Jedynym walorem, który w ocenie eksperta ma jakiś potencjał inwestycyjny, jest ING BSK, a dynamiczny profil wzrostu, stabilna dywidenda i marginalna ekspozycja na kredyty we franku szwajcarskim to argumenty za instytucją, kierowaną przez Brunona Bartkiewicza.
Michał Fidelus podkreśla, że od dołka w styczniu notowania banków urosły o 20 proc., częściowo niwelując spadek z 2015 r., tymczasem perspektywy wyników pozostają słabe. Ekspert spodziewa się spadku zysku sektora o 19 proc. w 2016 r. i jest to prognoza gorsza od konsensu, zakładającego spadek o 12 proc.
— Choć zakładamy poprawę wyniku o 15 proc. w 2017 r., to założenie to może być zbyt optymistyczne. Wyniki za I kwartał mogą rozczarować i pchnąć konsens w dół — uważa Michał Fidelus, który dodaje, że czynnikiem ryzyka pozostaje nierozwiązana kwestia kredytów we franku.
— W tak trudnym otoczeniu wyceny na poziomie C/Z 16 i C/WK 1,3 przy średnim ROE w wysokości 7,8 proc. wydają się wymagające — mówi Michał Fidelus.