Po wtorkowej sesji na Wall Street, na finiszu której akcje producenta m.in. popularnych iPhone’ów zyskały kolejne 4 proc. kapitalizacja spółki z Cupertino wyniosła 2,3 bln USD (1,7 bln funtów). Tymczasem wartość wszystkich składowych indeksu FTSE100 wyniosła „jedynie” 1,5 bln funtów. W zaledwie dwa tygodnie od przebicia jako pierwsza firma na świecie bariery 2 bln USD kapitalizacja Apple wzrosła o kolejne 300 mld USD, co jest wartością większą od niejednej gospodarki krajowej.

Eksperci podkreślają, że należy jednak brać pod uwagę typ spółek jakie wchodzą w skład benchmarkowego londyńskiego indeksu.
FTSE 100 to dinozaur, pełen raczej ociężałych spółek ze starego świata, oferujący niewielki wzrost – ocenia Neil Wilson, główny analityk rynkowy Markets.com. Dodaje, że jest to również „bardzo dobry wskaźnik zastępczy dla światowej gospodarki, o której wiemy, że jest na kolanach”.
Podkreśla brak w indeksie spółek z najwyższego segmentu high tech, które mogłyby konkurować o uwagę inwestorów z takimi amerykańskimi gigantami jak Amazon, Facebook czy Netflix.
FTSE może pozyskać co najwyżej ITV i Sainsbury's, a to nie ta liga – wskazuje Wilson.
Producent iPhone'ów odnotował ponad dwukrotny wzrost ceny akcji od marca, kiedy panika z powodu pandemii koronawirusa ogarnęła światowe giełdy. Oprócz wyników i perspektyw kuszących inwestorów Apple stało się w ostatnich dniach przystępne większej rzeszy graczy dzięki splitowi akcji.