Tonsil nie jest pierwszą spółką giełdową, która domaga się odszkodowania od byłych władz. Prawnicy i analitycy są przekonani, że na podobnyľ krok zdecydują się kolejni emitenci.
Szeptel i Tonsil zapoczątkowały giełdową falę roszczeń.
— Sądzę, że teraz wiele spółek będzie próbowało rozliczyć zarządy, które źle wywiązywały się z obowiązków. To oczywiste, że menedżerowie powinny ponosić odpowiedzialność za swoją pracę — podkreśla Andrzej Mikosz, prawnik z kancelarii Weil, Gotshal & Manges.
Oprócz wspomnianego Tonsilu za rozliczanie osób zasiadających w zarządzie i radzie nadzorczej wziął się Szeptel. W tym roku do prokuratury trafiło doniesienie o możliwym popełnieniu przestępstwa przez poprzednie władze telekomunikacyjnej spółki. Osoby zasiadające w zarządzie i radzie nadzorczej podejrzane są o nadużycia i działania na szkodę Szeptela. Dotyczy to m.in. niegospodarnego zarządzania firmami zależnymi. W ubiegłym roku strata netto spółki wyniosła 17 mln zł. Łączna kwota bezpośrednich roszczeń wobec osób odpowiedzialnych za kierowanie spółką w 2001 r. sięga 2 mln zł.
Fatalna sytuacja finansowa może zmuszać kolejne spółki do próby rozliczania poprzednich zarządów. Wśród kandydatów najczęściej wymieniany jest Elektrim.
— Jestem przekonany, że akcjonariusze upomną się o rozliczenie zarządów Elektrimu za kadencji Barbary Lundberg, Waldemara Siwaka oraz Jacka Krawca. Akcjonariusze będą chcieli dowiedzieć się, co stało się z miliardem dolarów, który jeszcze w 1999 roku był na koncie spółki — zaznacza Rafał Gębicki, niezależny doradca inwestycyjny.
Podobnego zdania są inni specjaliści.
— Jeśli do tego dojdzie, to z takim wnioskiem prędzej mogą wystąpić akcjonariusze mniejszościowi niż finansowi — dodaje Marek Świętoń, analityk ING IM Polska.