nie rodzi zagrożeń i obaw związanych z możliwością wystąpienia presji inflacyjnej” – dodał ekonomista PKO BP.
Ekonomista BZ WBK uważa także, że struktura środowych danych nie powinna niepokoić Rady Polityki Pieniężnej (RPP).
„Ani spożycie indywidualne, ani nakłady inwestycyjne nie powinny niepokoić Rady” – powiedział Reluga.
Najbliższe posiedzenie RPP odbędzie w dniach 29-30 czerwca. W kwietniu RPP zmieniła nastawienie w polityce pieniężnej na restrykcyjne, co zwiększa prawdopodobieństwo na podwyżkę stóp procentowych.
„Nie ma chyba co liczyć, że Rada po zapoznaniu z takimi danymi podniesie od razu stopy o np. 100 pb” – stwierdził ekonomista BZ WBK. (ISB)
Mirosław Kuk
qk/tom