Ampli wskoczyło na wysokie obroty

Kamil Zatoński
opublikowano: 2008-06-13 00:00

Inwestorzy emocjonują się, czekając na zapowiadane od dawna przejęcie konkurenta

Duże emocje towarzyszyły w czasie dwóch ostatnich sesji notowaniom Ampli. To niewielka spółka, zajmującej się dystrybucją materiałów elektrotechnicznych. W środę kurs skoczył o 28 proc. w górę, a wczoraj z rozpędu dotarł do poziomu 4,60 zł (+17,9 proc.), by ostatecznie znaleźć się pod kreską (4,9 proc.). Jednocześnie tak wysokich wolumenów nie notowano od blisko dwóch lat. Przez dwa dni z rąk do rąk przeszło około 500 tys. akcji. To ponad 15 proc. wszystkich wyemitowanych akcji i jednocześnie 22 proc. papierów, pozostających w wolnym obrocie.

Wytłumaczenia nagłego wyskoku mogą być przynajmniej trzy. Pierwsze, chyba najbardziej prawdopodobne, to wzięcie akcji spółki w obroty przez gorący giełdowy kapitał. Ze względu na niską kapitalizację i historycznie niską płynność papierów, nie potrzeba specjalnie wielkich środków, by rozruszać notowania. W przeszłości już kilka razy zdarzały się podobne, dynamiczne ruchy, niepoparte żadnymi doniesieniami z firmy. Taki scenariusz wspiera na dodatek to, że przez ostatnie miesiące kurs utrzymywał się w długoterminowym trendzie spadkowym. Jeszcze w połowie lutego papiery wyceniano na blisko 6 zł, trzy dni temu — zaledwie 3 zł.

Drugie wyjaśnienie wzrostów to oczekiwanie na od dawna zapowiadane przejęcie. Kilka tygodni temu prezes spółki, Waldemar Madura, zapowiadał, że konkrety powinny być znane właśnie w połowie czerwca. Rozmowy dotyczyły ponoć przejęcia rentownej firmy o przychodach rzędu kilkudziesięciu mln zł. Byłby to więc podmiot co najmniej tak duży, jak samo Ampli. Problemem mogłoby być tylko sfinansowanie transakcji. Spółka nie jest co prawda zadłużona (800 tys. zł kredytu długoterminowego), ale gdyby miało dojść do zakupu, potrzebowałaby kilku-kilkunastu milionów złotych. Bardziej prawdopodobna wydaje się więc emisja połączeniowa.

Wzmożone obroty i nagły skok kursu zwykle budzą też spekulacje o tym, że daną spółką interesuje się inny podmiot. Choć znów — teoretycznie nie trzeba wielkiej gotówki, by przejąć kontrolę nad firmą, to trudno liczyć, by transakcja udała się bez wcześniejszego porozumienia z dwoma największymi akcjonariuszami — Arturem Kostrzyszewskim i Waldemarem Madurą. W sumie mają co prawda tylko 29 proc. akcji, ale przez uprzywilejowanie dają one łącznie 67,2 proc. głosów na WZA.

W grę nie wchodzi raczej zainteresowanie tarnowską spółką ze strony TIM, największego podmiotu w branży, również notowanego na GPW. Wrocławianie koncentrują się w tej chwili na akwizycjach zagranicznych. Spółka sygnalizuje przy tym osłabienie na rynku krajowym, gdzie konkurencja jest coraz większa, a dynamika produkcji budowlanej osłabła. Trudny okres dla branży będzie więc trwał, co szczególnie uderzy w mniejsze podmioty. Takie, jak choćby Ampli, które i tak ma już spore problemy z rentownością biznesu.

24

proc. Tyle zdrożały akcje Ampli na ostatnich dwóch sesjach.

72

proc. A tyle papiery spółki straciły na wartości przez ostatni rok.