Z hossą na JSW jest pełno problemów

Adam Torchała
opublikowano: 2021-01-20 20:00

Jastrzębska Spółka Węglowa targana jest wewnętrznymi problemami, jednocześnie za jej akcje płaci się obecnie wyraźnie więcej niż przed pandemicznym kryzysem. Pomagają rosnące ceny węgla

Z tego artykułu dowiesz się:

  • jakie są przyczyny zwyżki notowań JSW,
  • co o sytuacji spółki sądzi Ministerstwo Aktywów Państwowych,
  • dlaczego spółka może być beneficjentem zielonej rewolucji.

Papiery JSW drożały w tym tygodniu nawet do poziomu 37,4 zł, czyli najwyższego od sierpnia 2019 r. Wycena JSW była jednocześnie 2,5-krotnie wyższa niż 24 lutego 2020, a więc w momencie, gdy w warszawską giełdę uderzyła fala pierwszych koronawirusowych przecen. I choć na GPW nie brakuje spółek, których notowania pandemia wsparła, JSW ciężko zaliczyć do grona beneficjentów zmian. Część zakładów była chwilowo zamknięta, a firma - by utrzymać płynność - nie tylko skorzystała z zachomikowanej na czarną godzinę gotówki, ale także musiała sięgnąć po pomoc państwa. Mimo to na akcjach jastrzębskiej spółki trwa hossa.

Węgiel paliwem wzrostu

Fundament pod wzrost położyła sytuacja na rynku węgla koksowego. W Europie w styczniu za surowiec płacono najwięcej od 20 miesięcy. W Chinach tylko 18 stycznia cena węgla skoczyła o 13 proc. W sumie w ciągu dwóch dni wzrosła o 20 proc. Jednocześnie zima przyniosła osłabienie złotego, pielęgnowane interwencjami Narodowego Banku Polskiego i gołębimi deklaracjami jego prezesa.

Ceny węgla w Chinach rosną m.in. z powodu wojny handlowej z Australią, w ramach której Państwo Środka ograniczyło import surowca z kopalń zamorskiego sąsiada. Obostrzenia Pekinu dotyczą zarówno węgla energetycznego, jak i koksowego. W Australii natomiat uwagę w ostatnich dniach przykuwał cyklon Kimi, który stanowił zagrożenie nie tylko dla mieszkańców przybrzeżnych terenów, ale także dla transportów australijskiego węgla, który w blisko 90 proc. trafia na eksport. Choć rangę zagrożenia ostatecznie obniżono, zawirowania pogodowe na Antypodach odcisnęły swe piętno na rynkach surowcowych.

Zmiana za sterami

Burza przeszła także przez Jastrzębską Spółkę Węglową, gdzie rada nadzorcza ogłosiła zmiany w zarządzie. Pracę w poniedziałek stracił dotychczasowy prezes firmy - Włodzimierz Hereźniak. Pierwszą sesję po tym wydarzeniu JSW zakończyło jednak wzrostem o 19 proc., choć warto dodać, że zieleń na spółce dominowała jeszcze przed publikacją komunikatu o decyzji rady nadzorczej, co mogło mieć związek ze wspomnianą sytuacją na rynku węgla koksowego.

W kadrowych decyzjach Skarbu Państwa często ciężko doszukiwać się ekonomicznej logiki, w przypadku JSW jednak nie sposób lekceważyć doniesień o wewnętrznej sytuacji w spółce. Ministerstwo Aktywów Państwowych w odpowiedzi na interpelację poselską oceniło, że sytuacja płynnościowa JSW nadal jest trudna.

“Pomimo podjęcia szeregu działań, biorąc pod uwagę aktualne prognozy cen węgla koksowego na najbliższe miesiące 2021 r. należy przyjąć, że sytuacja płynnościowa JSW nadal jest trudna. Aktualnie spółka pracuje nad PTE (Plan Techniczno-Ekonomiczny) na 2021 r., jednak ze względu na trudną sytuację rynkową, wymaga on prowadzenia przez zarząd JSW dalszej dyskusji z radą nadzorczą, stroną społeczną oraz ścisłym kierownictwem zakładów w kierunku wypracowania dalszych realnych do wdrożenia rozwiązań mających na celu utrzymanie płynności finansowej JSW i spółek grupy kapitałowej JSW” – wskazało ministerstwo.

Spółka skorzystała już z pożyczki preferencyjnej oraz wartego 1 mld zł wsparcia płynnościowego ze strony Polskiego Funduszu Rozwoju. Zastrzyk gotówki ucieszył inwestorów (akcje zareagowały wzrostem), jednak fakt, że spółka zaapelowała o wsparcie sięgające aż 1,75 mld zł (nie przydzielono pełnej kwoty) pokazał także, że w kasie jastrzębskiej firmy jest poważna dziura.

Wątpliwa asekuracja

A przecież to nie tak miało wyglądać. Choć koronawirus i jego konsekwencje (m.in. chwilowe zamknięcie niektórych zakładów JSW) to wydarzenie bezprecedensowe, to jednak JSW miała być gotowa na kryzys. Gdy spółka 5 lat temu wychodziła z kryzysu, który nieomal nie doprowadził do jej upadłości, podjęto m.in. decyzję o powstaniu funduszu stabilizacyjnego. Pamiętając o fluktuacjach na rynku węgla odkładano gotówkę w lepszych czasach, by ta mogła wspomóc płynność w gorszych.

- To ma być nasz bufor bezpieczeństwa, podchodzimy do tego po gospodarsku. Celem jest wykorzystanie środków odłożonych w funduszu w okresie dekoniunktury - tłumaczył w czerwcu 2017 roku ówczesny prezes JSW Daniel Ozon.

Do końca 2019 r. w funduszu zgromadzono 1,9 mld zł. Po pieniądze sięgnięto jednak już w styczniu 2020 r., jeszcze przed koronawirusowym kryzysem. Kolejnych umorzeń dokonano w kwietniu i październiku. W sumie spółka wsparła się kwotą 1,4 mld zł. A przecież jeszcze w 2019 r. JSW zdołała wypłacić dywidendę. Sama poduszka okazała się przydatna, ale pokazała także inny problem. JSW woli sięgnąć po odłożone pieniądze i pomoc państwa, niż np. ciąć koszty kadrowe stając naprzeciw związków zawodowych. Powodem styczniowego sięgnięcia po „zaskórniaki” była m.in. konieczność wypłaty pracownikom dodatkowych świadczeń.

Jednocześnie trwają rządowe próby reformy sektora. Próby, bowiem decyzje wciąż są przekładane z powodu właśnie uległości rządu wobec związków. I choć kwestia ta dotyczy przede wszystkim węgla energetycznego, a nie koksowego, ciężko w tym kontekście żywić nadzieje na kompletnie nowe otwarcie w JSW wraz ze zmianą prezesa.

Koks z potencjałem

Niemniej to właśnie węgiel koksowy pozostaje największym kapitałem spółki. Surowiec ten jest - w odróżnieniu od węgla energetycznego - potencjalnym beneficjentem zielonej rewolucji, do której ogromną uwagę przykłada Bruksela. We wrześniu ubiegłego roku węgiel koksowy znalazł się na liście surowców strategicznych dla Unii Europejskiej, a Jerzy Buzek, członek Parlamentu Europejskiego i przewodniczący Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii, poinformował w ostatnich dniach, że istnieje szansa, by producenci węgla koksowego mogli uzyskać wsparcie z Funduszu Badawczego Węgla i Stali. Potencjał mają także tzw. „uboczne produkty” procesu wytwarzania koksu.

JSW jest tego świadoma, co udowadnia m.in. pomysł ze zmianą nazwy firmy, by ta nie kojarzyła się z węglem, ponieważ można ją łatwo pomylić z surowcem energetycznym, który jest obecnie na cenzurowanym. Zabieg z pozoru czysto marketingowy dobrze wpisuje się jednak w obecne trendy. Po stronie JSW są także dane. W minionym roku Jastrzębska Spółka Węglowa zwiększyła udział węgla koksowego w produkcji do blisko 80 proc. wobec 71 proc. rok wcześniej. Obecna strategia spółki zakłada zwiększenie udziału produkcji tego surowca do 85 proc.