Powyższy akapit to kwintesencja sporu rozpalającego emocje przed rozpoczynającym się w czwartek szczytem Rady Europejskiej (RE). Dosłownie przytoczyłem artykuł 2a rozporządzenia Parlamentu Europejskiego (PE) i Rady Unii Europejskiej w sprawie ogólnego systemu warunkowości dla ochrony unijnego budżetu. Poza zacytowaniem przepisu, zwracam uwagę na podmioty uchwalające rozporządzenie – obie wymienione izby legislacyjne uzgodniły już niepodważalną treść. Po wstępnym zaakceptowaniu projektu przez rządy 25 państw, przy sprzeciwie polskiego PiS i węgierskiego Fideszu, obecnie brakuje już tylko finalnego głosowania w ministerialnej Radzie UE (zarządza je niemiecka prezydencja) oraz przekazania dokumentu do PE. Europosłowie niecierpliwie czekają na uchwalenie go w przyszłym tygodniu miażdżącą większością.
Przypomnienie ścieżki legislacyjnej jest konieczne przy rozważaniu realności kompromisu prezydentów/premierów. Władcy Polski i Węgier wciąż interpretują konkluzje szczytu RE z 21 lipca – które sami podpisali – całkowicie inaczej niż reszta państw oraz unijne instytucje. Zasilana miliardami z państwowej kasy machina propagandowa PiS nieprawdziwie zawęża ochronę finansowych interesów UE do oszustw księgowych, korupcji etc. Przecież opoką lipcowych konkluzji jest art. 2 traktatu o UE, definiujący wartości niefinansowe. Notabene przy zawężającej, księgowej interpretacji ochrony unijnego budżetu sytuacja Polski i Węgier jest zdecydowanie różna. Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) w latach 2015-19 wykrył w 27 państwach aż 230 rozmaitych przekrętów, obejmujących 0,36 proc. wszystkich wypłat. W Polsce wykryto 22 przypadki, dotyczące tylko 0,12 proc. unijnych pieniędzy, czyli znacznie poniżej średniej. Odpowiednie wskaźniki dla znacznie mniejszych Węgier są alarmujące – 43 przypadki, obejmujące aż 3,93 proc. wspólnotowych pieniędzy. Dlatego zasadny jest wniosek, że z powodu domniemanej niepraworządności traktatowej symboliczna czapka gore i na Jarosławie Kaczyńskim, i na Viktorze Orbánie, ale na tym drugim wzniecił się już płomień.

Przed zbiórką 27 prezydentów/premierów w Europa Building trudno było obstawiać szanse kompromisu. Jeśli zacytowany w pierwszym akapicie zapis pozostanie, to premierzy Morawiecki i Orbán w odwecie zawetują – dosłownie nakazując to swoim ministrom w Radzie UE – wieloletnie ramy finansowe (WRF) 2021-27 wraz z dołączonym do nich funduszem odbudowy Next Generation European Union (NGEU). Wykorzystają okoliczność, że WRF są traktatowym wyjątkiem legislacyjnym i wymagają jednomyślności. Jeśli natomiast zacytowany zapis zostanie na szczycie kompromisowo zmieniony lub osłabiony, to WRF 2021-27 wraz z NGEU w przyszłym tygodniu nie zostaną uchwalone przez PE. A zatem UE kolejny już raz w dziejach staje przed problemem zdefiniowanym w tytule.