Było źle, jest jeszcze gorzej. Miesiąc temu giełdowa Alma, która nie regulowała zobowiązań i nie spłacała kredytów, wniosła do sądu o otwarcie postępowania sanacyjnego. Teraz złożyła wniosek o ogłoszenie upadłości.

Zarząd spółki podkreśla jednak, że złożenie wniosku o upadłość nie oznacza wywieszenia białej flagi. Wciąż ma nadzieję na to, że sąd zgodzi się na postępowanie sanacyjne, czyli istniejącą w polskim porządku prawnym od tego roku formę restrukturyzacji, w której spółka może nadal prowadzić działalność i jest chroniona przed wierzycielami, zyskując czas na wynegocjowanie formuły spłaty długów.
„W związku z tym, że postępowanie sanacyjne nie zostało otwarte w terminie trzydziestu dni od dnia złożenia wniosku, zarząd spółki z przyczyn formalnych złożył wniosek o ogłoszenie upadłości. Decyzja o jego złożeniu była podyktowana względami prawnymi i nie wpływa na wniosek o otwarcie postępowania sanacyjnego. We wniosku spółka podtrzymała i poparła jednocześnie wniosek o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego" - głosi oświadczenie zarządu Almy.
Przypomnijmy, że w tym tygodniu PKO BP wypowiedział Almie kredyty na ponad 60 mln zł, dając jej 7 dni na oddanie pieniędzy. Krakowski sąd natomiast wyznaczył jej tymczasowego nadzorcę, który ma czuwać nad sprawami spółki do czasu rozstrzygnięcia tego, czy zostanie postawiona w stan upadłości, czy będzie mogła rozpocząć sanację.
Wcześniej, jeszcze we wrześniu, wniosek o upadłość Almy złożył jeden z jej dostawców, Zbigniew Kurasz. Na wojnę ze spółką poszła też ochroniarska grupa City Security, której Alma nie płaciła od czerwca. Złożyła ona doniesienie do prokuratury na zarząd, w którym twierdzi, że złamał on prawo nie składając wniosku o upadłość mimo zaistnienia ku temu przesłanek. Ochroniarska grupa o sprawie poinformowała też Komisję Nadzoru Finansowego.