Część analityków fundamentalnych ma w tej chwili poważną zagadkę. Co takiego dzieje się z dolarem, że jego wartość względem walut światowych spada? Europejska gospodarka nie wydaje się jakoś specjalnie atrakcyjna w porównaniu z amerykańską, ale to euro (jak również funt i frank szwajcarski) zyskuje na wartości, a nie dolar. Odpowiedź na to pytanie może przynieść spojrzenie na kilka różnych rodzajów rynków jednocześnie.
Uznaje się, że silny dolar sprzyja koniunkturze na rynku akcji amerykańskich, jak również obligacji skarbowych USA. Z kolei siła tych rynków jest negatywna dla rynków towarowych, których znaczącym reprezentantem jest złoto. Relacje te działają również w drugą stronę, co oznacza, że słabemu dolarowi powinno towarzyszyć osłabienie na rynkach papierów wartościowych i wzmocnienie towarów. Te ogólne zasady w życiu nie są tak proste, między rynkami występują bowiem różne przesunięcia czasowe, które powodują, że zmiany trendów nie występują jednocześnie we wszystkich tych segmentach.
Jeden z autorytetów J. Murphy pisał przed 10 laty: „wśród 21 towarów wchodzących w skład indeksu towarów CRB złoto jest najsilniej uzależnione od kursu dolara. Zmiana trendu dolara wywołuje niemal natychmiastową odwrotną zmianę tendencji na rynku złota, który z kolei oddziałuje na ceny pozostałych towarów. Co więcej — waluty inne niż dolar powinny poruszać się w tym samym kierunku co złoto”. Mimo opinii wielu krytyków mówiących o tym, że stare metody analityczne nie działają na współczesnych rynkach, wygląda na to, że Murphy w 1991 roku miał rację. Dolar słabnie praktycznie do wszystkich walut, towarzyszy temu zwyżka cen złota, a dodatkowo mamy silną przecenę rynku akcji.
Spójrzmy na wykres dolara (jest to tzw. indeks dolarowy) oraz złota w ostatnim roku. Zadziwiająca rozbieżność tych rynków potwierdza to, o czym pisał Murphy. Słabnięcie dolara, które rozpoczęło się pod koniec stycznia, nałożyło się niemal dokładnie na lokalny dołek ceny złota.