Styczniowa wyprzedaż na giełdach przypomniała o inwestorom o lokatach w złoto. Od początku roku giełdowe indeksy WIG i S&P500 straciły po około 3 proc. W tym czasie notowania złota poszły w górę o ponad 5 proc. Jak jednak w notce, do której dotarł portal BusinessInsider, zauważa towarzystwo inwestycyjne BlackRock, w okresach zawirowań rynkowych to wcale nie złoto daje zarobić najlepiej. Tak przynajmniej wskazują dane o stopach zwrotu z ostatnich 20 lat.
„Wbrew powszechnym wyobrażeniom w razie pogłębienia dekoniunktury złoto wcale nie musi zachowywać się najlepiej spośród bezpiecznych aktywów” – napisał w notce Russ Kosterich, strateg BlackRocka.
Jak zauważa specjalista, powołując się na analizy firmy badawczej Investment Strategy Group (ISG), w ostatnich 20 latach w okresach zwiększonych napięć na rynkach wszystkie bezpieczne aktywa radziły sobie lepiej od globalnych rynków akcji (ich zachowanie mierzono indeksem MSCI All Country). Ta przewaga w poszczególnych przypadkach nie była jednak taka sama. Lepiej od złota, już po korekcie o ponoszone ryzyko, radziły sobie obligacje wielu krajów rozwiniętych oraz japoński jen.
Skorygowany o poziom ryzyka relatywny wynik bezpiecznych aktywów (odniesiony do stóp zwrotu z indeksu MSCI All Country) podczas okresów zwiększonych napięć na rynkach. Źródło: Blackrock, ISG, BusinessInsider.
Jak jednak zaznacza Russ Kosterich, czas na zakupy bezpiecznych aktywów prawdopodobnie jeszcze nie nadszedł. Jego zdaniem wciąż nie można mówić o bańce na amerykańskim rynku akcji, a cały rok indeksy zza oceanu powinny zakończyć na plusie, o ile tylko nie dojdzie do poważniejszego szoku w światowej gospodarce. Jak wyjaśnia specjalista, w czasach dobrej giełdowej koniunktury bezpieczne schronienia przynoszą niższe stopy zwrotu od indeksów rynku akcji.
