- Zarząd Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Spółki Akcyjnej informuje, że w dniu 14 października 2016 roku, Pani Beata Kozłowska-Chyła złożyła rezygnację z pełnienia funkcji członka zarządu PZU SA - czytamy w komunikacie firmy ubezpieczeniowej.

Jednocześnie PZU ogłosiło, że Tomasz Paweł Kulik został powołany na stanowisko dyrektora finansowego grupy kapitałowej i nowego członka zarządu.
- W ostatnich miesiącach Tomasz Kulik przygotowywał strategię Grupy Kapitałowej PZU na lata 2016-20 oraz politykę kapitałowo-dywidendową. Do chwili powołania do zarządu PZU SA był dyrektorem Biura Planowania i Kontrolingu. Jest również członkiem zarządu TFI PZU (w przeszłości także PZU Asset Management) nadzorującym obszar finansów, ryzyka, operacji i IT. Kierując pracami zarządu TFI PZU odpowiada również za obszar korporacyjny - podaje PZU w komunikacie.
Wcześniej, bo pod koniec sierpnia rezygnację z funkcji członka zarządu złożył Sebastian Klimek, który obok Kozłowskiej-Chyły był główną postacią kryzysu w zarządzie PZU.
O co chodzi w tym konflikcie? Przeczytaj tekst z połowy sierpnia, w którym "Puls Biznesu" szczegółowo opisuje całą sytuację.
OSTATNIA SZANSA NA ROZEJM W PZU
Dwoje członków zarządu ma odebrane kompetencje, przyglądają się im prokuratura i CBA, a rada nadzorcza nie reaguje. To zaostrza spór w zarządzie — minister skarbu interweniuje
Donosy do CBA, wnioski do prokuratury, torpedowanie prac zarządu — w takich warunkach od kilku tygodni pracują władze PZU. To, że relacje między członkami zarządu wskazanymi przez różne frakcje PiS są napięte, nie jest tajemnicą, ale napięcie sięgnęło zenitu. Doprowadziły do tego działania rady nadzorczej, a raczej ich brak. Ponad miesiąc temu prezes Michał Krupiński napisał list do ministra skarbu z prośbą o wsparcie w odwołaniu dwóch członków zarządu (formalnego wniosku do rady złożyć nie mógł, bo pod koniec kadencji poprzednika prezes PZU stracił takie uprawnienie). „Zwracam się z uprzejmą prośbą do Pana Ministra o rozważenie skonsultowania z radą nadzorczą zasadności dalszego pełnienia funkcji członków zarządu przez panią Beatę Kozłowską-Chyłę oraz pana Sebastiana Klimka” — czytamy w liście z 24 czerwca (wysłanym do wiadomości premier Beaty Szydło), do którego dotarł „PB”.
Choć prezes przedstawił poważne argumenty i wnioski (czytaj w tekście obok), rada, w której większość mają ludzie ministra skarbu, na dwóch kolejnych posiedzeniach nie głosowała w sprawie zmian w składzie zarządu. Konsekwencją zgłoszonych zastrzeżeń było odebranie wspomnianym członkom zarządu kompetencji na wniosek prezesa. Ci w rewanżu zaczęli torpedować prace zarządu — nie głosowali nad wnioskami zgłaszanymi przez obóz prezesa.
— Od miesięcy w zarządzie PZU trwa paraliż decyzyjny, bo członkowie zarządu skłóceni z Michałem Krupińskim nie chcą głosować nad jego wnioskami i projektami, wychodzą z posiedzenia lub wstrzymują się od głosu — mówi nasz informator z PZU.
W tak dużej firmie, która na dodatek jest w trakcie przejmowania innych instytucji i aktualizowania strategii, niemal na każdym posiedzeniu powinny zapadać ważne decyzje. Postawa rady nadzorczej PZU wzbudza wątpliwości na rynku. Prawnicy zwracają uwagę na jej odpowiedzialność przed akcjonariuszami za prawidłowe funkcjonowanie spółki, wynikającą z Kodeksu spółek handlowych. Trwający paraliż obciąża więc także konto członków bezczynnej rady.
Ultimatum ministra
Konflikt stał się tak ostry, że postanowił się w niego włączyć Dawid Jackiewicz, minister skarbu. Według ustaleń „PB”, 1 sierpnia spotkał się z radą i zarządem PZU.
— Minister jasno zakomunikował, że konflikt ma zostać rozwiązany, a zarząd ma się porozumieć. Oczekuje, że zacznie normalnie pracować, skupi się na przygotowaniu strategii, bieżących decyzjach, a nie donosach, wnioskach i audytach — relacjonuje osoba zbliżona do rady nadzorczej. To więcej niż sugestia.
— Minister zapowiedział, że jeśli w ciągu dwóch tygodni sytuacja się nie unormuje, sam rozwiąże konflikt. Jak? Przedstawił dwie możliwości: usunie tych, którzy nie wykazują woli kompromisu, lub wszystkich — tłumaczy nasz rozmówca. Osoby zbliżone do kręgów rządowych twierdzą jednak, że jest jeszcze trzeci scenariusz — być może najbardziej prawdopodobny.
— PZU, angażując się w repolonizację sektora bankowego, musi współpracować z Polskim Funduszem Rozwoju, więc uzasadnione jest, by znalazło się pod nadzorem ministra rozwoju. Wieści o konflikcie dotarły na Nowogrodzką, a to może przyspieszyć decyzje — mówi nasz informator.
Paradoksalnie, taki scenariusz może być najbardziej na rękę… ministrowi skarbu. Według naszych ustaleń, Dawid Jackiewicz chciał rozwiązać konflikt w PZU, wymieniając całe zarząd i radę. Oznaczałoby to jednak otwartą wojnę ze Zbigniewem Ziobrą, ministrem sprawiedliwości, który wspiera Michała Krupińskiego. Przejście PZU pod nadzór resortu rozwoju oznaczałoby, że o składzie rady nadzorczej, a pośrednio także zarządu, decydowałby wicepremier Mateusz Morawiecki. Ale czy zdobywający polityczne przyczółki minister rozwoju będzie chciał otwierać potencjalne pole konfliktu ze Zbigniewem Ziobrą?
W tej sytuacji pewne jest, że rozejm lub nowe rozdanie personalne w PZU musiałby usankcjonować sam prezes PiS.
Szukanie kompromisu
Ultimatum ministra skarbu nie pozostało bez echa. Michał Krupiński spotkał się z Beatą Kozłowską-Chyłą na pojednawczym lunchu — efektem może być jej powrót do zarządu PZU Życie, z którego została odwołana 23 czerwca. Kolejnym krokiem mogą być zmiany w składzie zarządu, możliwe, że już na najbliższym posiedzeniu, zaplanowanym na 23 sierpnia. Najbardziej niepewny jest los Sebastiana Klimka. Zarzuty wobec niego są poważne, a w wyjaśnieniach składanych radzie nadzorczej minął się z prawdą (czytaj w tekście obok). Kilkanaście dni temu zapytaliśmy ministerstwo skarbu, czy nie widzi niczego złego w tym, że w zarządzie zasiadają osoby, których sprawy bada CBA? W odpowiedzi otrzymaliśmy oświadczenie: „PZU jest spółką notowaną na warszawskim parkiecie. Wszelkie informacje dotyczące zdarzeń istotnych, dotyczących działalności spółki, publikowane są w raportach bieżących na stronie internetowej PZU. Przypominamy jednocześnie, że MSP nie jest jedynym akcjonariuszem PZU, a stały nadzór nad działalnością zarządu pełni Rada Nadzorcza spółki”. Kilka dni później minister zdecydował się jednak na ostrą interwencję. Czas pokaże, czy skuteczną. — Kluczowe jest pytanie, czy zarząd po takich przejściach będzie w stanie normalnie pracować — komentuje osoba z PZU.