Przy okazji zmian przepisów o odnawialnych źródłach energii (OZE) Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) przekonuje premiera i resort gospodarki, żeby rząd mocniej zaopiekował się zieloną branżą.
— Poprosiliśmy premiera o powołanie pełnomocnika ds. OZE i utworzenie departamentu odpowiedzialnego za odnawialne źródła energii. Przekazaliśmy również do Ministerstwa Gospodarki naszą propozycję zapisów w tej sprawie — mówi Arkadiusz Sekściński z PSEW.
Dlaczego jest to kluczowe dla branży?
— Energetyką odnawialną zajmują się u nas wszyscy, czyli nikt. Energetyka jądrowa ma swojego pełnomocnika, a sektor OZE nie, chociaż ma produkować 15-20 proc. krajowej energii. Zadaniem pełnomocnika i departamentu byłoby inicjowanie prac rządu w zakresie rozwoju OZE i koordynowania wszelkich prac legislacyjnych, które są realizowane przez centralne instytucje administracji państwowej.
Dzisiaj za energetykę odnawialną odpowiadają Ministerstwo Gospodarki i częściowo resorty środowiska, rolnictwa i infrastruktury. Nie ma jednego ośrodka decyzyjnego. Efektem jest spóźniony krajowy plan działań czy brak nowej ustawy o OZE, przez co klimat dla inwestorów robi się niekorzystny — tłumaczy Krzysztof Prasałek, prezes PSEW.
Właśnie nowa ustawa o OZE, która powinna być w pełni wdrożona w grudniu 2010 r., jest od kilkunastu miesięcy w centrum uwagi całej branży. Projektowane przepisy, mówiąc oględnie, nie budzą zachwytu ekspertów.
— Projekt ustawy słowo w słowo przepisuje unijną dyrektywę i prawo energetyczne. Specjalnie nie ma w nim nowości ani tego, na co tak naprawdę czeka branża, czyli wysokości współczynników wsparcia dla poszczególnych źródeł energii, bo te zostaną określone w osobnym rozporządzeniu — mówi anonimowo jeden z ekspertów OZE. Choć ministerstwo nie ujawniło projektu rozporządzenia, o pożądanych przez branżę współczynnikach mówi się na rynku. Z nieoficjalnych informacji wynika, że źródła fotowoltaiczne dostaną cztery certyfikaty, 2-2,5 — biogaz, 1,2-1,3 — morskie farmy wiatrowe, 0,7-1 — wiatr lądowy, 0,2-0,3 — współspalanie i maksymalnie 0,2 — duże elektrownie wodne.
Opłata na sieci
Branżowe organizacje postulują, by oprócz powołania pełnomocnika nałożyć obowiązek przeznaczania całego przychodu z tzw. opłaty zastępczej (uiszczanej przez firmy, które nie wypełnią obowiązkowego minimum zakupu zielonej energii) na modernizację sieci. Obecna wersja projektu ustawy nakłada wprawdzie obowiązek przyłączenia zielonych elektrowni do sieci, ale jeśli pozwolą na to warunki techniczne. Dzisiejsze problemy przyłączeń mogą więc dalej pozostać nierozwiązane.