Rynek spodziewa się dziś decyzji Ministerstwa Skarbu Państwa (MSP) w sprawie dalszych losów przetargu na większościowy pakiet akcji giełdowej grupy energetycznej Enea. Do południa resort czeka jeszcze na dodatkowe informacje od potencjalnych inwestorów. Uzupełnienie ofert ma dotyczyć źródeł finansowania transakcji oraz dodatkowych zobowiązań, jakie są skłonni wziąć na siebie nowi właściciele Enei. Chodzi m.in. o przyszłe inwestycje i ewentualny lock up, czyli zobowiązanie do niesprzedawania kupionych od skarbu akcji przez pewien czas.
Kandydatów na nabywców poznańskiej spółki nie poproszono na tym etapie o skorygowanie propozycji cenowych. Zapewne skarb będzie chciał o tym rozmawiać już tylko z wybranymi oferentami, których prawdopodobnie będzie dwóch. Gdyby przy skracaniu listy ministerstwo zamierzało kierować się proponowaną ceną, według nieoficjalnych informacji "Pulsu Biznesu", do kolejnego etapu negocjacji powinno dopuścić czeski EPH i francuski GDF Suez, bo to dwaj najhojniejsi oferenci.
Czesi za jedną akcję Enei zaproponowali 25 zł. Francuzi niewiele mniej, bo 24,9 zł. Nieco w tyle został francuski EDF z ofertą na poziomie 24 zł za walor, a najsłabszą propozycję — 23,2 zł — złożyła spółka najbogatszego Polaka, Kulczyk Investments. Pytanie, czy w tej fazie przetargu cena rzeczywiście okaże się decydująca? Nie musi tak być, bo będzie jeszcze okazja do renegocjowania aktualnych propozycji inwestorów, a różnice nie są duże. Najsłabszą ofertę dzieli od najlepszej zaledwie 1,8 zł za akcję, czyli trochę ponad 7 proc., co przekłada się na około 400 mln zł całkowitych wpływów.
Więcej w poniedziałkowym "Pulsie
Biznesu"




