Zarząd JSW wypowiedział porozumienia ze związkami

KZ, GRA
opublikowano: 2015-01-21 08:09

Jastrzębska Spółka Węglowa wypowiedziała w całości porozumienia z organizacjami związkowymi z 28 lutego 2011 r. oraz z listopada 2012 r. oraz częściowo z 5 maja 2011 r.

Porozumienia te dotyczyły podwyższenia płac o 7 proc. oraz zasad wynagradzania i przyznawania innych świadczeń.

"Zarząd JSW w pełni utrzymał gwarancje zatrudnienia, o których mowa w Porozumieniu zbiorowym z dnia 5 maja 2011 r." - podkreślono w komunikacie.

Jarosław Zagórowski, prezes JSW
Fot: Marek Wiśniewski, "Puls Biznesu"

Jeśli nic nie zmienimy, to płynność Jastrzębskiej Spółki Węglowej będzie zagrożona. A nie zamierzmy sięgać po pieniądze podatników - mówi Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Tymi słowami prezes JSW uzasadnił dziś wypowiedzenie części zapisów układu zbiorowego pracy. Chodzi o m.im. o uzależnienie wypłaty czternastej pensji od wyników pracownika i firmy, o zrezygnowanie z dopłat do zwolnień lekarskich, z dopłat transportowych czy też korzystnego wyliczania wynagrodzenia za okres spędzany na urlopie.

- Nie planujemy natomiast żadnych zwolnień, ochrona miejsc pracy to priorytet - podkreśla Zagórowski.

JSW zakończy ten rok na minusie (konsensus Bloomberga mówi o 447 mln zł zł rocznej straty netto w 2014 r.). A zarząd nie spodziewa się poprawy na rynku węgla koksowego - niska cena 120 USD za tonę węgla, według założeń, utrzymać się w najbliższych latach.

- Musimy zrównoważyć wydatki i przychody. Pójdziemy drogą Kompanii Węglowej, która tworzy nowe spółki. Wniesiemy nasze kopalnie do nowej spółki, a w niej prowadzimy taki model, jaki funkcjonuje w PG Silesia, na której się wzorujemy - mówi Zagórowski.

Nowa spółka miałaby być tworzona już w najbliższych miesiącach. A w niej nowe reguły - sześcio lub nawet siedmiodniowy dzień pracy, a wynagrodzenia w części uzależnione od kondycji firmy. Tak funkcjonuje prywatna kopalnia PG Silesia, należąca do czeskiego koncernu EPH.

- Należy założyć, że się nie dogadamy ze związkami - przyznaje jednak Jarosław Zagórowski.