Andrew A. Michta: 2026: rok pogłębiającej się niestabilności

Andrew A. Michta
opublikowano: 2025-12-22 20:00

Najbliższe lata mogą okazać się najtrudniejszym okresem dla relacji transatlantyckich, a rok 2026 prawdopodobnie przyniesie dalsze pogłębianie się globalnej, systemowej niestabilności. Gdy obecny rok dobiega końca, USA i ich sojusznicy stają wobec dwóch regionalnych układów sił — w Europie Wschodniej oraz na Bliskim Wschodzie — które chwieją się na granicy załamania. Dwa kolejne obszary, oba w Azji, przygotowują się natomiast na nową rundę rywalizacji mocarstw, która może przerodzić się w konflikt kinetyczny - pisze Andrew A. Michta, profesor studiów strategicznych w Hamilton School na Uniwersytecie Florydy.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Najbliższe lata mogą okazać się najtrudniejszym okresem dla relacji transatlantyckich, a rok 2026 prawdopodobnie przyniesie dalsze pogłębianie się globalnej, systemowej niestabilności. Gdy obecny rok dobiega końca, USA i ich sojusznicy stają wobec dwóch regionalnych układów sił — w Europie Wschodniej oraz na Bliskim Wschodzie — które chwieją się na granicy załamania. Dwa kolejne obszary, oba w Azji, przygotowują się natomiast na nową rundę rywalizacji mocarstw, która może przerodzić się w konflikt kinetyczny.

Wojna w Ukrainie wkrótce potrwa dłużej niż I wojna światowa, a skala zniszczeń i ofiar zarówno wojskowych, jak też cywilnych wciąż rośnie. Prowadzone pod przewodnictwem USA negocjacje mające zakończyć ten konflikt z dużym prawdopodobieństwem nie przyniosą niczego więcej niż tymczasowe zawieszenie broni, o ile w ogóle do niego dojdzie. Obecna runda rozmów może po raz kolejny dowieść, że cele Rosji w wojnie przeciwko Ukrainie wykraczają daleko poza jakiekolwiek potencjalne ustępstwa terytorialne ze strony Kijowa, w tym nawet deklarację Ukrainy o rezygnacji z aspiracji do członkostwa w NATO.

Konflikt na Bliskim Wschodzie tli się i w każdej chwili może wybuchnąć na nowo. Gdyby Iran przekroczył próg nuklearny, konfrontacja mogłaby eskalować do pełnoskalowej wojny między Izraelem a Iranem. Przeprowadzone w czerwcu tego roku przez administrację Donalda Trumpa naloty lotnicze i rakietowe na irańskie obiekty nuklearne spowolniły program jądrowy Teheranu, lecz go nie zlikwidowały. Pentagon ocenił w lipcu, że skutki tych uderzeń mogły cofnąć irański program nuklearny najwyżej o około dwa lata. Zawieszenie broni w wojnie izraelsko-irańskiej pozostaje kruche i może szybko się załamać.

Dwa kolejne regiony, w których narasta napięcie, to Półwysep Koreański oraz obszar Indopacyfiku. To właśnie tam presja będzie się nasilać wraz z nadejściem 2026 r. Korea Północna jest dziś trwale wpisana w tzw. oś dyktatur obok Rosji, Chin i Iranu. Te cztery państwa nieustannie rozciągają globalną linię frontu, zmuszając USA i ich sojuszników do przerzucania zasobów z jednego teatru działań na kolejny. Pjongjang konsekwentnie priorytetowo traktuje swój program broni jądrowej i już zademonstrował zdolność do wystrzelenia międzykontynentalnego pocisku balistycznego Hwasong-20, który stał się nowym strategicznym zagrożeniem dla regionu Indopacyfiku oraz samych USA. Coraz więcej analityków obronnych jest zgodnych co do tego, że Rosja przekazała Korei Północnej technologie wojskowe, które umożliwiły rozwój jej programu ICBM.

Jeszcze istotniejsze jest jednak to, że Chiny nadal intensywnie inwestują w siły zbrojne. Marynarka Wojenna Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (PLAN) pod względem liczby jednostek wyprzedziła już marynarkę USA, operując obecnie szacunkowo 355 okrętami. Choć USA wciąż zachowują znaczącą przewagę pod względem tonażu floty i ogólnych zdolności bojowych, Pekin szybko nadrabia dystans. Największy niepokój w Waszyngtonie budzi przekształcanie PLAN w dojrzałą flotę wielkich lotniskowców. Oprócz wodowania w 2022 r. lotniskowca typu Fujian chińska marynarka intensywnie inwestuje w nową klasę okrętów desantowych, atomowe okręty podwodne, w tym wyposażone w pionowe wyrzutnie rakiet, oraz zaawansowane jednostki pomocnicze. W nadchodzących latach zdolności te pozwolą PLAN funkcjonować jako globalna flota ekspedycyjna. Niedawno PLAN przeprowadziła największe w swojej historii ćwiczenia morskie obejmujące 100 okrętów działających na obszarze rozciągającym się od południowej części Morza Żółtego przez Morze Wschodnio- i Południowochińskie aż po zachodni Pacyfik.

Pekin zainwestował miliardy dolarów w sztuczną inteligencję, komputery kwantowe oraz biotechnologię, wykorzystując technologie podwójnego zastosowania do zwiększenia ogólnych zdolności Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (PLA) ze szczególnym naciskiem na badania genetyczne i bezzałogowe statki powietrzne (UAV). Równolegle armia chińska intensywnie rozbudowuje swoje siły rakietowe, podnosząc zarówno ich liczebność, jak też jakość. Chiny szybko modernizują również swój arsenał jądrowy. W ciągu ostatnich pięciu lat Pekin realizuje największą w historii rozbudowę broni nuklearnej, zwiększając liczbę głowic z około 300 w 2020 r. do szacunkowo 600 w 2025. Aktualne zachodnie prognozy wskazują, że Chińska Republika Ludowa będzie dysponować ponad 1000 głowic jądrowych do 2030 r. i prawdopodobnie około 1500 do 2035 r. Pekin posiada już pięć zdolności nuklearnych, które mogą bezpośrednio zagrozić kontynentalnym USA. Krótko mówiąc, napięcia w regionie Indopacyfiku będą nadal narastać, ponieważ Chiny dążą do regionalnej hegemonii, a USA pozostają główną siłą blokującą ich ambicje.

Cztery pogarszające się regionalne układy sił pozostaną w centrum strategicznych priorytetów USA, ponieważ każdy z nich przyczynia się do pogłębiania globalnej niestabilności systemowej. Zdolność do utrzymania odstraszania i zachowania równowagi sił w regionach może zadecydować o różnicy między obecną względną — choć coraz bardziej kruchą — stabilnością a wojną, która zmieniłaby cały system międzynarodowy. Jednocześnie USA będą kontynuować wzmacnianie swoich zdolności obronnych na półkuli zachodniej, wracając do doktryny Monroe’a, uzupełnionej o tzw. korelat Trumpa sformułowany w Narodowej Strategii Bezpieczeństwa z 2025 r. Dla Europy rok 2026 musi stać się czasem odbudowy zarówno sił zbrojnych państw sojuszniczych, jak też ich przemysłowej bazy obronnej. Wszyscy ścigamy się z czasem.

Andrew A. Michta

Profesor studiów strategicznych w Hamilton School na Uniwersytecie Florydy. Wyrażone poglądy są wyłącznie jego własnymi.