Niedoszły inwestor mówi: to pozorna prywatyzacja, a warunki do przeprowadzenia due diligence były skandaliczne. Zarząd: procedura była odpowiednia. Związki zawodowe: to inwestor jest niewiarygodny, może wyrzucić pracowników na bruk. W atmosferze wzajemnych zarzutów zakończyła się kolejna próba prywatyzacji kętrzyńskiej Warmii. Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) odstąpiło od negocjacji sprzedaży 85 proc. akcji spółki, o którą ubiegało się Przedsiębiorstwo Produkcyjne Infinity Group z Bartoszyc, wytwórca m.in. odzieży wierzchniej i mundurowej.
— Sprzedaż udziałów Warmii jest pozorowana, bo jak można inaczej nazwać proces, który trwa od prawie 20 lat. Sposób realizacji badania był skandaliczny. Uniemożliwiono nam uzyskanie informacji niezbędnych do podjęcia decyzji o kupnie akcji. Nie otrzymaliśmy do wglądu m.in. sprawozdań rachunkowych za ostatnie trzy lata, zestawienia danych dotyczących kredytów, kontraktów długoterminowych, wartości kontraktów, okresu umowy, informacji na temat kontroli PIP, podatkowych i sanitarnych — wylicza Wojciech Krakowiński, prezes i właściciel Infinity Group.
— Procedura badania firmy przebiegała prawidłowo. Inwestor otrzymał możliwość wglądu do wszystkich dokumentów, wymienionych w regulaminie due diligence. Otrzymał również listę długoletnich kontraktów — bez tekstów umów, ponieważ było to badanie ograniczone, zgodnie z obowiązującą procedurą prywatyzacyjną — mówi Elżbieta Sankowska, prezes Warmii.