Ziarnko do ziarnka i będzie gospodarka
Nowych motorów wzrostu Polski dobrze poszukać w szkołach, a zamiast śnić o wielkości, warto wrócić do poznańskiego pozytywizmu — tak można zbudować Polskę 4.0
Nim spełniło się marzenie o polskiej Nokii, oryginalna Nokia zdążyła przeżyć rozkwit, zmierzch i sprzedać kluczowe nogi biznesowe zagranicznym inwestorom. W dynamicznie zmieniającej się globalnej gospodarce ten, kto nie biegnie do przodu, zostaje daleko w tyle — przy cyferkach 1.0 czy 2.0, podczas gdy teraz w modzie jest mówienie o gospodarce 4.0. O tym, co polskie państwo i prywatny biznes, a przede wszystkim sami Polacy mogą zrobić, by zbudować Polskę 4.0, oraz o potencjalnych motorach jej wzrostu dyskutowano podczas drugiej debaty w ramach 8. edycji cyklu „Czas na patriotyzm gospodarczy”.

— Mówimy o innowacjach i pracujemy nad nimi, bo wszyscy zdają sobie sprawę, że kończy nam się łatwy dostęp do mądrej i jednocześnie niedrogiej siły roboczej. W tych warunkach część przedsiębiorców śpi spokojnie, bo mają teraz dobre wyniki albo działają w niszach i nie boją się specjalnie konkurencji. Inni natomiast budzą się rano z lękiem, że przyjdzie ktoś z nowym pomysłem i wywróci do góry nogami ich biznes, dlatego sami wcześniej chcą znaleźć ten nowy pomysł. Tak było już w usługach czy bankach, a teraz takie myślenie jest coraz częstsze w firmach produkcyjnych — mówił Piotr Łuba, partner zarządzający działem doradztwa biznesowego PwC Polska.
Kreacja polskiej marki
W awangardzie technologicznej rewolucji są potężne, działające w globalnej skali i rozpoznawalne na całym świecie koncerny, które agresywnie inwestują w innowacje i szukają perełek wśród start-upów. Z rozpoznawalnością Polski i polskich firm dobrze nie jest, ale Marek Piechocki, twórca, prezes i główny akcjonariusz odzieżowej grupy LPP, jest zdania, że „nie jest też znowu tak źle”.
— My sami jesteśmy w 20 krajach, w Europie Środkowej i Zachodniej, na Bliskim Wschodzie, będziemy w Izraelu, mamy sklep na głównej ulicy handlowej w Londynie. Wydaje mi się, że w Polsce nie docenia się tego, co już mamy — mówił Marek Piechocki.
Przedsiębiorca podkreślał, że branża handlowa — podobnie jak inne branże — przechodzi teraz kompletną rewolucję.
— Biznes zmienia się tak, jak nie zmieniał się od dekad, sprzedaż przenosi się ze sklepów stacjonarnych do internetu i trzeba w to bardzo dużo inwestować, bo inaczej zniknie się z rynku. U nas pracuje już 400 informatyków, a potrzebujemy kolejnych 500 — mówił Marek Piechocki. Adam Góral, prezes i twórca Asseco, przyznawał, że Polskie czy nawet europejskie firmy na tle amerykańskich odpowiedników są maluchami.
— Ten IBM, o którym ciągle się mówi, że jest stary i mało dynamiczny, wypracowuje 12 mld USD zysku, u nas niezwykle trudne jest stworzenie firmy, która zarabia 100 mln. Możemy natomiast stworzyć porównywalny system wsparcia firm i przedsiębiorczości, finansowania start-upów, w czym spora jest rola państwa, a także jako ludzie po prostu wierzyć, że można pokonać bariery i rosnąć także w skali międzynarodowej — mówił Adam Góral.
Potrzeba matką innowacji
Wywołane do tablicy państwo, a konkretnie jego przedstawiciele obecni na debacie, chce być aktywne w tworzeniu gospodarki 4.0, ale z drugiej strony nie chce prowadzić przedsiębiorców za rączkę.
— Na studiach w Indiach obserwowałem kobiety na placu budowy, noszące cegły na głowach — tam nie wprowadzono innowacji w postaci taczki, bo się to po prostu nie opłacało. My też nie wymusimy na firmach innowacyjności, uczyni to brak rąk do pracy — mówił Marcin Piasecki, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR).
PFR ma miliony do zainwestowania w start-upy i firmy na wczesnym etapie rozwoju, ale zamierza oddać podejmowanie decyzji inwestycyjnych menedżerom z rynku.
— Myśląc o innowacjach, trzeba patrzeć na całą gospodarkę, nie tylko na start-upy. My widzimy siebie jako kogoś, kto oliwi pas transmisyjny gospodarki, usprawnia jej funkcjonowanie i daje impuls do rozwoju. Uważamy, że warto koncentrować się na konkretnych obszarach, takich jak np. elektromobilność. Spotkaliśmy się z firmami z całego łańcucha wartości w tej branży i w ten sposób narodziła się inicjatywa polskiego autobusu elektrycznego. To nie państwo ma mieć pomysły, to biznes je ma, a my je znajdujemy i wspieramy — mówił Marcin Piasecki.
Tymczasem Mateusz Gaczyński, zastępca dyrektora departamentu innowacji i rozwoju w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zachęcał od wąskiego spojrzenia na gospodarkę i wybierania kilku sektorów, które warto wspierać.
— Nie ma gwarancji, że nie zdarzy się coś, co ten sektor wywróci, nie wejdzie w życie innowacja, która kompletnie zmieni reguły gry. Dlatego my odchodzimy od instrumentów wsparcia sektorowego na rzecz wspierania interdyscyplinarnego ludzi z pomysłami, którzy odpowiadają na konkretne wyzwania społeczne i problemy współczesnego świata — mówił Mateusz Gaczyński.
Adam Góral stwierdził, że celem państwa w ogóle nie powinno być wspieranie innowacji, przynajmniej nie dla samych innowacji.
— Wolałbym, żeby te pieniądze szły na ludzi, którzy udowodnili, że rozumieją biznes. Wspierać trzeba bardzo dobre firmy, które godnie opłacają ludzi i inwestują w przyszłość. Mnie trochę martwi, że państwo tak rozdaje fundusze i chce pomóc każdemu z pomysłem. To w istocie zabija przedsiębiorczość — ja troszczyłem się o to, czy ktoś kupi mój produkt, czy utrzymam firmę, czy ludzie dostaną pensję. Gdy patrzę na zespoły start-upowe, widzę często ludzi, dla których najważniejsze jest to, czy znajdą kolejnego dawcę finansowania. To nie jest przedsiębiorczość, to jest udawanie — mówił Adam Góral.
Klucz do potęgi
Pieniądze szczęścia nie dają i nie dadzą też nowoczesnej gospodarki — przynajmniej nie same w sobie.
— Mamy w Polsce bardzo zdolnych ludzi, wykształconych technicznie. Nie muszę szukać informatyków w Indiach, bo mam ich tutaj. I to takich ludzi, mądrych, kreatywnych, należy wspierać, to know-how będzie fundamentem nowoczesnej gospodarki. Nie ma znaczenia, ilu krawców i ile szwaczek zatrudniam w Polsce, bo materiał i szwy nie stanowią o wartości produktu LPP, największą wartością jest wartość dodana, która pochodzi właśnie stąd. Dlatego nie podniecajmy się kolejną montownią, tylko inwestujmy w ludzi, powróćmy do poznańskiego pozytywizmu, doceniajmy przedsiębiorców i wspierajmy ich — mówił Marek Piechocki.
Maciej Kropidłowski, wiceprezes banku Citi Handlowy, powiedział, że największą wartością Polski jest kapitał ludzki — i należy inaczej podejść do jego kształcenia.
— Polacy muszą być elastyczni, zdolni do adaptacji, a nie wykształceni tylko w swoich wąskich dziedzinach. Na biznesie też spoczywa odpowiedzialność za pokierowanie edukacji na właściwe tory, musi współpracować blisko z uczelniami i w to inwestować. My np. współpracujemy z Akademią Koźmińskiego, która przygotowuje ludzi pod naszym kątem, bo wymagamy kompetencji, których po prostu na rynku nie ma — mówił Maciej Kropidłowski. Mateusz Gaczyński przyznał, że współpraca na linii nauka — biznes rzeczywiście nie układa się najlepiej.
— Rzeczywiście było tak, że przedsiębiorca przychodził na uczelnię z pomysłem i odchodził z kwitkiem, bo uczelnia wszystko wiedziała lepiej. Na szczęście to się zmienia, szkoły widzą korzyści z bezpośredniej współpracy, zmusza ich też do tego rzeczywistość. Młodzi ludzie nie idą już na studia po to, by przedłużyć młodość, tylko traktują to jak inwestycję w dalsze życie. A w takich warunkach uczelnia musi im zaoferować coś przydatnego — mówił Mateusz Gaczyński.
Nie mamy nowego Apple'a czy Microsoftu, ale chyba zbyt wiele od siebie oczekujemy. Mamy Asseco, LPP, CCC czy Nowy Styl, silne marki, które są ambasadorami przemian w Polsce. Nie stworzymy tak wielkich koncernów i nie do tego powinniśmy dążyć — powinniśmy stworzyć system wspierania innowacji, który zapewni Polakom godne miejsce w światowej gospodarce.
Adam Góral, prezes i twórca Asseco
W Polsce jest dużo małych i średnich firm w sektorze B2B, które radzą sobie bardzo dobrze z ekspansją zagraniczną, przede wszystkim w krajach regionu. Dlatego jestem optymistą, jeśli chodzi o przyszłość. Nie zbudujemy czegoś tak spektakularnego jak Amazon, ale polskie firmy już radzą sobie z wyzwaniami gospodarki 4.0.
Maciej Kropidłowski, wiceprezes Citi Handlowego
Cyfryzacja gospodarki pozwala nam tworzyć produkty takie, jakie mają globalne firmy. Problemem nie jest brak wiedzy, system podatkowy czy brak kapitału, bo kapitał zawsze można ściągnąć z zagranicy. Polacy muszą jednak udowodnić, że są w stanie skalować biznes w perspektywie globalnej — i akceptować wyższe ryzyko biznesowe przy takich projektach.
Piotr Łuba, partner zarządzający działem doradztwa biznesowego PwC Polska
Polska nauka, która jest fundamentem rozwoju innowacyjności, nie jest oszałamiająco dobra, ale nie jesteśmy też zaściankiem i na szczęście dobrze wypadamy w naukach ścisłych. Brakuje modelu transferu wiedzy z uczelni na rynek, ale zmienia się to na lepsze, co wymuszają sami studenci, wybierający uczelnie, które dają konkretne kompetencje.
Mateusz Gaczyński, zastępca dyrektora departamentu innowacji i rozwoju w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego
Innowacje w gospodarce nie pojawiają się dlatego, że chcemy innowacji, tylko dlatego, że ich wprowadzanie się opłaca. Państwo wspiera start-upy czy firmy z problemami, ale przede wszystkim koncentrujemy fundusze na perspektywicznych branżach i dajemy też impuls do rozwoju świetnie rozwijającym się firmom, którym przyda się dodatkowy kapitał i państwowe uwiarygodnienie, takim jak WB Electronics.
Marcin Piasecki, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju
Nie potrzebujemy górnolotnych strategii i silnego państwowego wsparcia, wystarczy nam życzliwa atmosfera. W biznesie wygrywa się teraz wartością dodaną, wiedzą. Nie cieszmy się więc z miejsc pracy w montowniach, bo łatwo je przenieść. Ludzi z wiedzą się tak łatwo nie przeniesie i to w nich warto inwestować.
Marek Piechocki, prezes i twórca LPP
© ℗