Nietypowo, bo filiżanką herbaty w Ankarze, zakończyła się misja gospodarcza premiera Jarosława Kaczyńskiego na Bliski Wschód.
Lecący do Kuwejtu wojskowy samolot Tu-154M z szefem rządu, delegacją i dziennikarzami niespodziewanie został zawrócony znad Iraku z powrotem do Turcji. Amerykański kontroler ruchu powietrznego regionu Kirkuk nie zezwolił na przelot, tłumacząc to względami bezpieczeństwa. Około godz. 0.30 samolot zawrócił i wylądował w Ankarze, skąd po godzinnym postoju odleciał do… Warszawy.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w rejonie Kirkuku trwały właśnie nocne manewry amerykańskiego lotnictwa wojskowego, gdy nadleciał PLF 102 (taki jest numer lotu z premierem). Przed wylotem z Warszawy samolot standardowo posiadał zgodę na całą trasę. Skąd więc ta zaskakująca odmowa? Prawdopodobnie dlatego, że wystartowaliśmy i dotarliśmy nad Irak z ponad 2,5-godzinnym opóźnieniem. Premier pojawił się bowiem na Okęciu nie o godzinie 16.00, lecz dopiero o 18.30.
— Samolot musiał zostać zawrócony ze względów bezpieczeństwa — tłumaczył Jan Dziedziczak, rzecznik rządu.
Władze tureckie zapewniły polskiej delegacji hotel w Ankarze i możliwość kontynuowania lotu po kilku godzinach, premier z gościny jednak nie skorzystał.
— Nie mieliśmy pewności, czy nawet po sześciu godzinach przymusowego postoju będzie możliwe kontynuowanie zaplanowanej wizyty — tłumaczył Dziedziczak.
Zdaniem samych pilotów, można byłoby kontynuować podróż okrężną trasą.
— Przelot przez terytorium Syrii i Arabii Saudyjskiej wiązałby się z koniecznością wykonania dwóch międzylądowań, co znacznie wydłużyłoby czas podróży, a tym samym spowodowałoby poważne zmiany w programie wizyty — tłumaczył Dziedziczak.
Planowo premier Kaczyński miał wylądować w Kuwejcie w piątek o godzinie 21.45, a w sobotę już o 9.30 spotkać się z premierem, zaś o 11.00 z emirem Kuwejtu. Tymczasem o 2.00 w środku nocy polska delegacja tkwiła jeszcze na lotnisku w Ankarze.
Jak ten incydent odbije się na stosunkach Polski z Kuwejtem i Katarem?
— Sytuacja w regionie jest złożona, takie rzeczy mogą się zdarzyć. Irak nie jest bezpiecznym regionem, z czego nasi partnerzy z Kuwejtu i Kataru zdają sobie sprawę. Wizyta zgodnie ze zwyczajami panującymi w dyplomacji zostanie przeniesiona na inny termin — poinformował Andrzej Sadoś, podsekretarz stanu w kancelarii premiera.
Cóż, miała być ropa naf-towa z Kuwejtu i gaz z Kataru, lecz póki co skończyło się na tureckiej herbacie.