Polska
Wzrostowa poniedziałkowa sesja w Stanach pomogła nam natomiast we wtorek.
WIG20 otworzył się z "luką" ale wyraźnie brakowało wiary we wzrosty przez co
sesja przebiegła stosunkowo płasko. "Byki" nie wykorzystały szansy jaką dawały
bardzo dobre sesje za oceanem, jak i w Eurolandzie, do mocnego oddalenia
od poniedziałkowych dołków. Zemściło się to w następnych dniach. W
czwartek największy francuski bank BNP Paribas zamroził wycenę trzech swoich
funduszy z powodu niemożności wiarygodnego oszacowania wartości niektórych
amerykańskich instrumentów dłużnych. To zdarzenie zasugerowało, że amerykański
kryzys rynku kredytów hipotecznych może przełożyć się na inne rynki finansowe.
Giełdy zareagowały drastyczną przeceną. Wszystkie warszawskie indeksy zakończył
notowania na minusie.
Piątek rozpoczęliśmy ponownie luką tym razem spadkową i
przecena postępowała dalej dotykając szczególnie małe i średnie spółki, których
indeksy spadły około 5%. Podsumowując, tydzień kończymy przeceną wywołaną złymi
informacjami z rynku amerykańskiego. Należy się spodziewać, że nadal uwaga
inwestorów będzie skupiona na tym rynku i dalsze losy naszej giełdy będą zależne
od zachowania zachodnich parkietów.
Japonia, Chiny, Indie, Brazylia
Przez większość tygodnia wynik notowań
giełdowych w Azji na poszczególnych sesjach był umiarkowanie pozytywny na
inwestorów do czasu tąpnięcia jakie nastąpiło w czwartek w Stanach Zjednoczonych
i Europie po zamieszaniu wokół największego banku Francji BNP Paribas
zawieszającego wycenę trzech swoich funduszy.
Na giełdzie w Tokyo przez
większość tygodnia dominował popyt z uwagi na lepsze wyniki spółek oraz
zwiększone prognozy zysków wcześniej niż przewidywali to analitycy. Indeks
Nikkei225 zyskał od poniedziałku do czwartku 1.12%. Niestety wydarzenia
czwartkowe z giełd Europejskich oraz za oceanem, których indeksy obniżyły się
znacznie wskutek taniejących walorów giełdowych spółek finansowych wpłynął
negatywnie na piątkowe notowania w Tokyo. Indeks podczas ostatniej sesji
tygodnia stracił 2.37%. Wśród walorów traciły przede wszystkim spółki sektora
bankowego i finansowego. Aby uspokoić nastroje inwestorów Bank Centralny Japonii
śladem Europejskiego Banku Centralnego wpompował na rynek finansowy 1 trylion
yenów. Automatycznie spadła rentowność dziesięcioletnich obligacji japońskich do
poziomu 1.72. Zauważalne jest również zamykanie części pozycji carry
trade, które wzmocniły wartość yena do poziomu 117.66. W ujęciu całego tygodnia
indeks Nikkei stracił 1.25%.
Z kolei na giełdzie w Shanghaiu obecny tydzień
przyniósł kontynuację wzrostów jakie panują na chińskiej giełdzie od początku
lipca. Na taki obraz sytuacji na pewno wpływ ma efekt napływu kapitału
zagranicznego szczególnie w segmencie nieruchomości, na który napłynęła blisko
jedna czwarta całości kapitału. Jest to wzrost o ponad 10% w stosunku do
ubiegłego roku. Spora część tego kapitału pochodzi z innych krajów azjatyckich
jak na przykład z Singapuru. Pochodząca właśnie z tego kraju spółka
deweloperska Ascendas Pte Ltd, ogłosiła uruchomienie dwóch funduszy, które będą
inwestować na rynku nieruchomości w Chinach około 1.5 miliarda dolarów. Efektem
wzmożonego zainteresowania rynkiem nieruchomości jest widoczny od początku maja
średni wzrost cen o ponad 1000 yuanów w Pekinie. Wsparciem dla rynku
akcyjnego są również przeprowadzane procesy konsolidacyjne jak choćby w formie
joint venture pomiędzy Fiatem a Chery Automobiles w celu uruchomienia produkcji
modeli Alfa Romeo i Fiata na rynku chińskim. Indeks giełdowy Shanghai Composite
Index wzrósł w tym tygodniu mimo wyprzedaży akcji na rynku światowym o ponad
4%.
Natomiast na giełdzie w Bombaju odczuwalna była przecena światowych akcji
która wraz ze spadającymi cenami surowców wpłynęła negatywnie na nastroje
inwestorów w Indiach. Od początku tygodnia do czwartku indeks BSE30 spadł o
0.2%. Indeks ciągnęły w dół Hindalco, Reliance Energy, State Bank of India oraz
Grasim Industries. Piątkowa sesja przyniosła jedynie pogłębienie przeceny a
indeks obniżył swoją wartość do poziomu 14.868 pkt tracąc ponad 1.5%. Do takiego
spadku przyczyniły się głównie przeceny spółek wchodzących w skład sektorów
bankowego i surowcowego czy nieruchomości jak choćby walory Housing Development
Finance i Hindalco, które traciły ponad 3% czy ICICI Bank. Dodatkowo wskaźnik
inflacji nieoczekiwanie wzrósł do poziomu 4.45% z uwagi głównie na wzrost cen
owoców i żywności sygnalizując powrót do rozważań na temat ewentualnego
zaciskania polityki monetarnej przez Bank Centralny Indii.
Wydarzenia na
giełdzie w Sao Paulo i nastroje inwestorów były pochodną zachowania się giełdy w
Stanach Zjednoczonych. Przez pierwsze trzy notowania tygodnia Bovespa wzrosła
blisko 4.5% przekraczając poziom 55.000 pkt.
W wyniku niekorzystnych
czwartkowych informacji wokół BNP Paribas i przeceny mimo lepszych wyników
spółek z sektora finansowego w Europie oraz spadających notowań Citigroup,
Lehman Brothers, J.P Morgan czy Goldman Sachs za oceanem, notowania indeksu
Bovespa obniżyły się o ponad 3%. Osłabiała się również lokalna waluta real,
która ze środowego poziomu 1.88 do dolara w piątek deprecjonowała do 1.95.
Traciły przede wszystkim Unibanco, Usiminas oraz Petrobras. W trakcie piątkowego
otwarcia na giełdzie kiedy indeks Bovespa obniżył się o kolejne 2% panowało w
dalszym ciągu negatywne nastawienie inwestorów w obawie o pogorszenie się stanu
gospodarki amerykańskiej wywołanej kryzysem rynku ryzykownych kredytów
hipotecznych.
Europa Zachodnia
Miniony tydzień na rynkach Eurolandu przebiegał pod
hasłem "dobre złego początki". Po trzech pozytywnych dniach końcówka tygodnia
sprowadziła nastroje inwestorów "na ziemię". Główne zachodnioeuropejskie indeksy
w ujęciu tygodniowym zgodnie straciły od 1 do 2 proc. Sytuacja nadal była
determinowana zmiennością i niepewnością na rynku amerykańskim.
Pierwsza
połowa tygodnia to poprawa - w porównaniu z zeszłotygodniowymi - nastrojów
inwestorów. W poniedziałek indeksy po porannych minusach do końca sesji w
większości zdołały wyjść "nad kreskę", parkietowi niemieckiemu pomógł wyższy od
oczekiwanych wzrost zamówień przemysłowych w Niemczech w czerwcu. We wtorek i
środę zanotowaliśmy już znaczne wzrosty, dobrze radziła sobie przeceniona w
ostatnich dniach branża finansowa, dużą rolę odegrały też dobre nastroje na
parkiecie amerykańskim. Inwestorzy postanowili baczniej przyjrzeć się
napływającym wynikom kwartalnym spółek, a te w przypadku np. ING, Carlsberga czy
Adidasa były nie do pogardzenia.
Czwartek i piątek to już niestety powrót
minorowych nastrojów sprzed tygodnia. Dużą rolę odegrał tu francuski BNP
Paribas, który czasowo zamroził swoje trzy fundusze obligacyjne m.in. z powodu
niepewności na rynku amerykańskich obligacji hipotecznych. Nastrojów nie
poprawił nawet komunikat giełdy w Dubaju o stopniowym dokupieniu 25 proc.
udziałów w skandynawskiej grupie giełdowej OMX. W piątek nastroje nie uległy
poprawie i indeksy - m.in. z powodu spadków za oceanem - traciły drugi dzień z
rzędu, stawiając obraz tego tygodnia na równi z poprzednim. Nie ulega
wątpliwości, że w najbliższym czasie oczy inwestorów nadal będą skierowane za
ocean, a wieści stamtąd płynące mogą być motorem napędowym wydarzeń na
europejskich parkietach.
Europejskie Rynki Wschodzące
Mijający tydzień upłynął pod znakiem spadków.
Najwięcej stracił rosyjski RTS (ponad 3,5%) i węgierski BUX (ponad 3%). Całkiem
dobrze radziła sobie giełda w Rumunii, tamtejszy BET wzrósł o około 1%. O takim
obrazie tygodnia przesądziły w praktyce dwie ostatnie sesje. Informacja na temat
tego, iż francuski Paribas wstrzymał wypłaty z trzech funduszy inwestujących na
rynku "trudnych" kredytów stała się przyczyną dużych spadków. W czwartek i w
piątek główne indeksy giełdowe w Rosji, Turcji i na Węgrzech straciły po ponad
3,5%.
Problemy z inflacją zaczyna mieć Rosja. Osiągnięcie wyznaczonego celu
inflacyjnego (na koniec 2007 roku) na poziomie 8% (obecnie 8,5%) wymaga pewnych
ruchów ze strony rządu - planuje się wzmocnienie rubla. Na Węgrzech natomiast
przewiduje się kolejną obniżkę stóp procentowych (obecnie 7,75%). Według
analityków inflacja zmierza w kierunku zakładanego celu i powoli przestaje być
głównym problemem..
Stany Zjednoczone
Zakończył się kolejny, ciężki i nerwowy tydzień. Można
również śmiało stwierdzić, że nie był to tydzień rozstrzygający. Albowiem skala
czasu i skala rozmiaru problemu pozostaje tak naprawdę nieznana. Rynek USA toczy
właśnie najważniejszą w tym roku kalendarzowym wewnętrzną walkę. Czy właśnie
nadchodzi czas na "Bear Market" (rynek niedźwiedzia)?
Może do tego znacząco
przyczynić się rynek kredytowy. Wiadomo już, że do procesów inwestycyjnych,
procesów tworzenia aktywów globalnie używa się instrumentów finansowych opartych
o ryzykowne kredyty amerykańskie. Właśnie ten element zwiększonego ryzyka mógł
zostać pierwotnie zbagatelizowany i teraz zaczyna dawać gorzkie owoce.
Na
tymczasowy ratunek rynkowi długu przychodzą Banki Centralne: Europejski i
Amerykański. Zasilając finansowo chcą przywrócić płynność temu
rynkowi.
Ponieważ skala problemu nie jest do końca oszacowana inwestorzy
reagują panicznie, poruszając się jak we mgle. Miejmy nadzieję, że obraz odzyska
wystarczającą przejrzystość, gdyż tak długo egzystować się na da.
Środowa
sesja w Stanach była silnie wzrostowa, m.in. za sprawą publikacji dobrych
wyników Cisco Systems, Inc.
Czwartkowa sesja to już właściwie orgia podaży po
informacji BNP Paribas, o zawieszeniu wypłat z trzech funduszy inwestycyjnych
opartych właśnie o rynek ryzykownych kredytów.
Wtorkowy komunikat FOMC o
pozostawieniu stóp procentowych na poziomie 5.25%, nie wniósł tak naprawdę nic
pozytywnego na rynek i nie zwiększył optymizmu.
W piątek dowiedzieliśmy się,
że mocniej niż przewidywano wzrosły ceny w imporcie (+1.5%, prognoza 1.0%), a w
eksporcie wzrosły o 0.2%.
Po emisji tego komentarza opublikowane zostaną dane
dotyczące deficytu budżetowego USA w lipcu. To może mieć wpływ na koniec sesji w
USA, która zaczęła się oczywistą wyprzedażą, lecz jej zasięg nie jest
przesądzony.
Surowce
Kontrakty na ropę typy Brent spadły o ponad 6%, a cena tego
surowca wynosi 69,75 dolara za baryłkę. Ropa typu Crude wyceniana jest nieco
wyżej, baryłka kosztuje obecnie niespełna 71 dolarów, a jej zmiana tygodniowa to
spadek o 5%. Zniżki na tym rynku spowodowane są spekulacjami na temat
zmniejszającego się popytu na ten surowiec. Ponadto dochodzą tu informacje o
zwiększonych dostawach tego surowca. Według Royal Dutch Shell Plc dzienne
dostawy ropy Brent przez Morze Północne wzrosły o 14% do poziomu 240 tys.
baryłek. Z drugiej jednak strony pojawiły się doniesienia o rekordowym sezonie
huraganów, które maja pojawić się w tym roku. Jeśli te informacje będą miały
potwierdzenie w rzeczywistości ropa powinna. Z analizy technicznej wynika, że
kontrakty na ropę Crude testują obecnie dolne ograniczenie linii trendu
wzrostowego, a przypadku przełamania jej można się spodziewać dalszych spadków.
Miedź także kończy tydzień na minusie. Tutaj zmiana wynosi prawie 4%,
natomiast za tonę tego metalu płaci się obecnie 7488 dolarów. Spadki spowodowane
były wzrostem zapasów w magazynach o 1 procent, do poziomu 115 tys ton. Miedź
znajduje się obecnie w trendzie bocznym a na kierunek zmian na tym rynku będą
miały wpływ informacje o skali popytu i podaży.
Złoto staniało w mijającym
tygodniu o 2%, a uncja wyceniana jest na 661 dolarów. Ponownie widać silną
korelację z rynkiem walutowym, gdzie dolar umacniał się względem euro, co
spowodowało wyprzedaż na rynku metali szlachetnych, w tym również złota. Ponadto
wielu inwestorów sprzedawało sztaby złota, aby pokryć straty związane z
załamaniem się rynku kredytów hipotecznych o wysokim ryzyku.
Waluty
Miniony tydzień był udany dla amerykańskiej waluty. Dolar umocnił
się względem euro do poziomu 1,3650.
Był to także kolejny tydzień, w trakcie
którego były zamykane pozycje oparte na "carry trade". Piątkowy kurs USD/JPY był
na poziomie 117,40.
W tym czasie nasza waluta zyskała względem euro i
straciła do dolara. Zdecydowany wpływ na takie zachowanie miał eurodolar. Kurs
USD/PLN to 2,7580, a EUR/PLN - 3,7725.
Z informacji makro wydawałoby się
najistotniejszą było wtorkowe posiedzenie FED. Jednak komentarz, który został
opublikowany po posiedzeniu nie wniósł nic nowego w obraz rynku. Dolar najpierw
stracił na wartości, żeby po około godzinie wrócić do poziomu sprzed
publikacji.
Kilka nieudanych prób ustanowienia nowych, maksymalnych kursów na
wykresie eurodolara, z punktu widzenia analizy technicznej, może być szansą dla
amerykańskiej waluty. Na takie rozwiązanie wskazuje także dynamiczne przebicie
dwumiesięcznej linii trendu wzrostowego. Dodatkowymi impulsami mogą być
przyszłotygodniowe dane makro, ze szczególnym uwzględnieniem informacji o
inflacji.
Miniony tydzień był udany dla amerykańskiej waluty. Dolar umocnił
się względem euro do poziomu 1,3650. Był to także kolejny tydzień, w trakcie
którego były zamykane pozycje oparte na "carry trade". Piątkowy kurs USD/JPY był
na poziomie 117,40.
W tym czasie nasza waluta zyskała względem euro i
straciła do dolara. Zdecydowany wpływ na takie zachowanie miał eurodolar. Kurs
USD/PLN to 2,7580, a EUR/PLN - 3,7725.
Z informacji makro wydawałoby się najistotniejszą było wtorkowe posiedzenie FED. Jednak komentarz, który został opublikowany po posiedzeniu nie wniósł nic nowego w obraz rynku. Dolar najpierw stracił na wartości, żeby po około godzinie wrócić do poziomu sprzed publikacji. Kilka nieudanych prób ustanowienia nowych, maksymalnych kursów na wykresie eurodolara, z punktu widzenia analizy technicznej, może być szansą dla amerykańskiej waluty. Na takie rozwiązanie wskazuje także dynamiczne przebicie dwumiesięcznej linii trendu wzrostowego. Dodatkowymi impulsami mogą być przyszłotygodniowe dane makro, ze szczególnym uwzględnieniem informacji o inflacji.