Decyzja Banku Chin o podwyżce stóp, wystąpienie prezesa Fed i informacja o wykluczeniu z koalicji rządowej PSL to najważniejsze wydarzenia wpływające wczoraj na zmiany kursów walut. Rynek złotego z niepokojem zareagował na informację, że PSL nie wejdzie do koalicji rządowej z PiS i Samoobroną. Zostanie ona zatem zawarta tylko z Samoobroną i z częścią LPR. Rynek liczył, że koalicja rządowa będzie miała szerszy skład, co byłoby gwarancją jej większej stabilności i trwałości. Jeśli do niej wejdzie tylko partia Andrzeja Leppera, to szanse na trwałość tego układu i rozsądne decyzje w polityce gospodarczej są niewielkie. A to oznacza dalszą niepewność i widmo wcześniejszych wyborów.
Poza tym do końca nie wiadomo, jak się w takiej sytuacji zachowa rząd. Rynek ocenia, że decyzja PSL może tak bardzo pokrzyżować plany PiS, że premier Kazimierz Marcinkiewicz poda gabinet do dymisji. Taki scenariusz zbliżałby nas do wcześniejszych wyborów parlamentarnych, na które rynek nie jest przygotowany.
W rezultacie tych wydarzeń złoty w drugiej części sesji tracił. Notowania dolara wzrosły do 3,1250 zł, a euro do 3,89 zł. Przed głębszym osłabieniem złotego hamują w tej chwili mocne fundamenty gospodarcze (m.in. ostatnie dane o znacznym wzroście sprzedaży detalicznej), napływ inwestycji i spadek dolara na rynku międzynarodowym. W zasadzie dla złotego większe znaczenie niż sytuacja polityczna ma zachowanie kursu EUR/USD.
Kurs wspólnej waluty sukcesywnie od kilku sesji pnie się w górę, zbliżając się do bariery 1,25 USD. Wyprzedaż dolarów na rynku międzynarodowym związana przede wszystkim z przenoszeniem rezerw banków centralnych i spekulacjami o podwyżce stóp procentowych w strefie euro. Zwiększa to popyt na waluty rynków wschodzących, w tym i na złotego. Dopóki zatem dolar będzie tracił na rynku międzynarodowym, polska waluta nie będzie podatna na znaczące osłabienie. Dopiero odwrócenie tendencji światowych, powiązane z komplikującą się wewnętrzną sytuacją polityczną w Polsce, może doprowadzić do zmiany trendu.