Dziś komisja konkursowa otworzy koperty z aplikacjami na prezesa miedziowego giganta, jutro przedstawi je na posiedzeniu rady.
Dziś komisja konkursowa otworzy koperty z aplikacjami na prezesa miedziowego giganta, jutro przedstawi je na posiedzeniu rady.
Pierwszy etap konkursu na szefa Polskiej Miedzi, największego pracodawcy na Dolnym Śląsku, został zamknięty. Piątek był ostatnim dniem składania ofert w lubińskim biurze miedziowego giganta. Według naszych informacji, o szefowanie grupie, zatrudniającej 17,5 tys. osób i wycenianej przez rynek na 18,7 mld zł, stara się 13 kandydatów. Ich aplikacje są już w Warszawie.
Dziś w tej sprawie zbierze się komisja konkursowa (Jacek Kuciński, Marek Panfil i Arkadiusz Kawecki sprawdzą oferty pod względem formalnym i być może przygotują wstępne rekomendacje), a jutro cała rada nadzorcza. I zacznie się od mocnego uderzenia — głosowania w sprawie unieważnienia konkursu na szefa KGHM.
— Wniosek złożyli wspólnie członkowie rady z ramienia załogi. Ponadto, zgodnie z ich wolą, odbędzie się głosowanie nad moim odwołaniem — mówi Marek Trawiński, szef rady nadzorczej koncernu.
Trudno jednak założyć, że wnioski przejdą. Układ sił jest jasny: sześciu reprezentantów skarbu państwa kontra trzech przedstawicieli załogi.
Szef miedziowej Solidarności nie może pogodzić się z tym, że w komisji nie ma reprezentantów pracowników.
— Jestem członkiem rady nadzorczej, a nie kwiatkiem do kożucha. Chciałbym mieć rzeczywisty wpływ na wybór prezesa, czyli nie tylko uczestniczyć w posiedzeniach komisji konkursowej, lecz także zadawać pytania kandydatom. Wyłączenie członków rady z ramienia załogi z posiedzeń komisji tylko utwierdzi nas w przekonaniu, że konkurs to lipa — mówi Józef Czyczerski, członek rady nadzorczej i szef miedziowej Solidarności.
949
tys. złTyle w ubiegłym roku zarobił prezes KGHM.
Podpis: ES